Rozdział 38. Błędy nieśmiertelnych również stają się nieśmiertelne

593 83 30
                                    


– Czy on ci właśnie wysłał buziaka...? – zapytał Jace, kiedy tylko drzwi za Magnusem zamknęły się z cichym trzaskiem. Przez krótką chwilę mogli słuchać co dzieje się w salonie. Aleca osobiście ubodło, że Herondale zwrócił uwagę akurat na bezczelne zachowanie Magnusa, a nie na fakt, że urodziny jego syna przerodziły się właśnie w rodzinną awanturę.

Posłał swojemu dawnemu parabatai ciężkie spojrzenie.

– Tak. Zrobił to – warknął, wciąż rozeźlony.

Nie powinni się w to mieszać. A już na pewno Magnus nie powinien sugerować, by Isabelle brała w tym udział. Jeszcze tego Alecowi brakowało. Do kolekcji problemów dodatkowy z notatką "potencjalna ofiara barona narkotykowego".

Jakby tego było mało, kiedy Magnus przestawał chociaż na chwile patrzeć na czubek swojego nosa, to był zaskakująco błyskotliwy. Alec musiał to przyznać, nawet jeżeli całkowicie niechętnie.

Najpierw musiał się jednak uporać z innym problemem. Zarówno jego kurtka (ukochana, znoszona i wielokrotnie zniszczona) jak i koszulka nadawały się jedynie do śmietnika. Podobnie sprawa się miała ze spodniami, które wręcz ociekały jego własną krwią. Proszenie Magnusa o wyczyszczenie ich i naprawienie, mijałoby się z celem. Dostałby tylko wykład o tym, że dawno powinien się już ich pozbyć, a Alec był głęboko przywiązany do idei noszenia ubrań dopóki te nie rozpadną się na jego grzbiecie. Ponadto był brudny, zmęczony i marzył jedynie o długiej kąpieli uwieńczonej drzemką w gorącej wodzie.Tymczasem w salonie czekała na niego cała zgraja Nocnych Łowców oczekujących wyjaśnień.

Teraz wydawało mu się śmieszne, że przed wyjściem uważał właśnie to spotkanie za najtrudniejsze w całej jego przeprawie z powrotem do Nowego Jorku.

Rozmowa z rodzicami straszna? A spróbuj im wyjaśnić, dlaczego ociekasz krwią i ktoś próbował cię zabić w dniu, kiedy dowiedzieli się, że jednak żyjesz.

Parsknął śmiechem, otwierając z rozmachem drzwi do garderoby Magnusa. Wszedł tam bez zastanowienia.

– Eee... Myślisz, że to dobry pomysł? – zapytał Jace, zaglądając z niepokojem do stosunkowo niewielkiego pomieszczenia.

– Co? – Alec uniósł głowę znad jednego z wieszaków.

– Grzebanie w ciuchach czarownikowi z obsesją na punkcie ubrań... – Jace uchylił się przed lecącą w jego stronę marynarką. – To brzmi jak przepis na śmierć.

Alec nie odpowiedział od razu. W garderobie nie znalazł tego, czego chciał. Wyminął więc Jace'a w drzwiach i ruszył na dalsze poszukiwania w sypialni, zostawiając po sobie małe pobojowisko.

– Kazał mi się czuć jak u siebie, prawda? – rzucił w stronę Herondale'a. – I naprawdę mnie wkurzył. Powinien się cieszyć, że nie wytarłem się jego ulubionym smokingiem. Ale muszę przyznać, że byłoby mi trochę szkoda.

Otworzył z rozmachem szufladę komody. Znalazł tam jedynie bieliznę i kilka przypadkowych książek. Warknął z frustracją. Był przekonany... Po prostu wiedział, że gdzieś tu jest to, czego szukał. Nie wymagał wiele, a znał Magnusa na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie pozbył się wszystkiego. Poza tym, czy ostatnio nie widział go w swojej koszulce...?

– Czy to...? – Jace podniósł z podłogi kawałek satynowej szmatki.

Alec spojrzał w jego stronę. W jednej chwili krew zawrzała mu w żyłach. Doskoczył do Jace'a i wyrwał mu z ręki znalezisko. Sekudę później frunęło już w przestworzach, wyrzucone przez okno.

Jace wybuchnął śmiechem.

– To tylko stanik, Alec!

– No i? – burknął Lightwood, wracając do przeszukiwania pomieszczenia. W akcie desperacji padł na podłogę i zajrzał pod łóżko.

Mam krew na rękachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz