9 Nowy jeździec

548 23 2
                                    

Czkawka jak tylko się obudził, zerwał się z ziemi, skoczył w stronę swoich rzeczy, wyjął z tamtą swoją tarczę i założył ją na ramię, nacisnął za swego rodzaju spust i wystrzelił w stronę poruszających się krzków bolasem. Z nich wyskoczył jednak tylko przerażony dzik i uciekł głębiej w las. Odetchnęli z ulgą widząc że nie było powodów do obaw. Szerbatek wyłowił kilka ryb a Czkawka rozpalił w tym czasie ogień i upiekł sobie jedną z przyniesionych przez Szczerbatka ryb. Kiedy skończyli jeść, spakowali się i po chwili wzlecieli w powietrze.

Tym razem podróż minęła im bez niespodzianek. Około południa wylądowali przy swoim domu który był już dokończony. Właśnie go oglądali kiedy podszedł Sven i powiedział zadowolony.

- Już gotowe, jeszcze tylko meble i możesz się wprowadzać - ucieszył się architekt i podziwiał budynek

- Dzięki - powiedział Czkawka i wyjął jeden szmaragd ze swojej sakiewki i podał mu go w podzięce za zbudowany dom.

- Ja już dostałem zapłatę od wodza - oznajmił

- Potraktuj to jako napiwek, należy ci się - odparł szatyn i wszedł do domu, przeszedł się po pokojach i zapisał w notesie jakie meble będzie potrzebował. Wyszedł z domu i od razu przytuliła go Hilda i powiedziała zasmucona.

- Tak się bałam że Cię złapali - odeszła od niego na krok i się mu całemu przyjrzała.

- Spokojnie nawet mnie nie widzieli - odpowiedział i machnął lekceważąco ręką uspokajając ją.

- Jakie spokojnie? Ja tu od zmysłów odchodzę, skąd mogłam wiedzieć czy ty dalej jeszcze żyjesz? - niemalże wykrzyknęła zmartwiona.

- Przepraszam, obiecuję że więcej już sam nie wylecę - odpowiedział lekko wystraszony szatyn patrząc w jej błękitne oczy.

- Trzymam cię za słowo - odpowiedziała i pocałowała go a on zaskoczony lekko odwzajemnił pocałunek. Hilda zarumieniła się i pociągnęła go za rękę, Czkawka uśmiechnął się i poszedł za nią.

Poszli się przejść do lasu, przez cały spacer stracili poczucie czasu i zrobiło się ciemno, gdy wracali w stronę wioski drogę zagrodziła im samica zbiczatrzasła.

- Schowaj się za mną - szepnął Czkawka jednocześnie stając między Hildą a smoczycą
- I teraz powoli się cofamy, chyba weszliśmy na ich teren lęgowy - kiedy tylko Hilda zrobiła krok w tył smoczyca warknęła i zaczęła się zbliżać Czkawka wyciągnął ręce pokazujac że nie ma broni ale zrobił to zbyt gwałtownie i wystraszona samica ciachnęła go w rękę ostrym ogonem. Spróbował jeszcze raz tym razem jeszcze wolniej, zdziwiona smoczyca podeszła obwąchała jego dłoń i przyłożyła do niej głowę.

- Daj rękę - poinstruował szatyn Hildę, wziął ją za rękę i przytknął ją do głowy smoczycy a sam zabrał stamtąd swoją dłoń. Hilda zaczęła głaskać zbiczatrzasła i mówić do niej różne rzeczy cichym i spokojnym głosem. Chustką przetarła jej głowę ze śladu krwi jaki zostawił Czkawka

- Jak ją nazwiesz? - spytał

- Może... Gabriela? - powiedziała nie pewnie.

- To twój wybór, jak dla mnie całkiem ładne imię - odpowiedział i sam też zaczął głaskać smoczycę.

- No dobrze, Gabriela podoba Ci się? - zwróciła się do smoka - przejdziemy się do wioski? - zapytała Gabrielę

- Hilda to jest smok, on potrafi latać - powiedział Czkawka wskazując na jej skrzydła.

- Przecież wiem -odpowiedziała przewracając oczami
- Ale ja nie latałam nigdy na smoku a już jest ciemno -

- Na szczęście ja latałem - powiedział Czkawka po czym podszedł do Gabrieli i uprzejmie zapytał.
- Mogę? - na co ta schyliła głowę pozwalając mu na siebie wsiąść. Wsiadł na smoczycę i podając rękę by pomóc Hildzie wsiąść powiedział
- Zapraszam - Hilda siadła z przodu i wzbili się lekko w powietrze, patrzyli z góry na wyspę która była oświetlona przez światło księżyca.

- Jak ładnie wygląda z góry - zachwyciła się Hilda patrząc na krajobraz ich wyspy.

- Jest naprawdę piękna - odpowiedział Czkawka.

Wylądowali przy domu wodza, zsiedli ze smoczycy która jeszcze chwilę łasiła się do Hildy aż w końcu poszła do lasu. Hilda zaczęła iść do swojego domu, Czkawka ją zatrzymał i zapytał.

- Chciałabyś może przyjść pomóc zaprojektować ze mną wnętrze domu? Bo chyba jak każdy chłop nie mam za nic wyczucia - zaśmiał się

- Chętnie, przyjdę jutro, dobra? - odrzekła i poszła do domu. Czkawka też poszedł do domu ale z braku łóżka usnął na razie na podłodze. Rozłożył kilka futer z myślą, że pierwsze co musi kupic jutro to łóżko.

Tuż po przebudzeniu pobiegał dookoła domu aby się rozbudzić. Poszedł do Hildy, zapukał a po chwili otworzył mu Henrik

- Dzień dobry co cie tu sprowadza? - zapytał przeciągając się.

- Przyszedłem do Hildy - odparł szatyn

- Jeszcze śpi, pójdę ją obudzić - odparł wódz i zaczął iść do córki.

- Nie ma potrzeby, niech jeszcze śpi, może jej pan powiedzieć, że będę czekał na nią u mnie - odpowiedział Czkawka

- Przekażę - powiedział i odszedł.

Czkawka zrobił sobie w międzyczasie śniadanie i latał chwilę ze Szczerbatkiem kiedy dołączyła do niego Hilda na Gabrieli.

- Hej! Chodź wybierzemy ci jakieś meble - polecieli do domu Czkawki i tam Hilda zaczęła wyliczać co trzeba kupić.

- No na pewno stół, krzesła, łóżko... -

- Mam tu już wstępną rozpiskę potrzebnych mebli - wtrącił Czkawka podając jej otwarty notes

- Pokaż - odpowiedziała Hilda i zerknęła do jego notesu
- No jeszcze parę rzeczy i możemy iść do Knuta, jest naszym stolarzem - wyjaśniła

- Zastawę stołową sam sobie zrobię jak już będę miał piec - powiedział Czkawka

- Więc chodźmy - odparła Hilda i poszli do stolarza. Weszli do warsztatu przywitali się z Knutem który na wejściu zapytał

- Czym mogę służyć? -

- Przydało by mi się parę mebli, mam tu zapisane co potrzebuje - oznajmił i podał mu kartkę Czkawka

- No dobrze - odpowiedział po krótkim przeglądzie kartki

- To będzie dziesięć talarów za wszystko -
Czkawka zajrzał do sakiewki i wyłuskał z niej mały rubin

- Starczy? - zapytał

- Jeszcze dwa talary reszty – odpowiedział Knut i dał mu dwie srebrne monety.

- Kiedy powinny być gotowe? - zapytał Czkawka

- Za mniej więcej trzy dni - odpowiedział stolarz i zabrał się do pracy.

Wyszli z warsztatu i spowrotem  poszli do smoków, podczas latania nad wyspą Hilda oprowadzała go po wyspie mówiąc mu co gdzie jest. Z góry zobaczyli zbliżający się do nich statek.

- To na pewno handlarz - powiedziała ucieszona Hilda widząc charakterystyczny wzór na żaglu.
- Chodź zobaczymy co przywiózł - wylądowali, nakarmili swoje smoki i poszli do portu.

Smocza KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz