Czkawka usiadł przy biurku i odstawił na nie gorącą kawę. Obok postawił miecz, jednak zanim zaczął go przerabiać wyszedł na zewnątrz budynku i wylał nieco śluzu koszmara ponocnika na kamień a następnie skrzesał na niego iskry, śluz zajął się momentalnie, w przeciwieństwie do nafty, ale też palił się całkiem długi czas. Po zakończonych, krótkich testach wrócił do kuźni i zajął się przerobieniem rękojeści.
Zdemontował poprzedni przycisk bo krzesał za słabe iskry, nieco wyprostował rękojeść i trochę zeszlifował z zewnątrz, po tym z cienkiej blaszki połączonej ze sprężyną zrobił przegródkę którą mógł otwierać jedynie klikajac przycisk, na koniec zostało mu dorobienie małego krzesiwa które podpalałoby znajdujący się na ostrzu śluz. Zrobił mały młoteczek który na końcu miał niewielki kawałek krzesiwa i wzniecał iskrę uderzając w ostrze, dokręcił do niego sprężynę i voilà, dla pewności napiął mechanizm i puścił, sprężyna się rozprężyła i młoteczek uderzył w ostrze tworząc iskry.
Zanim jeszcze wlał śluz do rękojeści przyjrzał się krytycznie mieczowi czy nie przeoczył czegoś ważnego tak jak ostatnio, jednak gdy po dokładnym przeglądzie nie zauważył niczego wadliwego, wlał więc część śluzu do rękojeści i nacisnął przycisk który zwolnił przegródkę, chwilę później po kanalikach popłynął gęsty zielony śluz co oznaczało że miał wystarczająco rzadką konsystencję ale nie był na . Puścił przycisk gdy już całe ostrze było pokryte tą łatwopalną substancją. Dla pewności wyszedł na zewnątrz i tam napiął i zwolnił kurek, krzesiwo skrzesało iskry które momentalnie podpaliły śluz na całej powierzchni miecza, chwilę machał mieczem ale żel z niego nie spływał. Jeszcze przez jakiś czas wykonywał pozorowane cięcia w stronę wyimaginowanego przeciwnika aż w końcu żel się wypalił i Czkawka zadowolony wrócił do środka.
Upił łyk letniej kawy, wziął wilgotną ścierkę i wytarł osmalone ostrze. Zadowolony ze swojej pracy położył się spać i chociaż nie zostało mu dużo czasu do poranka wyspał się i był pełen energii kiedy słońce wstało.
Zanim jeszcze Szczerbatek się obudził Czkawka wziął miecz, tarczę i kołczan pełen bełtów i poszedł poćwiczyć do lasu. Gdy znalazł się na tej samej polanie co wcześniej znowu strzelał do tarczy na drzewie i cofał się o krok. Tym razem dodatkowo wyjął miecz i atakował stojące nieopodal uschnięte drzewko. Powtarzał różne sekwencje walki to atakując to zasłaniając się tarczą bądź parując wyimaginowane ciosy mieczem.
Po kilkunastu minutach intensywnych ćwiczeń usiadł na przewróconym pniu i odpoczął aż wyrównał mu się oddech, wyjął wbite w drzewo bełty, schował do kołczanu i wszedł w głąb lasu, starał zachowywać się jak najciszej bo myślał nad upolowaniem czegoś i choć sam w to do końca nie wierzył łudził się że może mu się jednak uda. Przeszedł kawałek aż zauważył ładną polankę z wieloma różnymi roślinami, ukucnął w krzakach przy skraju i czekał aż nadejdzie jakaś zwierzyna. Już myślał że nic z tego nie będzie i zamierzał iść, kiedy na polanę weszła dorodna łania.
Powoli naciągnął cięciwę i wymierzył w jej szyję jednak łania musiała go wyczuć lub zobaczyć jakiś ruch bo rzuciła się do ucieczki, Czkawka szybko podniósł kusze nieco wyżej i wystrzelił za uciekającą łanią jednak już w momencie strzału wiedział że spudłował, śledził wzrokiem tor lotu bełtu co nie było łatwe bo leciał płasko i bardzo szybko ale udało mu się przynajmniej w przybliżeniu określić miejsce w które mógł spaść. Rozprostował kolana i wyszedł z krzaków poszukać wystrzelonego bełtu, obawiał się że może go nie znaleźć, mimo tego że wszelka roślinność szykowała się do zimy krzaki nadal miały nieco liści. Jednak szybko zobaczył metaliczny połysk wśród leśnej ściółki, bełt szczęśliwie wbił się w nieco już spruchniały pieniek dużego drzewa, podszedł do niego chcąc wyrwać z niego pocisk jednak gdy był już tylko dwa kroki od niego zerwała się pod nim ziemia, zanim spadł zdążył jedynie odruchowo zasłonić się tarczą.
W tym czasie Ella latała nad wyspą i szukała Czkawki, z początku myślała że może lata on ze Szczerbatkiem ale kiedy spotkała nocną furię przy jego domu zdecydowała się poszukać Czkawkę z powietrza. Długo latała nad lasem jednak nie znalazła ani Czkawki ani żadnego śladu jego bytności więc zawróciła i wylądowała w centrum wioski. Poszła do domu Hildy gdzie Henrik jej się zatrzymać w pokoju Hildy. Położyła się na łóżku, zrelaksowała się i zamknęła oczy, czuła się tu jak w domu, w zasadzie teraz to tu był jej dom. Odkąd pamiętała nie uważała swojej wyspy jako dom w zasadzie więcej czasu spędzała na rodzinnym statku pływając ze swoimi rodzicami sprzedając różne towary. Kiedyś gdy myślała o domu myślała o nim jako rodzinie a nie miejscu. Teraz jedyne do czego mogłaby się przywiązać to miejsce, jednak po chwili w myślach dodała, i przyjaciele. Dosyć szybko się zaprzyjaźniła z Hildą i Czkawką, niesamowite jak uratowanie komuś życia może zbliżyć.
Myślała znowu o rodzicach, wiedziała że niewielu osobom udało się uciec, jej samej udało się odpłynąć chyba tylko dlatego że piraci byli zbyt zajęci głównym ładunkiem. Miała jednak nadzieję że jeżeli załoga się poddała to piraci uszanowali kapitulację i wzięli ich żywcem. Jednak patrząc na ponurą reputację piratów były na to małe szanse tym bardziej że domyślała się że jej ojciec by się nie poddał choćby miał walczyć sam przeciwko dziecięciu.
Cofnęła się myślami do tamtego dnia starając przypomnieć sobie jak najwięcej cennych informacji.
Ella weszła na statek i od razu skierowała się na rufę, podeszła do swojego taty który stał przy sterze i zapytała
- Kiedy wypływamy? -
- Już kończymy ładować statek, a kiedy mama przyjdzie? - zapytał jej ojciec
- Za chwile będzie, czy jak będziemy płynąć dasz mi posterować? - zapytała Ella robiąc słodkie oczka.
- Jak będzie ładna pogoda to tak - odpowiedział z uśmiechem tata na co Ella ucieszona pobiegła po mamę pomóc jej przynieść jakieś rzeczy na statek.Wypłynęli około południa i kiedy odpłynęli z dala od wyspy Ella przez chwilę kierowała statkiem jednak potem jej tata wypatrzył żagiel na horyzoncie i wyjął lunetę zobaczył wyraźniej duży statek nad którego żaglem powiewała czarna flaga z narysowaną czaszką a pod nią dwie skrzyżowane szable.
- Daj mi ster - powiedział do Elli, przejął ster i skęcił na sterburtę byle dalej od pirackiego statku. Jednak mimo sprawnwgo i szybkiego maneweru piraci również zauważyli ich statek i zaczęli za nimi płynąć.Wyładowany po brzegi towarami kupiecki statek nie miał szans uciec szybkiemu i smukłemu statkowi piratów. Kapitan statku przekazał ster drugiemu oficerowi i nakazał płynąć jak najdalej od wrogiego statku. Sam zawołał z pokładu wszystkich umiejących walczyć mieczem i przygotowali się do nieuchronnego abordażu. Ella podeszła do taty i stanęła obok niego jednak on powiedział
- Ella, idź do mamy ona powie ci co robić - lekko pchnął ją w kierunku kajuty.
- Chce tu zostać i ci pomóc - sprzeciwiła się Ella i poprawiła miecz przy boku
- Idź do mamy, ja sobie tu poradzę a mama może cię potrzebować - powiedział i odwrócił głowę w stronę zbliżającego się statku i w przybliżeniu określił że na pokładzie jest około trzydziestu piratów, jego załoga liczyła dwadzieścia osób a tych którzy potrafili walczyć było ośmiu. Wiedział że nie ma szans ochronić statku jedyne co mógł zrobić to zyskać czas tym którzy mogli uciec. Zdecydował się na ryzykowny manewr, mianowicie przejął ster i zatrzymał statek. W tym czasie mama Elli opuściła jedną z szalup ratunkowych na wodę i kazała Elli odpływać, Ella długo się sprzeciwiała jednak zanim się spostrzegła mama odepchnęła jej łódkę od statku i poszła na górę towarzyszyć swojemu mężowi w jego prawdopodobnie ostatniej walce. Pozostałe łodzie zostałe zajęte przez inne dzieci i kobiety i odpłynęły każda w inną stronę żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo pogoni piratów. Ostatnie co Ella widziała to to że ich okręt zawrócił w stronę bardzo bliskiego statku wroga i z największym jakim się dało, na tak krotkim dystansie, rozpędem uderzył w statek piratów.Ella przypomniała sobie oprócz znaku piratów ich rzeźbę na dziobie statku w kształacie węża owiniętego wokół kości. Dzięki temu mogła mieć nadzieję na znalezienie jakichkolwiek informacji o aktualnym pobycie lub działaniach tego statku.
Elo bęc nwm co napisać więc no,
Do następnego
CZYTASZ
Smocza Krew
FanfictionFanfiction o tematyce Jak Wytresować Smoka. To moje pierwsze opowiadanie, mam nadzieję że komuś się spodoba. Zapraszam do czytania. : )