4.7. Kosmiczna huśtawka, nazwisko, eliksir i żołnierz

99 12 22
                                    

Następnego dnia z samego rana postanowiłam przetestować działanie eliksiru.

— Louis, możesz mi przynieść plecak? — spytałam stojąc już w drzwiach. — Jest w moim pokoju.

— Pewka — chłopak zniknął, a po chwili teleportował się do nas z powrotem z moim czerwonym plecakiem w ręce.

— A mógłbyś teleportować się do sklepu? Chcę cynamonkę na drugie śniadanie. 

— Bez problemu — powiedział i zniknął. Po dwóch minutach był z powrotem i dumnie wręczył mi bułkę.

— Dziękuję.

Wszystko działa. W szkole, gdy nadal przeziębionej Freyi nie będzie w okolicy, rozkażę Louisowi, aby oddał mi telefon od major. Skontaktuję się z nią i powiem, że chcę dołączyć. Później rozkażę mojemu bratu aby sam zrezygnował z udziału w tym.

Będę musiała również podać mu wieczorem drugą dawkę eliksiru, abym nadal miała nad nim kontrolę i nie był w stanie dołączyć do Sonaty, kiedy już czar pryśnie. 

*****

Na długiej przerwie, zgodnie z Przeznaczeniem, dosiadła się do mnie Ania o zmiennym nazwisku.

— Hej! — powiedziała. — Nie miałyśmy jeszcze okazji porozmawiać. Jestem Ania — ktoś piskliwie przejechał kredą po tablicy zagłuszając słowa dziewczyny.

Zmrużyłam brwi. Jakie tym razem?

— Nie słyszałam, jak się nazywasz?

— Ania — i znowu jej nazwisko zostało zagłuszone przez syrenę radiowozu za oknem.

Przełknęłam ślinę.

— M-możesz powtórzyć? — spytałam.

— Ania — dalsza część zdania została zagłuszona przez krzyki chłopaków, którzy siedzieli na końcu i grali w coś na telefonach.

Zerwałam się z miejsca. Nie, tak nie może być. To nie jest normalne!
Ukucnęłam obok dziewczyny. 

— Proszę, powiedz mi swoje nazwisko — nachyliłam się — na ucho.

Blondynka zaśmiała się i składając dłonie przy swoich ustach wyszeptała:

— Nazywam się...

Krzyknęłam widząc żołnierza, który właśnie wszedł do sali. Mój morderca. On tu jest. ON TU JEST!

— Alicja, co się stało?

— ON TU JEST! — krzyknęłam i rzuciłam się do ucieczki.

Mój morderca wszedł przednim wejściem, zatem ja pobiegłam do drugich, tylnych drzwi. Kręciło mi się w głowie, wszystko wirowało, jednak dalej biegłam, musiałam stąd uciec. Wpadłam na kogoś na korytarzu. Przeprosiłam i pobiegłam w stronę schodów. CHOLERA ZARAZ ZGINĘ! ZA WCZEŚNIE NA TO!

Zamarłam. Za wcześnie? Tak jakbym to akceptowała!

— Nie zginę, nie zginę, nie zginę! — krzyczałam biegnąc w dół schodów. — Nie zginę! — zaczepiłam się stopień. Nim pomyślałam o tym, że spadam, leżałam już na końcu schodów, na zimnej podłodze. W uszach mi szumiało, bolały mnie plecy, a cały świat przybliżał się i oddalał, tak jakbym obserwowała go siedząc na kosmicznej huśtawce.

Nagle ujrzałam przed sobą twarz Ani. Uświadomiłam sobie, że leżę na kozetce w gabinecie pielęgniarki.

— Odpoczywaj — powiedziała blondynka.

Bolały mnie plecy. Miałam zadrapane dłonie. Więc przynajmniej wiem, że nie był to sen, naprawdę spadłam ze schodów. Ale, co z żołnierzem? Czy to była tylko moja wyobraźnia? Sen? Rzeczywistość?

— Co robił ten obcy w sali? — spytałam.

— Jaki obcy? — Ania odpowiedziała pytaniem na pytanie.

Tak jak przeczuwałam. Nie było go tam. To było jedynie moje wyobrażenie, element nierzeczywisty w Rzeczywistości. Mimo, że oznacza to, że mam urojenia, poczułam pewną ulgę. Przynajmniej nie umrę dzisiaj. Jednak nadal, nie byłam w pełni spokojna. Muszę poznać prawdę.

— Jak masz na nazwisko? — spytałam blondynkę.

Ania nie odpowiedziała.

— Jak masz na nazwisko?! — ponowiłam pytanie.

Proszę, powiedz mi. Nie mogę siedzieć spokojnie, zbyt bardzo się boję.

— Jak masz na nazwisko?!! Odpowiedz!!!

Pielęgniarka przyszła do mnie i zaczęła coś mówić. Chciała zmierzyć mi temperaturę, jednak termometr był zepsuty.

— Jak masz na nazwisko?

Ania milczy.

— Jak masz na nazwisko?

Dalej nie chce mi odpowiedzieć.

— Jak masz na nazwisko? 

— Jak masz na nazwisko?

— Jak masz na nazwisko?

— Jak masz na nazwisko?

— Jak masz na nazwisko?

— Jak masz na nazwisko?

Powiedz proszę. W końcu spytałam:

— Która godzina? 

— Trzynasta dwanaście — Ania odpowiedziała.

— Dzięki — uśmiechnęłam się słabo. — A jak masz na nazwisko?

Dziewczyna milczała.

Kroniki Lost Waterfalls: W Połowie PustaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz