16 Cudowne ozdrowienie

276 13 5
                                    

- Hilda, wstawaj - powiedział cicho do śpiącej dziewczyny jej ojciec.

- Coś mu się stało? - zapytała momentalnie przebudzona Hilda.

- Nie nie, nic się nie zmieniło po prostu Ella już wróciła - wyjaśnił Henrik i ciepło się do niej uśmiechnął.

- Dobrze za chwilę przyjdę, możesz w tym czasie zagotować wodę i przyszykować kompresy? - zapytała Hilda i zaczęła się szykować.

- Jasne, to czekamy na ciebie - powiedział Henrik i poszedł do szpitala.

Hilda po chwili weszła do środka i podeszła do Elli która podała jej czerwoną roślinę.

- Jak myślisz co trzeba z tym zrobić? - zapytała Ella Hildę i razem z nią podeszła do biurka.

- Myślę żeby zrobić z tego wywar i dać mu do wypicia - odpowiedziała i zajęła się szatkowaniem korzenia.
- Będziemy musiały pomału dawkować, bo nie wiemy jak zadziała i ile tego dać - powiedziała i poszatkowany korzeń rozdzieliła na trzy części.
- Z jednej zamierzam zrobić wywar, z drugiej odcisnę sok a trzecią zostawię żeby ewentualnie powtórzyć dawkę - wytłumaczyła Hilda i wrzuciła korzeń do gorącej wody.

Do gorącego wywaru dodała trochę ziół i poczekała aż ostygnie. W międzyczasie opatrzyła małą ranę Elli i ostro ją zrugała za nie wpomnienie jej o niej nawet słowem. Ciepły, ale nie wrzący, wywar przelała do kubka i podała Elli, sama podeszła Czkawki i podniosła go do pozycji siedzącej. Po chwili Ella wlała mu napar do ust i od tej chwili naprawdę nic więcej nie mogły zrobić, wszystko leżało w rękach Czkawki.

Pomimo pierwszych niepokojących objawów takich jak wzrost gorączki czy majaki i ponowne rzucanie się przez sen, po około pół godzinie zaczęło mu się poprawiać, jego twarz nie była już ani blada ani rozpalona od gorączki. Przez resztę dnia jego stan się stabilizował i obie dziewczyny poszły odpocząć na zmianę zostając przy nim, co jakiś czas przychodził do nich Henrik i pytał się jak zdrowie młodego.

W środku nocy Czkawka się obudził, z trudem podniósł głowę i rozejrzał się dookoła, wydawało mu się, że nikogo nie ma jednak koło jego łóżka czekał na niego Szczerbatek który jak tylko zobaczył, że Czkawka się obudził zaczął się do niego łasić i lizać po twarzy.
- Szczerbatek, przestań - cicho powiedział śmiejąc się obolały Czkawka.
Szczerbatek rzeczywiście przestał i taraz zaczął go dokładnie obwąchiwać lecz po tym jak nie znalezł niczego niepokojącego w jego zapachu położył na nim swoją głowę i tylko się w niego wpatrywał. Czkawka jęknął czując obolały brzuch. Szczerbatek poderwał się i zmartwiony przyglądał się swojemu przyjacielowi. Po paru minutach Czkawka zebrał się w sobie i podźwignął się i zaczął wstawać, z pewnością by upadł ale podtrzymał go Szczerbatek. Razem poszukali sztucznej nogi Czkawki, kiedy ją znaleźli Czkawka, cały czas wspierając się o Szczerbatka, poszedł do swojego domu. Przez ten cały czas jego dom trochę się zaniedbał, nikt nie palił w palenisku więc było przenikliwe zimno, tym bardziej z powodu zbliżającej się wielkimi krokami zimy. Szczerbatek pomógł mu rozpalić w palenisku jednym splunięciem.

Wyjął z paleniska płonącą szczapę i przeszedł się z nią po domu zapalając przy okazji kilka pochodni. Mimo to, że nie był zmęczony postanowił położyć się spać jako, że nic lepszego nie miał do roboty w środku nocy. Zgasił pochodnie żeby na pewno nic się od nich nie zajęło i położył się w końcu w swoim upragnionym łóżku, Szczerbatek natomiast zwinął się w kłębek obok na podłodze.

Po przespaniu paru godzin wstał i zszedł na dół dołożyć drewna do paleniska. Na rozpalonym ogniu przyszykował sobie śniadanie karmiąc przy okazji Szczerbatka, jadł właśnie przy blacie w kuchni kiedy nagle drzwi otwarły się na oścież i z hukiem uderzyły o ścianę.

- Co ty robisz? Ledwo przeżyłeś, powinieneś leżeć i nie wstawać! - krzyknęła zła na niego Hilda. Szczerbatek wyczuł gniew w głosie Hildy i zasłonił skrzydłami Czkawkę. Taki gest ze strony nocnej furii sprawił że Hilda momentalnie się rozczuliła i również nieco uspokoiła, i już spokojniej powiedziała
- Byłeś nieprzytomny dwa dni, musisz leżeć i odpoczywać -

- Dwa dni? Nie miałem pojęcia, myślałem że straciłem przytomność na parę godzin - szepnął z niedowierzaniem a po chwili dodał ze zrezygnowaniem: – Już idę - Hilda z zadowoleniem pokiwała głową i wychodziła ale Czkawka ją zatrzymał i powiedział patrząc na Szczerbatka

- Polataj z nim, dobrze? Wiesz że nie miał się ostatnio kiedy wyszaleć -

- Oczywiście - odpowiedziała szybko byleby stosował się do jej zaleceń.

Hilda wyszła razem ze Szczerbatkiem, jednak po chwili przyszła do niego Ella.

- No przyfarciłeś - powiedziała - Ja na jej miejscu nie zostawiła bym na tobie suchej nitki -

- W zasadzie to Szczerbatek mnie przed nią uratował, ale czym sobie zasłużyłem na takie surowe traktowanie? - zapytał

- No nie wiem - udawała że się zastanawia i zaczęła wyliczać na palcach Ella

- Byłeś przez dwa dni nieprzytomny, w pewnym momencie Hilda się załamała, nie wiedziała co robić, w końcu udało nam się ciebie uratować z pomocą nieznanej mi wcześniej rośliny, a ty to wszystko niweczysz bez sensu się narażając, łazisz po wiosce choć powinieneś się nie ruszać - zakończyła i wpatrywała się w niego czekając na odpowiedź

- Przepraszam, nie wiedziałem co się w międzyczasie działo, ale obiecuję, że nie będę przez najbliższe dni szalał - odpowiedział ze skruchą i siadł na łóżku

- Trzymaj - powiedziała Ella oddając Czkawce jego notes - będziesz miał co robić w czasie leczenia -

- Dzięki, może opracuje w tym czasie miecz dla ciebie -

- No dobrze to zdrowiej, nie będę już ci zabierać więcej czasu - pożegnała się Ella

- Do zobaczenia i dzięki za to, że przyszłaś - odpowiedział

Teraz Czkawka został sam na sam ze swoimi myślami które zamierzał w najbliższym wolnym czasie, którego miał mieć pod dostatkiem, przelać na papier.


Sory za straszną obsuwę ale wiecie przejście ze zdalnego na stacionarne, musi mi się to wszystko ułożyć. Mam nadzieje że kolejne rozdziały wlecą szybciej.

Do następnego

Smocza KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz