20 Sekretna kryjówka

253 10 4
                                    

Ella wstała z łóżka i wyszła przed dom, słońce powoli zmierzało w stronę tafli wody barwiąc ją na przepiękny pomarańczowy kolor.
Idąc w stronę centrum wioski skręciła do domu Czkawki. Kilkukrotnie zapukała w frontowe drzwi jednak odpowiedziała jej tylko cisza. Szarpnęła za klamkę jednak drzwi były zamknięte, zaszła na tyły domu i zauważyła uchyloną okiennice ustawiła pod ścianą pieniek i weszła po nim do domu. Weszła na piętro i zapukała do pokoju Czkawki, jednak gdy po chwili nie doczekała się odpowiedzi wyszła do środka, wbrew swoim oczekiwaniom nie znalazła tam Czkawki. Stało tam pościelone łóżko, krzesło i szafa jednak jej uwagę przykuło biurko a szczególnie leżący na nim notes. Sięgnęła po niego jednak jej ręka zatrzymała się w połowie ruchu,

"Przecież nie powinnam czytać jego prywatnych notatek" pomyślała i cofnęła rękę jednak po chwili pomyślała
"Może napisał tam coś dzięki czemu go znajdę?" zastanowiła się

Myśl o tym że to może jej pomóc go znaleźć zwyciężyła i Ella sięgnęła po notes. Kartkując notes natrafiła na schematy znanego już jej miecza ale i zapisane całe strony prywatnych przemyśleń chłopaka które pomijała uszanowywując prywatność Czkawki. Zerknęła na ostatnie strony mając nadzieję że może coś tam jest dzięki czemu się dowie gdzie on może być, jednak nic takiego nie znalazła. Wyszła na zewnątrz i pobiegła szukać Szczerbatka. Znalazła go przy krawędzi lasu wpatrującego się między drzewa. Podeszła do niego i czule go pogłaskała

- Martwisz się o niego? - zapytała i spojrzała w oczy smoka.
- Chodź poszukamy go - powiedziała Ella, wzięła pochodnie i razem ze Szczerbatkiem i Wulkanem poszła w głąb lasu.

Czkawka ocknął się na dole przepaści z okropnym bólem głowy, wciąż leżąc wymacał na skroni zaschnięty strup, najwidoczniej upadł na kupę zbutwiałych desek które nieco zamortyzowały jego upadek, podniósł się do klęczek i lekko potrząsnął głową chcąc odgonić niemiłe uczucie zawrotów głowy, obmacał twarz w poszukiwaniu innych ran ale oprócz paru zadrapań i poprzedniego strupa nic nie znalazł. Poczekał jeszczę pół minuty i po chwili poczuł się nieco lepiej, nie pewnie wstał i spojrzał dookoła ale dostrzegł ledwie zarysowane kontury ściany, słońce prawie nie dawało już światła a gęste korony drzew przepuszczały go jeszcze mniej. Wytężył wzrok i zobaczył kształt leżącego obok miecza, podniósł go i podpalił. Zapalony miecz trzymał nieco wyżej i na prawo od siebie żeby się nim przypadkiem nie oślepiać, rozejżał się po pomieszczeniu do którego wpadł i stwierdził że jest to coś w rodzaju podziemnej kryjówki, spojrzał pod nogi i ku jego przerażeniu, to na co spadł wcale nie było zbutwiałym drewnem jak początkowo sądził tylko starymi kośćmi smoka. Odskoczył jak najdalej ze zgrozy i przestrachu, jednak po chwili uspokoił się i podszedł bliżej. Uklękł na jednym kolanie i nachylił się nad kupką kości. Po dokładniejszym przyjrzeniu się kościom wśród smoczych wyodrębnił również ludzkie. Grube kości wskazywały na to że tym smokiem był Gronkiel.

Chwilę studiował kupkę kości, miał nadzieję że smok zginął leżąc przytulony do martwego już człowieka lub zmarli razem a nie że człowiek razem ze smokiem wzajmnie się zabili. Czkawka po tym jak skończył małe dochodzenie, wstał i ruszył w głąb korytarza, po kilku metrach znalazł się w obszernej grocie. Wyglądało to na coś na kształt pokoju, w rogu stało łóżko, pod inną ścianą szafa ze zniszczonymi już przez czas ubraniami.

Jednak przede wszystkim zaineresowało go stojące obok szafy biurko z widocznymi szufladami. Usiadł na krześle obok biurka i ogniem z miecza podpalił stojące na biurku świeczki, rozstawił je w pewnej odległości od siebie i uzyskał dzięki temu wystarczająco światła żeby mógł już zgasić miecz w którym śluz był już bliski wyczerpania. Wyjął z szuflady stertę papierów i delikatnie odłożył stos na blat biurka. Odłożył luźne kartki na
bok i wziął do ręki oprawiony w skórę notes, bardzo podobny do jego własnego jednak był już nadszarpnięty zębem czasu. Obejrzał jego pierwsze strony ale nie znalzał żadnego podpisu, jedyne co mogło uchodzić za coś w tym rodzaju to symbol na wewnętrznej stronie okładki, przedstawiający pierścień stworzony z węża połykającego swój własny ogon.

Na pierwszych stronach zapisanych drobnymi literami znalazł bardzo dokładny opis gronkla, ale mowa tu nie tylko o rozpiętości skrzydeł, wielkości czy wadze, to wszystko było nawet w księdze smoków na Berk, jednak tutaj szczegółowo były opisane jego zachowanie, dieta ale też i życie w stadzie. Czkawka zafascynowany chłonął wiedzę o smokach, ale w tym momencie przerwał mu dobiegający z daleka tak dobrze jemu znany ryk Szczerbatka. Czkawka szybko schował bezcenny notes za pazuchę a resztę kartek schował z powrotem do szuflady w biurku. Zgasił świeczki, zapalił swój miecz, i po chwili już szedł przez korytarz do niewielkiej jamy przez którą tu wpadł. Dopiero kiedy przystanął na dnie i czekał na pojawienie się Szczerbatka zauważył że jest już późna noc.

Zrobił stos z całego drewna jakie tam znalazł i podpalił mieczem, drewno było zbutwiałe i nasiąknięte wodą ale na szczęście zajęło się od miecza i gdy ogień rozszedł się po reszcie drewna, płonęło całkiem ładne ognisko, Szczerbatek najwidoczniej szybko zauważył łunę, bo Czkawka po chwili usłyszał coraz bliższe trzaski i zmartwione powarkiwania jego smoka.

Nagle z ciemności wyłonił się Szczerbatek, ucieszony zaczął skakać koło urwiska jednak Czkawka szybko go powstrzymał, żeby i on nie wpadł. Okazało się że razem ze Szczerbatkiem przyszła Ella

- Tutaj jesteś - powiedziała zdyszana i z pochodnią w ręce podeszła bliżej do krawędzi urwiska
- Długo Cię szukaliśmy ale na szczęście Szczerbatek Cię znalazł -

- Też się cieszę że Cię widzę - odpowiedział Czkawka i zwrócił się do Szczerbatka - pomożesz mi się stąd wydostać? -
Szczerbatek podał mu na dół ogon i gdy Czkawka już się go dobrze chwycił wciągnął go na górę. Jeszcze tylko przysypał ziemią ognisko żeby nie wywołać pożaru i szybko wrócili do wioski.

- Jak się tam w ogóle znalazłeś? - zapytała Ella kiedy już się żegnali

- Ziemia się pode mną zapadła i nie miałem jak wyjść, z resztą sama to widziałaś, na szczęście miecz zadziałał jak powinien i dzięki niemu byłem przynajmniej w stanie cokolwiek zobaczyć - odpowiedział po krótce Czkawka i pożegnał się z Ellą. Kiedy tylko przyszedł do domu dał jeszcze jeść Szczerbatkowi i położył się spać z myślą że jutro położy się spać na pewno o wiele wcześniej. Kiedy tylko przytknął głowę do poduszki od razu zasnął.

Ja wiem że szkoła itp ale żeby takie przerwy robić to sam sobie nie wybaczam, no ale wciąż mam nadzieję na jakiś nagły przypływ weny.
Do rychłego zobaczenia, pa.

Smocza KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz