Rozdział 44. Rodzice się kłócą

710 80 95
                                    


Brew Cat drgała w irytacji. Nate doskonale to widział, ale wspaniałomyślnie postanowił tego nie uwzględniać w swoich porannych rozrywkach.

– Jest dziewiąta rano – zauważyła czarownica, poprawiając po raz setny poduszkę pod głową pacjenta. – Zostałeś postrzelony. Srebrną kulą. Prawie się wykrwawiłeś... NIE WOLNO CI PIĆ PI...

– Coś ty sobie myślał?! – wydarł się Magnus, z hukiem odstawiając kubek po kawie na blat kuchenny. To była jego piąta. Przez pierwsze trzy godziny, odkąd Cat przeniosła Aleca i Nathana do jego loftu w ogóle się nie odzywał, tylko pił jedną za drugą. To były jego pierwsze słowa.

Nate wygiął się nienaturalnie, usiłując z pozycji leżącej dostrzec, co się działo w kuchni. Odpowiedzi Aleca jednak nie mogli dosłyszeć, chociaż wampir bez wątpienia coś mówił, spuszczając przy tym wzrok na swoje buty.

– Ty masz ADHD?! Czy tylko podczas przemiany ci mózg wyparował?! – zapytał napastliwie Magnus.

Nate upił łyk piwa i spojrzał znacząco na Catarinę.

– Nie widziałem ich tak skłóconych od czasów negocjacji z Malcolmem – stwierdził, kiwając z uznaniem głową.

– Byłam przekonana, że po tamtym pójdą do łóżka – potwierdziła Cat, wzdychając tęsknie. – Magnus wygląda na zmęczonego, czy tylko mi się wydaje?

Nathan jeszcze raz spróbował zajrzeć do kuchni, ale ból w boku mu to uniemożliwił. Syknął, ze złością i opadł z powrotem w stertę poduszek. Nawet piwo nie koiło zszarganego umysłu. Takie przedstawienie, a on co?! Leży, bo jego najlepszy przyjaciel raczył go postrzelić!

– Sądząc po tym, co opowiadał Alec... miał prawo się zmęczyć – przyznał zawiedzionym tonem. – I to wcale nie z powodu, którego każde z nas by chciało – dodał i to już brzmiało bardzo jak lament.

– Zero instynktów samozachowawczych! – wydarł się Magnus.

– Nie mogę siedzieć u ciebie i czekać, aż wam też się coś stanie! – odpyskował Alec, tym razem unosząc głos. – Polują na mnie!

– NO WŁAŚNIE!

– Mam wrażenie, że ta rozmowa już się odbywała – powiedziała Cat. Usiadła wygodnie na stoliku do kawy i skrzyżowała nogi. Gdyby Magnus nie był zajęty kłótnią z Aleciem, zapewne skomentowałby jakoś jej zachowanie. Być może rozwodząc się nad ceną mebla, ale był zajęty.

– Wyszliście i Nate skończył z kulką w żebrach! – parsknął wściekle Magnus.

– Gdyby mnie słuchał, nic by mu nie było!

– To Nate! Czego ty się spodziewałeś?!

Cat sięgnęła i złapała za butelkę w dłoniach Nathana. Upiła z niej długi łyk, zanim mu ją oddała i otarła usta rękawem, zupełnie nie jak dama.

Magnus i Alec stali po przeciwnych stronach kuchni. Obaj wściekle gestykulowali, a Magnus nawet poczerwieniał na twarzy z furii. Cat żałowała, że nie ma przy sobie aparatu. Mogłaby uwiecznić widok dla potomnych. Niestety, jej telefon został w dyżurce pielęgniarek na urazówce w szpitalu, w którym pracowała.

– Myślisz, że się dogadają? – zapytała.

– Dobrze im to zrobi – odparł Nate i napił się jeszcze. Zaraz jednak zachichotał. – Ej, a da się tak pić piwo, jak ma się cycki?

Cat powstrzymała przemożny odruch uderzenia się w czoło.

– Nie wiem – wycedziła przez zaciśnięte zęby. – Nie sprawdzałam.

Mam krew na rękachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz