🥀~Rozdział 1~🥀

750 47 2
                                    

🥀~Jesteśmy już w Paryżu...~🥀

Ostatni raz spojrzałam na mój kwadratowy pokoik, po czym szybko zbiegłam po schodach na parter.

Stały już tam moja "mama i siostra",nigdy nie miałam z nimi dobrych kontaktów. Naprawdę się staram, ale zawsze kończy się tak samo, czyli traktowanie mnie jak powietrze, albo służącą...

- Cindy, na pewno wzięłaś wszystko? - spytała moja mama moją siostrę.

- Oczywiście mamusiu. Mam wszystkie kosmetyki, ubrania, buty...- zaczęła wyliczać.

Moja siostra Cindy jest wysoką szatynką z prawie czarnymi oczami. Figurę odziedziczyła po mamie. Ma szesnaście lat i zaczyna projektować ubrania, podobnie jak nasza rodzicielka, jednak ona woli być modelką...

- Dobrze, więc ruszamy na lotnisko. - po tych słowach wyszła z wysoko uniesioną głową jak moja siostra.

Ja spojrzałam na wnętrze po raz ostatni, po czym szybko chwyciłam za małą rameczkę ze zdjęciem. Zrobiłam ją jak byłam mała.

Pobiegłem szybko do samochodu, żeby nie odjechał przypadkiem.

Szofer otworzył mi drzwi, na co powiedziałam ciche "dziękuję". Starałam się być miła dla ludzi i pracowników mamy.

Droga minęła nam spokojnie do lotniska.
Zabrałam mój plecak, po czym wyszłam z samochodu doganiając resztę rodziny.

Nasze rzeczy były już włożone do samolotu.

Załoga się z nami przywitała i życzyła miłego lotu.

Usiadłam blisko okna spoglądając na pas startowy.

Moja mama i siostra usiadły dalej ode mnie, żeby przypadkiem nie usłyszała o czym rozmawiają.

Wybaczcie, chyba się nie przedstawiłam. Jestem Melody. Tata mi mówił, że zawsze chciał dać na imię tak córce. Mam szesnaście lat. Jestem średniej wielkości ciemną blondynką i mam morskie oczy. Ciężko określić jaki mam kolor włosów...
Nie umiem niestety mówić dużo o sobie, więc was przepraszam za to.

Przeprowadzamy się do Paryża, ponieważ stroje mojej mamy prawie zawładnęły światem. Dostała propozycję, żeby pracować z Gabrielem Agrestem, jednak nie wiem o nim za wiele. Jest również projektantem mody.

Wyciągnęłam mój szkicownik i zaczęłam rysować.

Jest to moje ulubione zajęcie... tworzenie bohaterów, rysowanie ich..,sprawia mi to przyjemność i działa jako odstresowanie.

Szkicowałam Paryskich superbohaterów, czyli mam na myśli Biedronkę i Czarnego Kota. Podziwiałam ich za odwagę i że się oboje wspierają.

Kiedy skończyłam odłożyłam go na bok i zaczęłam podziwiać widoki za oknem.

Nagle moje powieki stały się strasznie ciężkie i w pewnym momencie usnęłam...

Obudziłam się, kiedy ktoś mnie szturchał w ramię.

Otworzyłam powoli oczy. Przede mną stał pilot naszego samolotu.

- Wszyscy już wysiedli tylko Ty zostałaś. - powiedział po chwili.

- J-jak to? - spytałam w szoku, rozglądając się w poszukiwaniu znanych mi osób.

- Jesteśmy już w Paryżu. - odparł patrząc na mnie.

- D-dobrze, to ja nie przeszkadzam...dziękuję, że Pan mnie obudził. - po tych słowach zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z samolotu.

Nigdzie nie widziałam mojej siostry, ani mamy.

Westchnęłam cicho, przyzwyczaiłam się do tego.

Udało mi się znaleźć taksówkę, dzięki której mogłam się dostać do nowego domu.

Kiedy podałam adres ruszyliśmy, jednak nasza podróż nie trwała długo, ponieważ nagle coś przeleciało nad autem.

Kierowca gwałtownie zahamował. - Powinna Pani wyjść.

Zrobiłam to co kazał, nie było dużo miejsca, ponieważ znajdowaliśmy się na moście i nagle samochód przyszpilił mnie do poręczy.

Spojrzałam w górę, przez co strach ogarnął całe moje ciało.

Próbowałam się wydostać,ale nic nie mogłam zrobić...

*************
Witajcie
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Dziękuje za dawanie gwiazdek i czytanie. ❤️💜

"𝐖𝐲𝐬ł𝐮𝐜𝐡𝐚𝐣 𝐦𝐧𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz