23 Kucie miecza vol2

151 9 14
                                    

- Hej, widziała może Pani Czkawkę? - zapytała Hilda przechodzącą starszą kobietę.

- Tego młodego chłopaka co się u nas świeżo wybudował i zamieszkał ze swoim smokiem? - dopytała, po czym pod nosem dodała - ah ta młodzież w dzisiejszych czasach - odwróciła się do straganu i zakupiła sobie bochenek chleba i kilka owoców dla swoich wnucząt bawiących się nieopodal.

- Dokładnie tego - Hilda dalej szła za starszą panią która wdała się w dyskusję z jedną ze sprzedawczyń na temat wątpliwej świeżości ryb które chciała kupić.

- No może mi pani powie że te ryby są świeże? - krzyczała pokazując na wielkiego śledzia który miał zbielałe oko i mierzył co najmniej dwie piędzi.
- Mój mąż złowił go dzisiaj rano i przyniósł godzinę temu - starała się oddalić od siebie zarzuty co do sprzedawania niezdatnej do jedzenia żywności.

- W takim razie Czemu ma zamglone oczy? Każde dziecko wie że to oznaka nieświeżości - słusznie zauważyła staruszka.

- Nie wiem może był ślepy i stąd białe oczy? Mąż mówił że jakby sam mu wpłynął do podbieraka więc mógł być jakiś uszkodzony - przyznała sprzedawczyni.

- A do tego jego skrzela są brązowe, niech pani to wyrzuci jakiemuś psu albo będzie pani miała kogoś na sumieniu! - wykrzyknęła aby oprócz niej wszyscy ludzie dookoła usłyszeli że lepiej zastanowić się dwa razy nad zakupem tej ryby.

Z niecierpliwiona Hilda dalej szła za nią i znów zapytała.

- To wie pani gdzie on jest?-

- Kto?- zdziwiona zapytała i zmarszczyła brwi

- No Czkawka - odpowiedziała z niecierpiona

- Aaa, ten biedny chłopak, w takim wieku stracić nogę, mój Lars jak mu amputowali po jednej z morskich bitew straszliwie się rozpił, niech mu ziemię lekką będzie, ciekawe jak ten młody długo pociągnie -
Hilda wpatrywała się w staruszkę z szokiem wypisanym na twarzy i na chwilę zaniemówiła, w końcu po chwili ciszy odpowiedziała.

- Co też pani mówi, Czkawka świetnie sobie radzi i fizycznie i psychicznie -

- Może nam się tak wydawać ale tylko on wie co się dzieje w jego głowie, utrata kończyny to naprawdę ciężka sprawa - zdezorientowana Hilda potrząsnęła głową i pomyślała że najlepiej będzie zakończyć ten temat.

- To wie pani gdzie może być? - zapytała Hilda po raz trzeci tego poranka.

- Nie- odparła krótko, na co wściekła Hilda już chciała odejść ale kobieta dodała wkazując na bawiące się nieopodal dzi.
- Zagadaj na moich wnucząt, szwędają się po wiosce całe dnie może go widziały - Hilda wciąż wściekła, przez zęby podziękowała i poszła do grupki dzieci.
- Cześć wam, widzieliście gdzieś czkawkę? - zapytała dzieci choć musiałem mocno wytężyć płuca aby przekrzyczeć ten harmider.
Tu z kolei poszło jej jak z płatka bo jedno z dzieci od razu powiedziało.
- Widziałem widziałem go jak biegł wzdłuż lasu razem z tą rudowłosą. Swoją drogą bardzo dziwnie biega - powiedział już do reszty dzieci.

Hilda postanowiła to puścić mimo uszu i poszła w stronę pobliskiego lasu. Szła wzdłuż lasu, ale ich dwójkę zobaczyła dopiero przy jego domu, Czkawka siedział na ławce i dawał odpocząć nodze a Ella stała oparta rękami o kolana i uspokajała oddech. O tej porze dnia już Cała wioska była na nogach, jednak w ich okolicy nie było takiego gwaru bo Czkawka mieszkał na obrzeżach wioski a smoki najwidoczniej dobrze wykorzystywały tą względną ciszę bo drzemały skulone w kulkę okryte skrzydłami. Hilda podeszła bliżej i stanęła obok ławki.
- Cześć, wybaczcie że tak prosto z mostu ale mam do was sprawę, a już się dzisiaj wystarczająco nagadałam - odpowiedzieli skiniami głową a Czkawka spojrzał na nią, jedną ręką trzymając się za brzuch bo przy biegu złapała go kolka a drugą przysłaniał sobie słońce i ze zmróżonymi oczami spytał patrząc na Hilde
- Jaką sprawę?-
- Zbliżają się obchody pięćdziesięlecia naszego osiedlenia się tutaj i mam za zadanie przyozdobić wioskę, dlatego proszę was o pomoc, bo jak wiecie wioska jest dość duża a ja jestem całkiem sama - zakończyła wywód gestykulując i wskazując w kierunku wioski.
- Ja z chęcią pomogę - od razu zgodziła się Ella i razem z Hildą spojrzały na Czkawkę który oparł się o ścianę domu i głębiej odetchnął.
- Kiedy? - zapytał, a potem od razu dodał
- Bo dzisiaj do wieczora będziemy raczej zajęci -
- Chwilę - zamyśliła się
- Obchody będą za półtorej tygodnia - przez chwilę milczała myśląc nas wszystkimi przygotowaniami
- Najlepiej będzie jak uporamy się z tym w tydzień, wtedy zostanie trochę czasu na ewentualne poprawki lub inne przygotowania
- No dobrze, mi pasuje- odpowiedział czkawka i wstał z ławki
- Idę już do kuźni - oznajmił i powoli przeszedł przez próg.
- Zaraz do ciebie przyjdę!- odkrzyknęła Ella i od razu jak zniknął jej z oczu odwróciła się do Hildy i przyciszonym głosem powiedziała.

Smocza KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz