Wpuściłam Karola do siebie, nawet nie wiem dlaczego. Może bałam się być sama? Może było mi smutno? Gdy weszłam do swojego pokoju od razu odpaliłam komputer. Wyszukałam w internecie hasło ,,dom". Karol zdezorientowany przyglądał się temu, co robię.
Przystosowane przez człowieka pod względem konstrukcyjnym i użytkowym miejsce, przeznaczone do celów mieszkalnych.
Domy Ogłoszenia OLX.
Domy na sprzedaż.
Otodom: Ogłoszenia, nieruchomości, mieszkania.
Poczułam paraliżujący lęk. Rozumiem znaczenie tego słowa, ale w tamtej chwili, gdy Karol go użył, nie wiedziałam, co oznacza. Miałam wrażenie, że słyszę je po raz pierwszy.
Słyszałam je po raz pierwszy! Tak! To musi być bardzo normalne i powszechne słowo, a jednak zabrzmiało ono dla mnie niezwykle obco, jakby było w nieznanym mi języku. Tak, nie znałam tego słowa! Na pewno!
Prychnęłam pod nosem. Wariuję. Na pewno wariuję. Nie pamiętam słowa ,,dom", nie pamiętam wspominania o skrzypcach. Nie pamiętam...
Spojrzałam na sufit.
Kiedy wyrosły tutaj te pieprzone stokrotki? Nie pamiętam.
Gwałtownie zerwałam się z miejsca i przeniosłam krzesło na środek pokoju. Stając na nim wyciągałam ręce do góry i wyrywałam te przeklęte kwiatki z mojego sufitu.
Jednak, to zielsko ciągle odrastało. Z każdą wyrwaną stokrotką przybywały dwie nowe. Wiedziałam, że to bezcelowe, ale ciągle wierzyłam, miałam nadzieje na cud, który sprawi, że stokrotki kompletnie znikną.
— Pomóc ci? — usłyszałam.
Racja, Karol tu był, wpuściłam go do swojego pokoju, zapomniałam! W pierwszej chwili przestraszyłam się, ale zaraz wybuchłam śmiechem.
No tak! Stokrotki i Karol. To przecież sen!
ZAPOMNIAŁAM! Hahaha!
Przecież zawsze, kiedy śpię, on tu jest!
— Nie, nie! — odparłam zeskakując z krzesła. — Zostawmy je tak jak są. To bez znaczenia.
Z komputera na moim biurku zaczęły dobiegać głosy.
— Zagraj na skrzypcach!
— Spokój dla pokoju!
— Moje kondolencje.
— Prawa dla potworów! Prawa dla potworów!
— Naprawdę jesteś niezwykła.
— Prawa dla potworów!
— Nie odzyskaliśmy praw negocjacjami, odzyskamy je więc walką.
— Prawa dla potworów!
— Podpisano: Major Sonata.
— MOJE KONDOLENCJE!
Wyrwałam kabel z kontaktu. Komputer ucichł.
— No tak, dziś były te protesty — powiedziałam. — ZAPOMNIAŁAM!!!
Wybuchłam śmiechem. Gdy uświadomiłam sobie, że Karol nie ma pojęcia, co mnie bawi, zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej.
— Nie przejmuj się! — powiedziałam. — Jestem po prostu BARDZO NIEZWYKŁĄ OSOBĄ!
— Co do tego nie ma wątpliwości.
— A może powinnam jednak porzucić ten świat? — mówiłam przez łzy, sama nie wiedząc, kiedy zaczęłam płakać. — Nic tu po mnie. Chwila, to dziś, to zaraz! Major Sonata będzie szukać wymówek za zabójstwo prezydenta! Muszę iść, muszę się spieszyć! Jak mam się obudzić?!
— Mam cię uszczypnąć?
— Zrób to — podwinęłam rękawy.
Karol uszczypnął mnie w ramię.
Momentalnie się obudziłam. Zerwałam się na równe nogi i przerażona krzyknęłam głośno.
To nie był mój pokój, to nie był nawet dom! Znajdowałam się na ciągnącej się w nieskończoność, zielonej, trawiastej równinie. Jedynym co widziałam była jednolita zielona powierzchnia i jednolite niebieskie niebo.
— Więc jednak porzuciliśmy tamten świat — zaśmiał się Karol. — Może zatem pozwiedzamy ten?
Czerwonowłosy chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą.
— Dlaczego tu jesteś? — spytałam. — Dlaczego śnisz ze mną?
— Ponieważ się martwię — odpowiedział krótko. — Nie mogę zostawić cię samej, nie dziś...
Biegliśmy zieloną polaną, gdy nagle usłyszałam cichą melodię. Ktoś grał na cymbałkach. Wyrwałam dłoń z uścisku.
— Też to słyszysz? — szepnął Karol zatrzymując się. — Alicja, nie wiem, czy to dobry pomysł, aby podążać za tym dźwiękiem... to nie jest nasz świat.
— Co z tego? Przecież to t y l k o s e n !!!
Wesoło ruszyłam w stronę dźwięku cymbałków. Karol niechętnie ruszył za mną, wciąż powtarzając, abym jednak zawróciła.
Nagle potknęłam się o własne nogi. Upadłam na ziemię i jednocześnie z moim upadkiem upadło i niebo. Zniknęło, wypadło z tego świata. Zamiast jednolitego, głębokoniebieskiego nieba otaczała nas jedynie czerń, nieskończony mrok. Staliśmy na zielonej polanie, jakby była jedynym, co pozostało na tym świecie.
— Niebo zgasło — powiedział Karol. — Powinniśmy uciekać. Alicja, wszystko gra? Wyglądasz...
— Niesamowite! — wykrzyknęłam kręcąc się dookoła. — Trawa jasna jak w słoneczny dzień, mimo, że niebo jest ciemne jak smoła! O, słyszę dzwonki! Chodźmy!
Pobiegłam w stronę cichej muzyki.
— Musimy zawrócić! — Karol biegł za mną. — Alicja, zawróć! Zaraz naprawdę zrobi się niebezpiecznie!
Podskoczyłam radośnie i w chwili mojego podskoku upadła i ziemia. Poleciała w dół, zniknęła, wypadła z tego świata. Zamiast zielonej polany pod moimi stopami znajdowała się już tylko nieskończona, głęboka czerń. Nie mogłam wylądować, pływałam w powietrzu, w nicości lub w czymkolwiek innym, czym ta czerń była.
Ujrzałam wyciągniętą w moją stronę rękę. Chwyciłam ją. Karol przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Lewitowaliśmy w miejscu przytuleni do siebie, tak aby żadne z nas nie przepadło w tym mroku.
— A mówiłem, żebyś zawróciła.
— Skąd wiedziałeś, że tak to się skończy? — spytałam.
— Intuicja — czerwonowłosy puścił mi oczko. — A tak naprawdę, to ten świat od początku wyglądał na wyjątkowo niekompletny. Wiedziałem, że prędzej czy później się rozpadnie.
— Więc to nie moja wina?
— Powiedzmy, że przyspieszyłaś ten proces.
— Więc co teraz? Jak mamy wrócić do Rzeczywistości?
— A nie mówiłaś wcześniej, że chcesz od niej uciec?
— Myliłam się — odparłam. — Nienawidzę Rzeczywistości to fakt... jednak nie chcę zostać we Śnie na zawsze. Chcę istnieć.
Karol uśmiechnął się i zakrył mi oczy.
— W takim razie powinnaś się obudzić — szepnął prosto do mojego ucha.
Obudziłam się w moim pokoju.
W Rzeczywistości bez Louisa, bez mojego udziału w wojnie i bez bliskiej osoby obok mnie.Kompletnie sama.
CZYTASZ
Kroniki Lost Waterfalls: W Połowie Pusta
FantasiPierwsza część serii ,,Kroniki Lost Waterfalls" Potwory, pomimo, że są silniejsze od ludzi zmuszone są do ukrywania się w cieniu. Jednakże, według plotek, w bieszczadzkich Utraconych Wodospadach cień wyszedł na światło dzienne. Kiedy Alicja Mróz pow...