Rozdział 6. Prawo Clave

667 95 21
                                    

Holly Blue: Jace wie, że jesteś w mieście. Szuka cię.

– Och, Blue – szepnął cicho Lightwood, przymykając oczy.

Spodziewał się, że dziewczyna wszystko rozpowie Jace'owi. Alec był niemal pewien, że jak większość dziewczyn i Blue odrobinę durzyła się w Herondale'u. On tak działał na ludzi – niewielu było w stanie umknąć jego urokowi. Alec właściwie znał tylko jedną osobę, która nigdy mu nie uległa. Głównie dlatego, że ta osoba w tym czasie była zauroczona nim...

Miał jednak nadzieję, że lojalność skłoni wilkołaczkę do tego, by zwlekała z tym dłużej, niż kilka godzin.

– Co za Blue? – zapytał Edward, unosząc się na łokciach.

Alec skrzywił się nieznacznie, starając się ukryć ten grymas za telefonem.

– Przyjaciółka – wyjaśnił cicho.

Nie znosił, kiedy Edward zachowywał się w ten sposób w jego pokoju. Mimo wielokrotnych namów ze strony wampira i miesięcy, które ten nazywał związkiem, Alec nigdy nie zdecydował się na zamieszkanie z nim. Wciąż miał wrażenie, że to za wcześnie, że za mało go zna, ale wiedział, że to denne wymówki. Pierwszy raz o zamieszkaniu z Magnusem pomyślał chwilę po tym, jak się poznali i zaczęli umawiać. To było mgnienie oka, jak był pewien, że z nim u boku wyśpi się lepiej, niż kiedykolwiek. Tymczasem z Edwardem nie potrafił...

Ilekroć ten zostawał po wschodzie słońca, Alec krążył po pokoju aż do zmroku, wymykając się wtedy pod byle pretekstem. Nie umiał zasnąć przy Edwardzie. Zawsze miał z tym problem. Nawet jako Nocny Łowca naprawdę się odprężał raptem przy trójce osób i wśród nich nie było nawet jego matki. Po przemianie liczba ta skurczyła się do zera.

A jednak Edward z pożałowania godną zawziętością wciąż i wciąż próbował to na nim wymóc.

– Miałeś pozostać anonimowy – zauważył cierpko Edward, krzywiąc się.

– Miałem też cel, żeby w ogóle tu przyjeżdżać – odpowiedział podobnym tonem Alec.

Edward wiedział o jego zamiarach i robił wszystko, żeby Aleca od tego odwieść. Gdyby Alec nie wiedział, że wampir coś do niego czuje, pewnie uważałby, że to podejrzane. Ale w pewnym sensie rozumiał punkt widzenia Edwarda. W końcu jego krucjata była niebezpieczna. Edward nie wiedział jednak jednego – to wciąż było nic, przy tym, co Alec robił w ramach wakacyjnych wyjazdów. O tym jednak nie mógł mu opowiedzieć, toteż kiwał tylko głową, za każdym razem, kiedy wampir próbował wyperswadować mu kolejne wizyty i kolejne rozmowy.

– To niebezpieczne... Jeżeli Clave się dowie...

– To będzie wiedziało – warknął Alec, odkładając z hukiem telefon na stolik. Zamknął laptopa i z niepokojem zerknął w stronę okna. Robiło się już późno. Powinien wychodzić, miał mało czasu, ale słońce wciąż przebijało się ponad dachami budynków.

– Skażą cię na śmierć – burknął naburmuszony Edward.

– Znam prawo Clave lepiej od ciebie – prychnął Alec, wstając. Przeciągnął się, markując rozluźnienie i rozciągnął napięte mięśnie szyi. Ostatnie kilka godzin spędził niemal nieruchomo przed ekranem. I chociaż wampirza wytrzymałość była większa niż przeciętnego Nocnego Łowcy, to nadal nie było to zdrowe. A może to tylko jego podświadomość pchała go na siłę w stronę rozwiązania zagadki...

A był już tak blisko rozwiązania...! Miał wrażenie, że jest ono na wyciągnięcie ręki i z całej siły starał się powstrzymać przed rzuceniem w wir wydarzeń. Gdyby to zrobił, skorzystał z każdej dostępnej ścieżki do celu, nie miałby już szans na spokojny powrót do Portland. Tylko myśl o tym, że za kilka tygodni będzie już daleko stąd, znikając ponownie z radaru Jace'a, trzymała go w ryzach.

Mam krew na rękachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz