5.4. Skrzyżowanie Porzeczkowej z Marmurową

56 12 17
                                    

Pomimo, że dawno już tego nie robiłam, otworzyłam internetowy sennik. Sprawdziłam znaczenie morza wzburzonego oraz tego, które zamarzło.

Wzburzone morze stanowiło przede wszystkim symbol nadciągania wielkich zmian, a same fale "nowego etapu". Ta myśl pokrzepiła mnie, bowiem nowy etap oznaczałby zapewne przedłużenie mojego życia, odblokowanie tego, co znajduje się za "wersją próbną".

Zaśmiałam się pod nosem. Dwa tygodnie wersji próbnej, a jak mam sobie wykupić wersję premium własnego życia?

Czytałam dalej o wzburzonym morzu. Zmiany, zmiany, zmiany. Do tego ostrzeżenie przed konfliktowymi sytuacjami oraz "możesz znaleźć teraz nową miłość".

Odnalezienie znaczenia zamarzniętej wody zajęło mi znacznie więcej czasu, było ich bowiem niewiele. "Zamarznięte morze symbolizuję twoją obronną postawę. Powinieneś przestać się bronić i obwiniać za coś, co minęło. Za dużo myślisz o przeszłości, nie zmienisz jej".

Ten sen dawał mi nadzieje.

"Nie zmienisz przeszłości, ale ciągle masz wpływ na swoją przyszłość. Nadciągając bowiem zmiany".

Zamknęłam komputer. Wyciągnęłam z szafy plecak, po czym spakowałam do niego zeszyt z filarami, przygotowane wcześniej dwie butelki wody i ubrania na zmianę. Zarzuciłam plecak na ramię po czym wyjęłam jeszcze walizkę zapakowaną losowymi rzeczami z mojego pokoju.

Ściągnęłam ją w dół po schodach, po czym pożegnałam się z mamą, którą zapewniałam, że wyjeżdżam z Weroniką na weekend do Krakowa.

Gdy wyszłam na dwór, schowałam się za garażem, oblałam siebie oraz walizkę eliksirem niewidzialności i ruszyłam przed siebie.

Nadciągają zmiany. Nigdy się nie poddam. Tym razem nie zginę.

*****

Kiedy dotarłam do skrzyżowania Porzeczkowej z Marmurową, sparaliżował mnie strach. W pierwszej chwili, prawie przeszłam na czerwonym świetle. Zatrzymałam się w porę, jednak, gdy sygnalizacja zmieniła się, nie byłam w stanie przejść na drugą stronę ulicy, nie mogłam się ruszyć. Przerażona wpatrywałam się w przejście, przed którym uciekłam od Aristowy.

Nie mogłam jednak tracić tutaj czasu ani nerwów. No nogach sztywnych jakby były z metalu, zwróciłam się w lewo, przeszłam na drugą stronę ulicy i skręciłam w ulicę Marmurową. Minęłam miejsce, w którym zginęłam w poprzednim wymiarze, jednak na ulicy nie było ani kropli mojej krwi. W tym świecie moja śmierć nie istnieje.

Kilka minut później znalazłam się na rynku w starej części miasta. Jak zwykle prawie pusty, gdzieniegdzie kręciły się tylko osoby, które wyszły na spacer z psem, czy małe grupy znajomych chcące odwiedzić restaurację, która pomimo tej niekorzystnej lokacji nosi dumny tytuł najlepszej w mieście. Na ławce jakiś starszy pan czytał gazetę, a niedaleko dwóch chłopców uczyło się trików na rowerach.

Weszłam do ,, Kwartetu", knajpy, która znajdowała się tuż obok tej ,,najlepszej w mieście" i porzuciłam tam swoją walizkę. 

*****

Gdy dotarłam do Kiełka stanęłam z brzegu, tuż przy wyjściu i wysłuchałam przemówienia major Sonaty, które po tylu wymiarach cholernie mnie już nudziło.

— Dlaczego ludzie odbierają nam podstawowe prawo, prawo do życia?! — głos Major Sonaty załamał się. — Dzisiaj stajemy przed wyborem: walczyć o lepsze jutro, czy zginąć w cieniu. Ja już podjęłam decyzję. Nie poddam się bez walki!

Gdy dziewczyna wypowiedziała ostatnie słowa energicznie podniosła lewą dłoń, w której trzymała mikrofon w górę. Oklaski rozległy się niemal natychmiast. Major Sonata stała w milczeniu oświetlona lampą sceniczną, a jej wysoki cień sprawiał wrażenie pochłaniania całej tej Rzeczywistości.

Kroniki Lost Waterfalls: W Połowie PustaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz