Czkawka podniósł głowę i rozejrzał się po "pobojowisku". Poprzewracane ławy leżały nieregularnie wzdłuż stołów a wśród nich spali owinięci w kożuchy Wikingowie. Czkawka zerknął do kubka i odstawił go na stół z odrazą. Spojrzał na szczyt stołu, na wygodnym fotelu siedział oparty głową o podłokietnik Henrik. On również rozglądał się po placu.
- Przednia uczta - podsumował Henrik
- A tobie jak się podobało? - zapytał Czkawkę.- Całkiem fajnie, ale trochę zasmuciło mnie, że Hilda się tak na mnie rozczarowała - wyznał swoje obawy jarlowi.
- Nie frasuj się tym, jestem pewien, że nie będzie się gniewać - pocieszył go wódz i zaczął się przechadzać między stołami i wymieniać krótkie zdania z przytomnymi wikingami.
Czkawka upił łyk zimnej wody i wstał od stołu. Chwycił kij i podpierając się nim poszedł do swojego domu. Przebrał się w cieplejsze ubranie i poszedł do kuźni. W końcu musiał zarobić sobie nową nogę. Wyciągnął z szuflady ostatnią sztabkę gronklowego żelaza i włożył ją do odlewni.
- Niedługo będę musiał więc zdobyć więcej gronkowego żelaza - szepnął pod nosem.
Do jego przetopienia, potrzebował pomocy Szczerbatka więc poszedł po niego, na piętro swojego domu, wspinanie się po schodach bez jednej nogi okazało się być o wiele trudniejsze niż przypuszczał, jednak mimo to w końcu udało mu się dotrzeć na górę. Szczerbatek jak zwykle wyczuł Czkawkę już zawczasu i tylko leżał uważnie mu się przypatrując.
- Przyjdziesz mi pomóc? - poprosił
- Obiecuję ci, że jak tylko zrobię nową nogę to od razu polatamy- obiecał Szczerbatkowi, tyle smokowi wystarczyło. Zarzucił sobie Czkawkę na plecy i zbiegł z nim w dół po schodach.Już w kuźni Czkawka zszedł z jego grzbietu i poczłapał do biurka, wyjął spod spodu gotową już formę i położył ją na kamiennej posadzce.
- Rozpalisz? - zapytał Szczerbatka. Ten tylko splunął plazmą między węgle, które po chwili zajęły się ogniem. Czkawka położył odlewnie nad paleniskiem i zaczął rozdmuchiwać węgiel. Po minucie metal był już rozgrzany do czerwoności.
- Dawaj! Teraz! - krzyknął do Szczerbatka, smok nachylił się, na tyle na ile pozwalała mu gorąca temperatura i splunął plazmą. Przez kilkanaście sekund nie przerwanie zieloną ogniem. Czkawka szybko przykuć tykę i ogromnymi szczypcami podniósł odlewnie, przechylił i przelał do obu form. Odłożył odlewnie obok, aby wystygła i usiadł przy biurku. Pogłaskał Szczerbatka który łasił się do niego jak młode kocię.
- Dzięki Szczerbo, zawołam cię jak będzie gotowa i będziemy mogli polatać - smok ucieszony okręcił się dookoła, mało nie zrzucając wszystkiego z półek i wybiegł przez uchylone drzwi. Czkawka spojrzał z uśmiechem w ślad za nim, lecz zaraz jego wzrok przeniósł się na posadzkę. Westchnął głęboko i podszedł do stygnącej protezy. Klęknął na podłodze, chwycił niewielki młotek i zaczął delikatnie rozłupywać formy. Gdy już wyjął odlewy z rozbitych forem odłożył je na biurko i wyjął z szufladki pilnik. Delikatnie podpiłował krawędzie i zeszlifował nierówności. Pochylony nad biurkiem usłyszał skrzypnięcie otwieranych drzwi. Nie odwracając głowy krzyknął.
- Uwaga! Odlewnia może nadal być gorąca! -
- Dzięki! - odkrzyknął Magnus i przestąpił nad wciąż rozgrzaną odlewnią.
- Ale żeś tu nasyfił - Magnus wskazał na rozbitą formę- Potem posprzątam, jak już zarobię sobie nową nogę - złożył oba odlewy razem i wsadził do środka mocną sprężynę.
- Teraz uwaga! - ostrzegł i puścił całą konstrukcję, z początku wszystko się trzymało jednak po chwili sprężyna się rozkurczyła i wystrzeliła w tylko sobie znanym kierunku.
- Cholera! - Czkawka wściekły odwrócił się w poszukiwaniu sprężyny.
- Widziałeś gdzie spadła? - spytał Magnusa.
CZYTASZ
Smocza Krew
FanfikceFanfiction o tematyce Jak Wytresować Smoka. To moje pierwsze opowiadanie, mam nadzieję że komuś się spodoba. Zapraszam do czytania. : )