Berk
- Też zauważyliście, że ostatnio częściej atakują? - zapytała Astrid nie podnosząc wzroku znad ostrzenia swojego topora.
- Nie ważne jak często przylatują na koniec i tak zawsze dzięki mnie uciekają - wyszczerzył się Smark pogładził głowicę swojego miecza
- Ta, to akurat pewnie zasługa twojego smrodu - wyśmiała go Szpadka ostentacyjnie zatykając nos
- Spokój! - przerwała Astrid. Wiedziała, że jak nie przerwie im teraz to ich bezsensowna kłótnia może się ciągnąć godzinami a na to nie miała najmniejszej ochoty.
- Myślę, że możesz mieć rację - odezwał się dotąd milczący Śledzik
- A ciebie kto pytał o zdanie Śledziu - warknął w jego stronę Sączysmark
- Ja - odpowiedziała twardo Astrid przerywając na chwilę ostrzenie topora by posłać Smarkowi miażdżące spojrzenie.
- No tak - mruknął pod nosem Smark i mocniej otulił się kocem. Astrid przewróciła oczami, spojrzała na Śledzika i kiwnęła do niego głową
- Coś jeszcze zauważyłeś? - skończyła ostrzyć topór i schowała go do skórzanego pokrowca. Podeszła bliżej palącego się koksownika i okryta futrem ogrzewała zmarznięte palce nad niewielkimi płomieniami.
- Niewiele poza tym, że zwiększenie się częstotliwości ataków pokrywa się ze zniknięciem nocnej furii - odrzekł Śledzik ziewając, sam leżał najdalej od koksownika lecz nie wydawało się to mu w żaden sposób przeszkadzać.
- Muszę się z tobą nie zgodzić kolego Śledziku - wstał ze stanowiska obserwacyjnego Mieczyk - Częstotliwość zwiększyła się dopiero dwa najazdy po zniknieciu nocnej furii - powiedział to z noszalancją jakby była to elementarna wiedza.
- Skąd to niby wiesz? - nie dawał za wygraną Śledzik.
- To proste - Mieczyk wyciągnął z torby niewielki notes, otworzył mniej więcej w środku i odczytał - Atak sześćdziesiąty trzeci, tydzień i dwa dni po ostatnim: jedna nocna furia, dwa ponocniki, dwa gronkle, pięć śmiertników. - na chwilę przerwał, cicho przeczytał - Tu skradziony inwentarz, to nas nie interesuje.
O! Atak sześćdziesiąty czwarty, tydzień i trzy dni po ostatnim: jeden ponocnik, dwa zębirogi, pięć gronkli.
Atak sześćdziesiąty piąty, dwa tygodnie po ostatnim ataku: trzy ponocniki, jeden gronkiel, dwa śmiertniki,
Atak sześćdziesiąty szósty, TRZY DNI po ostatnim ataku: dwa ponocniki, trzy zębirogi, dwa gronkle, siedem śmiertników
Atak sześćdziesiąty siódmy, DWA DNI po ostatnim ataku: trzy ponocniki, jeden zębiróg, cztery gronkle, pięć śmiertników
Atak -- Dobra dobra, przestań - wreszcie otrząsnęła się Astrid - skąd masz te notatki? -
- Napisałem je? - odpowiedział ironicznie - Każdy ma jakieś swoje hobby, Smark w wolnym czasie lubi udawać totalnego głąba, Śledzik lubi jeść, ty ćwiczyć a ja zapisuje wszystko co się dzieje dookoła - wyjaśnił
- Ale skąd wiesz ile ich atakuje, przecież podczas ataków jest taki chaos -
- Koleżanko - Mieczyk poklepał Astrid po ramieniu, ta po tym geście wyglądała jakby miała odgryźć mu tę rękę. Mieczyk jednak niewzruszony kontynuował - To, że ty nie potrafisz niektórych rzeczy nie oznacza, że inni ludzie też nie posiadają danych umiejętności. Dla ciebie chaos to stan niewzskazany, ja natomiast czuję się w nim jak w ryba w wodzie -
- Pomińmy ten chaos, ale jak chcesz zauważyć latające po nocnym niebie smoki? -
- W taki sam sposób w jaki widzę tamte dwa śmiertniki - wskazał na płónoc
CZYTASZ
Smocza Krew
FanficFanfiction o tematyce Jak Wytresować Smoka. To moje pierwsze opowiadanie, mam nadzieję że komuś się spodoba. Zapraszam do czytania. : )