6.4. Wagon trzeci

17 5 1
                                    

Nacisnęłam guzik, a drzwi do wagonu otworzyły się wydają z siebie dźwięk brzmiący jak szum. Weszłam do środka i podążałam przed siebie pustym, ciemnym korytarzem. Zatrzymałam się przed przedziałem numer 6.

Drzwi były uchylone. Major Sonata siedziała po turecku na fotelu obok stosu porozrzucanych kartek. Cierpliwie czekałam na zewnątrz, obracając w dłoniach szklaną buteleczkę. Po chwili, na korytarzu pojawiła się wysoka postać w czarnym stroju. Rozpoznałam jego ubiór. Kominiarka, okulary, bluza z kapturem.

Karol minął mnie i wszedł do przedziału.

— Więc tak — Sonata kontynuowała mówienie "wierszyka". — Zacznijmy od tego, że bla bla bla, jak tylko to możliwe. Nie chcemy bla bla bla, chcemy zaś przekonać ich, że bla bla bla.

Na palcach podeszłam do kandydata.

— Wchodzisz w to?

— Tak.

— Witamy w zespole. Jest nas już dwudziestu ośmiu. Weź jeden z telefonów, będzie to sposób kontaktu. Jakim pseudonimem chcesz się posługiwać? — spytała.

Chłopak zastanowił się i wybrał telefon.

— False — odpowiedział.

Major Sonata zapisała numer telefonu z pseudonimem.

— Nie będę pytać o twoje dane osobiste, ale chcę wiedzieć jakim potworem jesteś oraz jaką mocą się posługujesz. W dodatku, potrzebny mi twój wiek.

— Jasne — odpowiedział pewnie. — Jestem czarodziejem — Sonata notowała — lat osiemnaście.

Ostrożnie otworzyłam buteleczkę. I teraz się zawahałam. Czy na pewno to Karola chcę uczynić moim pionkiem? Być może Sonata byłaby bardziej przydatna..?

— Potrafię oszukać wzrok innych osób. Moc kłamania.

Zrobiłam krok w stronę czarnowłosej.

— O, całkiem przydatne — dziewczyna dalej notowała. — Dobrze, dzięki. Oczywiście, sekret za sekret. Ja jestem wróżką, mam moc superszybkości...

Przechyliłam butelkę do góry dnem nad dłońmi dziewczyny. Jednak wtedy, nagle, pociąg zakołysał się na torach. Zachwiałam się i na moment utraciłam równowagę. Buteleczka wymknęła mi się z rąk. Przerażona patrzyłam na nią jak leci do góry, rozlewa się w locie, oblewa całego Karola i upada z hukiem na podłogę. Sonata i Karol momentalnie podnieśli się z miejsc. Rzuciłam się do biegu.

Wyleciałam na korytarz. Karol wyszedł i rozejrzał się, jednak nie mógł mnie ujrzeć. Zamknął drzwi.

Musiałam jak najszybciej uciec z tego miejsca. Weszłam do przedziału obok.

— O, w końcu jesteś! — odezwała się mama, gdy tylko wbiegłam zasapana do pokoju. — Trzymaj — wręczyła mi pudełko z drugim śniadaniem. — Zaraz się spóźnisz.

— Dziękuję — powiedziałam i skierowałam się do okna w przedziale, w którym moja mama smażyła coś na obiad. Otworzyłam okno i wyskoczyłam przez nie na tory.

— Alice, spóźnimy się zaraz! — Weronika czekała już na mnie. Stała na peronie czwartym i machała wesoło.

— Przepraszam! Już biegnę!

Dziewczyna wyciągnęła do mnie rękę i wciągnęła mi z torów na peron. Razem weszłyśmy do pociągu na sąsiednim torze.

— Która to sala? — spytałam.

— Trzecia — odpowiedziała Weronika.

Niestety, wagon w którym się znajdowałyśmy był szósty, a pociąg już ruszył. Ruszyłyśmy zatem przed siebie. Przepychając się przez tłum, minęłyśmy zatłoczony piąty wagon i czwarty wagon, w którym nie było żywej duszy.

Otworzyłam drzwi do wagonu trzeciego. Moja przyjaciółka weszła przodem.

— Cześć! — odezwała się. — Chcemy dołączyć do klubu badaczy zjawisk paranormalnych.

Przy biurku nauczyciela siedział czerwonowłosy Karol z nogami założonymi na blat. W pierwszej ławce siedziała Klara. Poza nimi w klasie nie było nikogo.

— Patrz! — białowłosa zwróciła się do Karola. — Fareński nie kłamał! Hej, hej!

Widząc mnie Karol zdziwił się wyraźnie i lekko zaczerwienił. Po chwili uśmiechnął się ironicznie i powiedział:

— O, przecież to pani o niesamowitych zdolnościach! Czyżbyś jeszcze dodatkowo widziała duchy?

— Niestety aż tak niesamowita nie jestem — uśmiechnęłam się.

— Szkoda — chłopak zdjął nogi ze stołu i podniósł się z miejsca. — Rozumiem, że ty i twoja koleżanka chcecie dołączyć do kółka? Jestem Karol Aristowa, miło mi was poznać.

— A ja Klara — dodała białowłosa.

— Obiecuję, że nie pożałujecie dołączenia. Podobno nasza szkoła jest nawiedzona — Karol ściszył głos i uśmiechnął się lekko. — A zadaniem naszego kółka jest odkrycie wszystkich jej sekretów.

— A więc wierzysz w duchy? — zaśmiałam się.

Pociąg wjechał do tunelu. Sala pokryła się w mroku. Przez chwilę nie widziałam nic i słyszałam jedynie głuchy szum wagonu biegnącego po torach. Wyjechaliśmy z tunelu, a sala lekcyjna oblała się blaskiem zachodzącego słońca.

Karol stał tuż przy mnie, nachylił się delikatnie i wyszeptał:

—Wierzę. A ty nie?

W chwili, gdy zamierzałam zaprzeczyć, włączyło się stojące z tyłu klasy radio.  Weronika zaskoczona podbiegła do radia i zaczęła przyglądać mu się wyrażając przy tym co chwila swoje zaskoczenie. Nie bała się, bardziej wyglądało to na to, że sytuacja była dla niej interesująca. Radio szumiało. Nie grała w nim żadna piosenka, a jedynie głuchy szum.

Nagle z biurka spadł gruby stos papierów. Rozbawiło mnie to, teraz, kiedy rozumiałam już kryjąca się za tym sztuczkę.

Karol schylił się, aby pozbierać dokumenty. Ukucnęłam obok i zaczęłam mu z tym pomagać.

— Spotkajmy się o dwudziestej przed barem Kieł — powiedziałam.

— Jasne — odpowiedział Karol, a po chwili zmarszczył brwi. — Znaczy, nie mam powodu aby odmówić, ale...

Uśmiechnęłam się. Czyżby poczuł, że zbyt pochopnie się zgodził? Że coś go kontroluje?

Weronika dalej fascynowała się samogrającym radiem. Klara ukucnęła obok nas i przyglądała się Karolowi z lekkim niepokojem.

— Zaskoczony moim zaproszeniem? — ściszyłam głos. — A może zaniepokojony? Nie masz dlaczego. Jest coś o czym chcę z tobą porozmawiać...

----
chce.skonczyc.to.pisac.aaaaa.

Kroniki Lost Waterfalls: W Połowie PustaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz