7 Nowy dom

610 24 0
                                    

Hilda zaprowadziła Czkawkę do kuźni i zanim poszła z powrotem do siebie powiedziała:

- Czuj się jak u siebie -

- Dzięki - rzucił Czkawka po czym zabrał się do pracy. Przygotował formy do odlewu z gipsu i stopił sztabę żelaza, płynny metal wlał do form i poczekał aż zastygnie. W tym czasie zabrał się za mechanizm dzięki któremu mógłby strzemieniem kierować nachyleniem lotki. Sterowanie sznurkiem było naprawdę niewygodne. Wziął długi i elastyczny drut i przymocował go do protezy ogona tak aby przy pociągnięciu za nią naciągał go jedynie o dany kąt. Zrobił też specjalne kanały dla linek żeby nie ocierały szczerbatka podczas sterowania ale też żeby lepiej przylegały i stawiały mniejszy opór w trakcie lotu. Konstrukcja szybko była gotowa należało tylko przymierzyć na Szczerbatku i dokonać poprawek.

Odlew w tym czasie zastygł, Czkawka rozbił formę i zabrał się za niewielkie poprawki przyszlifował tak aby krawędzie jego protezy były gładsze. Połączył obie części dołączając jednocześnie sprężynę po środku aby amortyzowała chodzenie, natomiast do górnej części przymocował gładkie drewno żeby metal nie wbijał się w skórę w miejscu zranienia. Całość przywiązał paskami skóry i zrobił pierwszy próbny krok, mimo że proteza była dobrze zrobiona przewróciłby się ale akurat wpadł na wodza który akurat niego przyszedł

- Właśnie Cię szukałem, Hilda powiedziała że Cię tu znajdę, jak widzę nie próżnowałeś -  stawiając Czkawkę do pionu powiedział Henrik przyglądając się protezie

- No niestety muszę jeszcze popracować nad równowagą - zaśmiał się Czkawka
- W czym mogę pomóc? -

- Wiesz, na razie spałeś w lecznicy ale myślę, że trzeba byłoby ci zbudować dom, o ile oczywiście chcesz zostać - zaproponował wódz
- Byłbym zaszczycony - odparł szatyn

- W takim razie myślę, że jutro zaczniemy szykować materiały na budowę - odparł wódz
- Chciałem spytać o jeszcze jedną rzecz, kiedy mniej więcej przypływa do was handlarz? - spytał Czkawka – Podróżowałem z małym bagażem –

- Zazwyczaj co dwa tygodnie na początek i w połowie miesiąca ale czasem przypływają jeszcze z sąsiedniej wyspy wymienić się towarami - odrzekł wódz i po tym jak Czkawka pokiwał głową, że zrozumiał, poszedł.

Czkawka wrócił do swoich projektów i zawołał Szczerbatka, ten po chwili przybiegł z lasu i Czkawka mógł zacząć przymierzać mu cały mechanizm. Założył ogon i skrócił linki które okazały się nieco za długie, po chwili je przywiązał ale musiał przerobić lewe strzemię tak aby lepiej pasowało do jego protezy. Kiedy wszystko już przymocował wyszli z kuźni. Czkawce coraz lepiej szło z utrzymywaniem równowagi ale co jakiś czas musiał się podeprzeć o Szczerbatka. Nadal jego rana była wrażliwa

Wreszcie wyszli na otwartą przestrzeń, chłopak wsiadł na smoka i wystartowali, z początku nie szaleli, Szczerbatek dawno nie latał a Czkawka dopiero uczył się sterować nową lotką. Po krótkim locie wrócili do kuźni Szczerbatek zasnął przy rozgrzanym piecu a Czkawka poszedł poćwiczyć. Zaczął od truchtu, co z początku nie najlepiej mu wychodziło, ale po nie długim czasie przystosował się do protezy i biegał coraz szybciej i płynnie. Ćwiczył żeby odzyskać kondycję po kilku dniach leczenia nogi.  Odpoczywając wrócił myślami do Berk, pomyślał o tym co mogą tam teraz robić, dzięki temu, że dowiedział się, że tu smoki nie są wrogo nastawione, już wcześniej domyślał się że to właśnie alfa z tamtego wulkanu kazała smokom atakować Berk i przynosić sobie zdobycz. Teraz jego teza była niemalże pewna. Przyrzekł sobie, że zapobiegnie rozlewowi smoczej krwi na Berk.

Po ćwiczeniach wrócił do kuźni i zaczął budować swoją tarczę tym razem jednak zamierzał wzbogacić ją o warstwę metalu i dodatkowo o to, że mógł tarczę rozłożyć i strzelić wbudowaną kuszą. Wszystkie te rzeczy miał na razie na papierze a w ten wieczór zdążył zrobić samą bazę tarczy, zabrał się za wyrzutnie bolasów umieszczoną w umbie taką samą jaką zrobił jeszcze na Berk. Zebrał materiały a następnie odlał małe płaskie kółka i wyszlifował z nich zębatki. Ślęcząc nad ułożeniem mechanizmu usnął nad swoim projektem.

- Czkawka? Czkawka! - czyjś głos i potrząsanie wybudziło go ze snu.

- Co sie dzieje? - spytał zaspany Czkawka

- Henrik woła cie na budowę - odpowiedziała Hilda

- Już idę - powiedział Czkawka i zaczął się szykować, Hilda skinęła głową i poszła. Szatyn przebrał się i poszedł budować swój dom. Na miejscu zauważył że prace już trwają.

- Witam śpiocha! - wykrzyknął rozbawiony wódz
- Mamy tutaj już cześć materiałów ale przydałoby się więcej drewna -

- Daj mi topór i zajmijcie się już budową ja ze Szczerbatkiem damy sobie radę z drzewami - odpowiedział Czkawka i zawołał swojego smoka

- Dasz sobie radę? - zapytał wódz podając mu siekierę

- Bez obaw - odpowiedział i razem ze Szczrbatkiem poszli do lasu. Czkawka zaczął ścinać drzewa a Szczerbatek zanosił je na miejsce. Po ścięciu wystarczającej ilości drzew wrócili na miejsce i zobaczył że zbudowali już fundamenty.

- O Czkawka wreszcie jesteś, podejdź tutaj - zawołał go główny architekt Sven, podsunął mu plany domu i pokazując na poszczególne elementy rysunku mówił
- Tutaj łazienka, tu kuchnia z salonem i na piętrze sypialnia i miejsce dla smoka coś jeszcze chciałbyś mieć? -

- Przydałaby mi się jeszcze kuźnia - stwierdził szatyn

- Możemy zrobić dobudówkę ale o piec i o sprzęty będziesz się musiał sam zatroszczyć bo nie mamy na razie tyle materiałów - odpowiedział Sven

- Dobra, jak jeszcze mogę pomóc? –

– Trzeba ociosać drzewa które przyniosłeś – podał Czkawce potrzebne narzędzia – To proste, poradzisz sobie, nie? –

– Jasne, jakbyś coś jeszcze potrzebował to śmiało mów – powiedział i zabrał się za robotę.

Gdy zrobiło się ciemno przerwali pracę. Dom był już w większości zbudowany, jeszcze kilka prac wykończeniowych i będzie mógł się wprowadzać.

Czkawka pożegnał się i poszedł do kuźni popracować nad tarczą. Same zębatki poukładał tak aby miały duże przełożenie, dzięki temu mógł używając niewiele siły wysyłać pociski na naprawdę daleki dystans. Wpakował do środka umba bolasy i zamknął je. Tarcze rozmontował a jej części złączył metalowymi płaskownikami, dodał jeszcze tylko silną cięciwę, nasmarował wszystkie ruchome elementy i przeszedł do wyrabiania bełtów, różniły się od zwykłych strzał do łuku tym, że były krótsze, cięższe i nie miały zadziorów na grocie przez co ich penetracja była o wiele większa od zwykłych strzał z łuku.
Kiedy zrobił ich dziesięć uznał, że tyle starczy mu na początek i poszedł się przejść do lasu.

Poćwiczył strzelanie z tarczy przy świetle olejnego kaganka i znów zaczął myśleć o Berk, nie dawała mu spokoju chęć dowiedzenia się co się u nich dzieje, czy ataki nadal są częste czy są może w regularnych odstępach, dlatego wpadł na pomysł żeby polecieć ze Szczerbatkiem na przeszpiegi. Ale to zamierzał zrobić dopiero jutro, teraz poszedł i zasnął obok Szczerbatka w kuźni przy wciąż ciepłym piecu.

No to ten, jak są jakieś błędy to piszcie,
no i do następnego, pa.

Smocza KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz