6.5. Nie przepadasz za jesienią

7 3 0
                                    

Kiedy o 20 pojawiłam się pod barem, spotkałam przy nim osobę w czarnych ubraniach. Czekał na kogoś.

— Powiedz, Karol, czy to ty? — spytałam podchodząc bliżej.

Postać w czarnej kominiarce spojrzała na mnie i skinęła głową.

— To ja — odpowiedziałam, bo mojej twarzy również nie widział, miałam na sobie karnawałową maskę z piórami. — Chodź za mną.

Otworzyłam drzwi do budynku i weszłam do baru, który zaczynał już tętnić życiem. Minęłam kilka zajętych stolików, wzięłam menu z lady i wybrałam najbardziej oddalony, w kącie, na drugim końcu pomieszczenia. Usiadłam w czerwonym fotelu, a Karol zajął miejsce naprzeciwko.

— Jak dużo wiesz na mój temat? — spytałam.

— Szczerze to niewiele — odpowiedział mi znajomy głos. — Powiedz mi lepiej, co chcesz osiągnąć zabierając mnie tutaj i zdradzając, że jesteś potworem.

— Stop — weszłam chłopakowi w słowo. — Nie pozwolę ci zrobić tego, co ostatnio. Zabraniam ci mnie skrzywdzić, zabraniam nagrywać to co mówię, zabraniam działać na moją niekorzyść. Zabraniam ci nawet mówić o mnie innym osobom.

— Co ty chcesz osiągnąć, Alice?

— Obiecaj, że mnie nie skrzywdzisz.

— Obiecuję — mówi, a po chwili kręci głową. — Coś ty mi zrobiła..?

— Przepraszam, Karol — powiedziałam zerkając w menu, ponieważ poczułam, że jeden z kelnerów patrzył w moją stronę. — To co robię nie jest w moim stylu, jednak tym razem, naprawdę... potrzebuję pomocy. Nie jestem ci w stanie jednak zaufać, ponieważ raz mnie skrzywdziłeś. Powiedz mi, czy mógłbyś kiedykolwiek dołączyć do POPP?

— Nie mógłbym. Tak się składa, że już jestem w organizacji — odpowiedział wstając z miejsca. Jego głos brzmiał dumnie, sarkastycznie. Uśmiechał się, jestem pewna. Och, jak bardzo pragnęłam wtedy ujrzeć ten skryty za kominiarką uśmiech i zedrzeć go z jego ładnej buzi własnymi rękami. — Alicjo Mróz, jesteś aresztowana pod zarzutem bycia potworem.

Chłopak wyciągnął broń, którą ukrywał pod kurtką. Stał tyłem do baru i innych stołów, nikt nie widział co tutaj ma miejsce.

— Chcę, abyś poszła ze mną — mówił dalej. — Twoje słowa zostały nagrane, mam teraz twardy dowód.

Patrzyłam w stronę zasłoniętych maską oczu.

— Nie strzelisz. — wyszeptałam dumnie. — Nie do mnie.

— Strzelę, jeśli nie pójdziesz ze mną.

— Oj nie, nie. Zapewniam cię, że nie jesteś w stanie strzelić. Obiecałeś, że mnie nie skrzywdzisz.

— Idź ze mną — Karol nadal naciskał.

— Zdejmij maskę.

Prawa ręka chłopaka, w której trzymał broń, lekko drgnęła. Lewa po chwili powędrowała w stronę jego okularów. Chłopak zdjął okulary i położył je na stolik. Następnie poluzował kominiarkę.

Ujrzałam znajomą twarz i czerwone włosy opadające lekko na przepełnione zmartwieniem i złością oczy. Zaśmiałam się triumfalnie.

— Widzisz?! — wykrzyknęłam rozkładając ręce. — To ja tutaj wydaję polecenia, nie ty! Przezabawne! Przez twoje durne sztuczki raz już umarłam! Znowu chciałeś doprowadzić do mojej śmierci? Drugi raz nie nabiorę się na to samo!

Teraz byłam już przekonana, że wtedy, gdy Karol mówił, że mnie wyda tej organizacji, rzeczywiście chciał mnie gdzieś zabrać, bez wykonywania przy tym moich rozkazów. Czuł się niekomfortowo z tym, że wiedziałam, iż jest potworem.

Patrzenie w te zaniepokojone oczy stojącego nade mną chłopaka wprawiało mnie w niezwykłą satysfakcję.

— A więc zacznijmy od nowa, już bez kombinowania — powiedziałam, podając czerwonowłosemu leżące na blacie okulary.

Karol wziął je do rąk, poprawił kominiarkę i zakrył oczy. Usiadł.

— Dlaczego kłamałeś? — spytałam.

— Bardzo nie lubię jak ktoś próbuje mnie kontrolować.

— To dlatego, że nie mogę ci zaufać. Chcę zatem cię poznać! Opowiedz mi, co wiesz na mój temat.

— Jesteś potworem i robisz pokręcone miksturki, z tego co widzę. Masz dwoje braci i siostrę, znam ich nawet.

— Nie, nie... mam na myśli "opowiedz mi w s z y s t k o, co wiesz na mój temat".

Chłopak zająknął się, ale zaraz zaczął mówić. Musiał mówić, ponieważ eliksir ciągle działał.

— Masz 167 wzrostu, grupę krwi AB i urodziny 13 lipca. Grasz na skrzypcach i śpiewasz. Masz alergię na orzechy, ale nie jest ona bardzo duża, więc lubisz je podjadać.

Zamarłam, zrobiło mi się niedobrze. Nie, to zdecydowanie za duże szczegóły, o co tutaj chodzi..?

— Ulubiony kolor: fiołkowy. Ulubiona muzyka: klasyczna — recytował jak wierszyk. — Lubisz wiosnę, nie przepadasz za jesienią i zimą. Ulubiony napój: shake waniliowy. Ulubiony kwiat: stokrotki.

----
Mamy jesien, o rany

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kroniki Lost Waterfalls: W Połowie PustaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz