8. Cztery senniki dla fałszywej przyjaciółki.

83 14 33
                                    

Po wyjściu z Podziemnej Dzielnicy skierowałam się w stronę Puszczy i na skraju lasu cierpliwie przeczekałam ostatnie kilka chwil niewidzialności. Zaklęcie prysło, a ja normalnie, niczym zwykły człowiek, na którego się kreowałam, wróciłam do domu.

Gdy tylko przeszłam przez drzwi zastałam zaskakujący widok. Otóż, Freya stała tuż przed nimi i niespokojnie tupała nogą.

Wiedziała, gdzie byłam.

Uśmiechnęłam się nerwowo.

— Dołączyłaś do niej, prawda? — szepnęła. — Louis nagle zniknął. Ty także.

— O czym ty mówisz? — odparłam, grając głupka. — Wróciłam do domu na chwilę, a potem poszłam do Weroniki...

— Nawet nie próbuj — przerwała mi. — Nie poszłabyś do niej, nie dzisiaj. Nie zostawiłabyś Louisa w domu. Pilnowałabyś go, szczególnie, że ja jestem przeziębiona.

Freya zakaszlała.

— Rodziców nie ma? — spytałam.

— Są w salonie.

— A więc pójdę się z nimi przywitać.

Minęłam Freyę i jak gdyby nigdy nic oznajmiłam rodzicom, że wróciłam od Weroniki, że moja przyjaciółka przeziębiła się tak jak Freya, że zaraz pewnie połowa klasy będzie chora i, że w szkole nie wydarzyło się kompletnie nic ciekawego.

*****

Następnego dnia szłam do szkoły razem z Louisem i Oliwerem. Freya została jeszcze jeden dzień w domu.

Nie poruszyłam tematu Major Sonaty. W końcu, nie spotkałam przecież Louisa. Nie mam dowodów, że do niej dołączył, więc w tej sytuacji, jedyne, co mogę zrobić to zachowanie milczenia. Jeśli poruszę ten temat i z rozmowy wyniknie, że dołączyłam do buntowników, wyjdzie, że to ja złamałam postanowienia naszego zebrania.

Jedyne co mi pozostało to zachowanie milczenia i w międzyczasie szukanie dowodów, że Louis jest jednak w grupie. Dopiero wtedy będę mogła zmusić go do jej opuszczenia.

Z drugiej strony, dopóki nie robi się zbyt niebepiecznie mogę nawet się z nimi troszkę pobawić.

Poczułam wibracje w kieszeni. Dostałam wiadomość. Wiadomość na telefon z klapką, ten od Major Sonaty.

Jeśli już o telefonach mowa, to właściwie okropnie podejrzane. Sonata rozdała czterdzieści siedem telefonów? Ot tak? Tak po prostu? Skąd miała na to fundusze?

W dodatku wie o tajnych organizacjach. ,,Polska Organizacja Przeciw Potworom", tak to szło? Ja nigdy o tym nie słyszałam, zresztą sama przyznała, że nieliczni o niej wiedzą. A ona z jakiegoś powodu należy do tych nielicznych...

Czy na pewno można jej ufać?

— Zgadnij kto! — usłyszałam głos za moimi plecami, a razem z głosem ktoś zakrył mi oczy.

Nie miałam pojecia.

— Wow, kim ty jesteś? — usłyszałam Louisa.

— Koleżanką Annabelle! — odpowiedział głos. — O nie! Ale spaliłam...

A więc Sylwia, tak? Ręce zniknęły z moich oczu, a postać za mną pojawiła się obok mnie.

— Hejka — przywitała się i wtedy całą czwórką ruszyliśmy w stronę szkoły.

— Nie wiedziałam, że mieszkasz w starej części miasta — powiedziałam.

— Cóż, jestem właściwie prawie waszą sąsiadką — odparła niebieskowłosa. — Mieszkam trzy domy dalej, w stronę Puszczy.

Kroniki Lost Waterfalls: W Połowie PustaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz