Kiedy wróciłam do domu, w kuchni zastałam Louisa i jego kolegów. Mój brat nucąc wesoło pod nosem kręcił się przy kuchence szykując patelnie zaś przy stole siedzieli Alek Białek oraz czarnowłosy chłopak, którego z jakiegoś powodu nazywali Piłką, Pompką, czy tam Balonem.
— Jeszcze małe kurczątka... — mamrotał Louis rozbijając na patelnię dwa jajka.
— Kurczątka?! — przeraził się Balon.
— Tak — odparł mój brat. — A myślałeś, że jajka to co? Że na drzewach rosną?!
— A nie? — spytał chłopak z lekkim wyrzutem i zwątpieniem.
— Nie! — krzyknął Louis odwracając się w moją stronę. — O! Hejka Alice!
— Cześć — odpowiedziałam.
— Hejo! — wtrącił Piłka.
Louis z artystycznym rozmachem nalał na patelnię szklankę soku jabłkowego. Fuj.
— Nie wiem, gdzie jest sól, więc posypię pieprzem — oznajmił mój brat wysypując na patelnię całą szklankę przyprawy i włączając palnik.
Podeszłam do siedzących przy stole, gdyż miałam do Alka ważne pytanie.
— Dzieńdoberek kartofelek! — krzyknął blondas, który właśnie wszedł do kuchni.
— Patryk, ile razy mam ci powtarzać, że to wcale nie brzmi fajnie? — spytał Louis.
— Po prostu mi zazdrościsz, że mam fajne teksty!
— Nie. Uwierz mi, że nie...
— A właśnie, że tak — powiedział Patryk z głupkowatym uśmiechem.
— Nie.
— Tak.
Podczas gdy Patryk i Louis kłócili się, a Piłka Nożna wesoło im się przyglądała, zwróciłam się do Alka:
— Czy nie powinieneś przyjść do naszej szkoły dopiero za kilka dni?
Niebieskowłosy przez chwilę milczał, z niepokojem odwracając wzrok, zupełnie jakby szukał pomocy.
— Nie rozumiem... — powiedział w końcu.
— Jesteś nowym uczniem, który dołącza do nas we wtorek w kolejnym tygodniu — wyjaśniłam niebieskowłosemu jego rolę. — Dziś jest dopiero środa. Co ty tu robisz? Pomyliłeś się. Jesteś o prawie tydzień za wcześnie.
— P-przepraszam..? — zaczął Smerf. — Ale ja... nie jestem nowym uczniem. Uczę się tutaj od zawsze... może mnie z kimś pomyliłaś..?
Uniosłam brwi. A więc to tak...
— Czyżby zmiana w scenariuszu? — wymsknęło mi się, ale zaraz, widząc pytające spojrzenie Alka, wykrzyknęłam przysłaniając usta ręką: — Och! Bardzo przepraszam, wybacz mi!
Szybko ulotniłam się z kuchni, nie tłumacząc nawet Alkowi, o co mi chodziło z tymi pytaniami. Alek nie jest w tym wymiarze nowym uczniem. Myślałam, że wymiary różnią się między sobą, tylko kilkoma aspektami, nazwijmy jest Zmiennymi, przykładowo: moją ksywką od Sylwii, nazwiskiem Ani, roślinami, które hoduje, czy piosenką, którą gram przed chórem.
Jednakże, właściwie to było zupełnie odwrotnie. Każdy wymiar posiadał Stałe, które nie zmieniały się, a reszta Zmiennych mogła różnić się między sobą losowo. W końcu, na przykład ostatnio nie dołączyłam do Major, a Louis mimo to nie zginął. Albo Weronika zaprosiła mnie do kółka w inny sposób.
Wyciągnęłam z komody niewielki zeszyt i zaczęłam notować.
Stałe Wymiarów.
Zamazałam tą nazwę, nie podobała mi się. Szybko zmieniłam ją na Filary. Filary, na którym stoi ten świat. Które podtrzymują istnienie Rzeczywistości. Niczym natchniona zaczęłam spisywać, co pamiętałam. Rzeczy, które w każdym wymiarze były niezmienne, których nie byłam w stanie odmienić.
CZYTASZ
Kroniki Lost Waterfalls: W Połowie Pusta
FantasiPierwsza część serii ,,Kroniki Lost Waterfalls" Potwory, pomimo, że są silniejsze od ludzi zmuszone są do ukrywania się w cieniu. Jednakże, według plotek, w bieszczadzkich Utraconych Wodospadach cień wyszedł na światło dzienne. Kiedy Alicja Mróz pow...