Następnego dnia, gdy Freya nadal chorowała, Louis i Oliwer znowu zaczynali lekcje o późniejszej godzinie, a temperatura już od rana wynosiła ponad dwadzieścia pięć stopni Weronika wróciła do szkoły.
— Cześć — przywitałam się.
— Cześć — odpowiedziała.
W milczeniu weszłyśmy do szkoły, gdzie zgodnie ze scenariuszem, od razu wpadłyśmy na Elizę i Sylwię.
— Omg, omg! — odezwała się Sylwia. — W końcu w komplecie! Alicja, wszystko w porządku?
Poczułam, że się czerwienię, przypominając sobie wczorajszą akcję z występem na chórze.
— Nie mówcie nikomu, proszę — wydukałam.
— Co się stało? — spytała Werka.
— Nic takiego — uśmiechnęłam się szeroko. — Zwyczajnie zjadła mnie trema.
— Właśnie, Weronika — Sylwia sprawnie zmieniła temat. — Chcesz przygotować coś na festyn razem ze mną, Elizą i Agatą?
— Agatą? — powtórzyłam.
— Pasuje ci to imię — odparła Sylwia. — Taka ksywka. To co ty na to, Weronika?
— Chętnie — odpowiedziała blondynka. — Kiedy się spotkamy?
— Hmm... — Sylwia zamyśliła się. — Ja mogę choćby i dzisiaj, jeśli wam pasuje.
— Nie mam dziś czasu — westchnęła Eliza.
— Ale festyn jest pojutrze! — burknęła Sylwia. — Dziś lub jutro! Nie ma innej opcji! Znowu będziesz grać?!
— Nie, to nie to... — Eliza odwróciła wzrok. — Jadę dziś do lekarza.
— Jejku, nie znajdziesz nawet godzinki?! Doba ma aż dwadzieścia cztery.
Sylwia pomarudziła jeszcze chwilę, jednak w końcu dopuściła. Umówiłyśmy się na jutro.
*****
Wróciłam do domu późno, około siedemnastej. Freya była akurat w kuchni.
— Jak się czujesz? — spytałam.
— Jest lepiej — odpowiedziała. — Mieszanka z kwiatami jabłoni, podbiałem i cynamonem w wodzie księżycowej postawiła mnie na nogi!
— Reszty nie ma? — spytałam.
— Oliwer ma chyba dziś trening, a Louis jest u siebie.
— Rozumiem — odpowiedziałam wychodząc z kuchni.
Louis zapewne znowu się wymknie. W końcu to dziś jest spotkanie z Sonatą. On na pewno zechce do niej dołączyć. Ciekawe, czy Oliwer pójdzie razem z nim.
Jednak bez względu na wszystko, ja się tam nie wybieram.
Weszłam do swojego pokoju o niebieskich ścianach i padłam na chłodny materac. Rozluźniłam golf odsłaniając moją podwójną już ranę i wzięłam komórkę do ręki.
Co? Zaproszenie do znajomych od Karola Aristowy? To dziwne, w końcu rozmawialiśmy zaledwie dwa razy, nie byłam nawet na spotkaniu jego kółka.
Gładząc ranę na swej szyi zaakceptowałam zaproszenie.
******
Gdy następnego dnia szłam do szkoły usłyszałam głos za moimi plecami, a razem z głosem ktoś zakrył mi oczy:
CZYTASZ
Kroniki Lost Waterfalls: W Połowie Pusta
FantasiaPierwsza część serii ,,Kroniki Lost Waterfalls" Potwory, pomimo, że są silniejsze od ludzi zmuszone są do ukrywania się w cieniu. Jednakże, według plotek, w bieszczadzkich Utraconych Wodospadach cień wyszedł na światło dzienne. Kiedy Alicja Mróz pow...