3.4. Bardzo niezwykła osoba

55 11 21
                                    

Nadszedł kolejny dzień. Dzień mojego występu przed chórem. Idąc (nadal samotnie) niosłam na ramionach pokrowiec ze skrzypcami.

Wchodząc do szkoły prawie zderzyłam się z osobą, która właśnie z niej wybiegała. Była to drobna białowłosa dziewczyna w czarnej zwiewnej sukience. Klara.
Nie patrząc przed siebie ciągnęła za rękę Karola Aristowę.

— Klara! — krzyknął chłopak. — Weź zwolnij!

— To ty przyspiesz! — odpowiedziała dziewczyna.

— Nie ma szans! — odpowiedział czerwonowłosy puszczając dłoń dziewczyny. — Zaraz do ciebie dołączę, daj mi chwilę odpocząć...

Białowłosa najwyraźniej nawet nie zamierzała na niego czekać i popędziła w stronę boiska szkolnego.

Karol chyba dopiero teraz mnie zauważył. Uśmiechnął się ironicznie.

— O, to ty jesteś tą panią o niezwykłych zdolnościach — powiedział. — Jak się czujesz? Już lepiej? Jeśli tak, spróbujmy jeszcze raz. Ile palców pokazuję?

Pokazał dwa. Milczałam.

— Masz mnie teraz za wariata? — zapytał spuszczając głowę.

— Dlaczego to robisz? — spytałam. — O co chodzi z tymi palcami?

— Sprawdzam po prostu, czy jesteś niezwykła — odparł. — A teraz? Ile palców pokazuję?

— Cztery — odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

— Wow  — wyszeptał Karol. — Rzeczywiście, jesteś niezwykła...

— Możesz mi wyjaśnić o co ci chodzi z tą niezwykłością? — spytałam.

— Z chęcią — odparł z szerokim uśmiechem na ustach. — Jestem niemal pewien, że pewnego dnia ci to wyjaśnię.

To powiedziawszy chłopak oddalił się w stronę siedzącej na dziedzińcu Klary.

*****

Nadeszła 7 lekcja. Czas występu. Kiedy weszłam na aulę wszyscy zebrani odwrócili się w moją stronę. Zwykle w takiej sytuacji wyprostowałabym się, przeczesała ręką włosy i z uśmiechem na ustach zaczęła występ. Ale nie dziś. Dzisiaj najchętniej bym zwyczajnie stąd uciekła.

Miałam dość tej szkoły, tego miasta, tego Przeznaczenia.

— O, jesteś. To wasza nowa koleżanka — oznajmiła nauczycielka, gdy tylko mnie zauważyła. — Alicja Blue z 2c, która umie grać na skrzypcach i zaraz wam coś zaprezentuje. Alu, możesz wejść na scenę.

Weszłam po schodach, uważając aby się nie potknąć. Stanęłam przed wszystkimi wzięłam głęboki oddech i zaczęłam grać.

Melodia była powolna, ale niespokojna. Przepełniona emocjami, moim lękiem. Bardzo lubiłam tę piosenkę, ponieważ...

Chwila...

Co to właściwie jest za utwór?

Gram melodię, której nigdy wcześniej nie słyszałam, czuję się jakbym wymyślała ją na bieżąco.

Moment.
Słyszałam ją, jestem pewna.
To piosenka Jacinthe, którą zagrała na koncercie w naszej szkole. 

Powinnam przestać, powinnam zmienić melodię. Nie mogę grać tego utworu, bo przecież w tym wymiarze Jacinthe nie zaczęła jeszcze komponować. Nie mogę grać piosenki, która jeszcze nie istnieje!

CHWILA. A DLACZEGO WŁAŚCIWIE GRAM? DLACZEGO ZNOWU WZIĘŁAM ZE SOBĄ SKRZYPCE?

Przeszedł mnie dreszcz.

Kroniki Lost Waterfalls: W Połowie PustaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz