Rozdział 22. Mózg przeżarty larwami

679 83 63
                                    


Magnus rozejrzał się niecierpliwie po całym barze, szukając wzrokiem Nathana. Nie było go tutaj, to było bardziej niż pewne. Bar był zatłoczony i pełen przypadkowych Podziemnych, ale nigdzie nie było widać nikogo o aparycji staczającego się profesora filozofii.

Poddał się w końcu, opadając z głośnym westchnieniem na krzesło przy jednym ze stolików. Miał z tej pozycji widok na cały bar, jakby wciąż żywił nadzieję, że Nate zaraz wejdzie przez drzwi i zamówi swoje tradycyjne, jasne i tanie piwo o smaku szczyn alkoholika.

Lily oderwała się na chwilę od ekranu telefonu i spojrzała na niego z żalem.

– Elliot mówi, że on zawsze tu jest – stwierdziła, na dowód pokazując ekran z wiadomością. Magnus przebiegł po kilku ostatnich wzrokiem. Wykłócali się, jak zwykle, ale Elliot naprawdę był pewien, że to tu najprędzej mogą go znaleźć.

– Może dzisiaj jego wątroba wzięła wolne – mruknął, bardziej do siebie, niźli swojej towarzyszki.

Złożył dłoń w pięść i oparł na niej usta, zamyślony.

Lily miała rację. Śmieszne było to o tyle, że do tej pory ciężko przychodziło mu patrzenie na nią w roli kogoś więcej niż krnąbrnej i może nieco zbyt roztrzepanej młodszej siostry. Była w tym trochę jak Isabelle, nie wiadomo kiedy dojrzała i dorosła. Teraz rządziła klanem i to na tyle długo, że jej pozycja została utrwalona. I rzucała w jego stronę rady.

Przyszedł do niej tylko dlatego, że potrzebował odpowiedzi na jedno pytanie. Jak bardzo zmienia się charakter człowieka po przemianie w wampira. Nie dostał upragnionej odpowiedzi i to zburzyło cały jego misternie budowany spokój ducha. Znów zapragnął sięgnąć po alkohol, ale powstrzymał się. Tylko dlatego, że już raz się przy niej dzisiaj rozkleił. Bał się, że gdyby dodać do tego jeszcze nietrzeźwość, mógłby zbłaźnić się jeszcze bardziej.

Wyciągnął z kieszeni własny telefon i przebiegł wzrokiem przez długą listę kontaktów zaczynających się na "N". Nie było wśród nich Nathana Ruelle, co wydawało mu się wyjątkowo krzywdzące. Znał go w końcu, odkąd ten dzieciak biegał w pieluchach! Powinien mieć do niego przeklęty kontakt!

Naraz jego telefon zawibrował. Nieznany numer próbował do niego zadzwonić i Magnus przez chwilę patrzył na ciąg cyfr, zastanawiając się, kto też mógłby... Odebrał jednak, targany irracjonalnym podekscytowaniem. Skrawkiem świadomości, tym zupełnie od niego niezależnym, pomyślał, że może to Alec...

– Tak? – odebrał, z duszą na ramieniu. Zaraz jednak się zawiódł. Głos, który mu odpowiedział, na pewno nie należał do Aleca.

– Mamy problem – powiedział mężczyzna po drugiej stronie. Brzmiał znajomo.

– Kto mówi? – zapytał Magnus.

– Na wszelką boginię stworzenia, czego nie ogarniasz w mamy problem, Brokatowy?

– Nathan – domyślił się Magnus i kiwnął w stronę Lily.

Wampirzyca oderwała się od obczajania tyłka przypadkowego faerie i wbiła w niego zaciekawiony wzrok.

– Co się stało? – zapytał Magnus.

– Doszły mnie słuchy, że mnie szukasz. Dobrze się składa, bo ja szukam ciebie – odpowiedział Nathan i Magnus oczami wyobraźni zobaczył jego złośliwy uśmieszek. – Był kolejny atak. Tym razem czarownica – dodał już poważniej.

Magnus zerwał się na nogi i natychmiast ruszył w stronę drzwi.

– Gdzie? – zapytał, od razu skupiony.

Mam krew na rękachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz