Czkawka wstał z samego ranka i poszedł łapać ryby dla siebie i przede wszystkim dla rannego Szczerbatka.
Tymczasem na Berk Stoik szukał syna i pytał się wszystkich w koło czy nigdzie go nie widzieli. Pyskacz chodził ciągle za nim i cały czas go uspokajał.
- Spokojnie Stoik przecież żaden smok by go nie capnął za mały jest żeby któryś skusił się na taki mały kąsek - zażartował chcąc poprawić humor przyjacielowi
- Wiem - odpowiedział nie koniecznie słuchając co do niego w ogóle powiedział - To popytam się reszty - powiedział Stoik na odchodne.
Szedł przez wioskę gdy spostrzegł Astrid. Pozdrowiła go skinieniem głowy.
- Astrid widziałaś może gdzieś Czkawkę? - zapytał z nadzieją wódz
- Nie, ale jak tylko skończę trening mogę pomóc go poszukać - zaoferowała. Stoik jedynie machnął ręką.
- Nie trzeba, pewnie jak zwykle poszedł do lasu. - podziękował i poszedł dalej
Smark w ogóle się nie przejął zniknięciem Czkawki a do bliźniaków wolał nawet nie przychodzić, od samej nawet rozmowy z nimi człowiek potrafił oszaleć. Poszedł więc do Śledzika
- Widziałeś dzisiaj Czkawkę? - spytał zmęczony młodego wikinga.
- Nnie nie widziałem - odparł prędko i nieco nie naturalnie Śledzik, po czym szybko odszedł potykając się.- No dobrze do zobaczenia - odparł zdziwiony niecodziennym zachowaniem Śledzika wódz.
Stoik wrócił do Pyskacza który przerwał pracę i zapytał się go
- I co czegoś się dowiedziałeś? -
- Nikt go nie widział ale myślę, że Śledzik coś wie tylko nie chce powiedzieć. Nie wiesz może jak go skłonić do gadania? - zapytał o radę swojego przyjaciela.
- Możesz mu po prostu rozkazać, w końcu jesteś wodzem. Kto jak kto ale on zawsze był posłuszny. - odpowiedział Pyskacz
- Dobra spróbować nie zaszkodzi sprowadź go do twierdzy -
Stoik czekał na nich wewnątrz, Pyskacz przyprowadził Śledzika i posadził go na krześle. Rozpoczeli przesłuchanie
- Śledzik wiem że czegoś mi nie mówisz - powiedział Stoik poważnym głosem
- Musisz mnie zrozumieć, ja się tylko martwię o swojego syna -- Nie mogę powiedzieć - powiedział cicho Śledzik z opuszczoną głową.
- Czego nie możesz powiedzieć? - zapytał przez ramię wodza Pyskacz. Śledzik otworzył usta, ale zaraz zasłonił je rękami i rzucał tylko niepewne spojrzenia na dwójkę starszych wikingów. Zerknęli po sobie, Pyskacz porozumiewawczo kiwnął głową do Stoicka.
- Zgaś pochodnie - rozkazał wódz nie mając czasu na trwonienie go i próby nakłonienia Śledzika do rozmowy.
- Się robi - odrzekł Pyskacz
- Nieee - pisnął cicho Śledzik, bo jak było wiadomo w całej wiosce bał się ciemności. Bliźniaki z Sączysmarkiem często wykorzystywali ten fakt żeby go nastraszyć.
- Zaczekaj Pyskacz - uniósł rękę powstrzymując go na chwilę
- Powiesz co muszę wiedzieć? - zwrócił się ponownie w stronę Śledzika jednak on nie chcąc zawieźć przyjaciela odpowiedział śmielej- Nic nie powiem -
- Pyskacz zgaś światło - rozkazał Stoik
Kiedy już zapadła ciemność
Wódz zapytał ostatni raz- Co wiesz?! - ryknął
Śledzik pękł w środku i wykrzyknął na jednym tchu.
- Czkawka zaprzyjaźnił się z nocną furią i zrobił siodło i na niej pewnie poleciał i go nie ma! - po czym zawstydzony opuścił głowę i wybiegł z twierdzy.
CZYTASZ
Smocza Krew
FanfictionFanfiction o tematyce Jak Wytresować Smoka. To moje pierwsze opowiadanie, mam nadzieję że komuś się spodoba. Zapraszam do czytania. : )