Rozdział 14 - Prośba

864 76 22
                                    

Darkmoon otworzył kasetkę z fiolkami eliksirów, zostały w niej tylko trzy, i wlał jedną do kociołka. Zmarszczył nos na ostry, gryzący zapach i pomyślał: Ugh! Ohyda! Nic dziwnego, że to potrafi stopić przeklęte przedmioty, pachnie tak okropnie, że jedno pociągnięcie nosem a edryci padliby trupem. Ostrożnie podniósł kawałek laski i wrzucił go do kociołka.

Mikstura natychmiast stała się czarna, zaczęła dymić okropnie i rozpuszczać kawałek przeklętego drewna. Dorzucił kolejną część, ale eliksir ledwie go rozpuścił, więc doszedł do wniosku, że potrzebuje kolejnej fiolki. Opróżnił drugą do kociołka i wrzucił trzeci kawałek. Kiedy on również zasyczał i zaiskrzył, a potem rozpuścił się w chmurze ohydnego dymu i ciemnego, bulgoczącego wywaru, Darkmoon poczuł, jak atmosfera lasu rozjaśnia się i ponownie staje się przyjazna.

Wciągnął powietrze, prychnął, po czym uniósł ostatni kawałek Smoczego Berła, który był największy, ten ze smoczym pazurem trzymającym mleczne oko. Wrzucił go do kociołka, jednak odkrył, że nie wystarczyło eliksiru do całkowitego rozpuszczenia drewna, więc dodał ostatnią fiolkę eliksiru niszczącego klątwy, mając nadzieję, że to wystarczy.

Gdy ostatni kawałek horkruksa roztopił się, Darkmoon poczuł nagłą zmianę w aurze lasu. Ciemność, rozpacz i zło, które spowijały Dolinę Cieni i jej okolicę powoli zanikały, wypędzane przez zniszczenie przeklętego berła. Alfa wilczaków wyszczerzył się i zawył okrzykiem zwycięstwa. Las jest uwolniony od ciemności. Czuję różnicę, drzewa nie będą już rosnąć zwariowane i myślę, że nawet pierścień strażniczy pewnego dnia wróci do normy. Samo powietrze jest lekkie i wolne. To, co zrobił ten Okropny Czarodziej zostało zdjęte i po rytuale oczyszczenia las będzie taki, jak zawsze. Wciąż się uśmiechając, bo pomimo faktu, że został tu przyprowadzony niechętnie i trzymany wbrew swojej woli, zaczął uważać Mroczny Las za dwój dom, Darkmoon odwrócił się i ukląkł obok Harry'ego i Severusa, sprawdzając ich puls.

Wciąż nieprzytomni. Ale wasze bicie serca jest stabilne, oboje oddychacie, a to bardzo dobrze. Moi ludzie są wam wiele winni. Uwolniliście nasz dom od skazy ciemności, czarodzieje. Nie, nie czarodzieje, przyjaciele... i może więcej niż przyjaciółmi, kiedy wszystko zostanie powiedziane i zrobione.

Szybko wykopał dziurę i wylał do niej pozostałości eliksiru łamiącego klątwy, którego było już odrobina, po czym zakopał ją. Potem włożył rękawice, kociołek i pustą skrzynkę z eliksirami z powrotem do plecaka Seva.

A teraz zabierzmy was do domu. Ale chyba nie dam rady nieść was obu i wciąż być w stanie szybko biec. Darkmoon zamyślił się, po czym przemienił w wilczą formę, odrzucił głowę i zawył, wzywając do siebie wilki.

Wycie rozbrzmiewało długo i głośno wśród drzew, napędzane jego potrzebą i dotarło do Sylvanoru w ciągu kilku minut. Fenris, Erid i Vlad, którzy patrolowali granicę wilczej wioski, zesztywnieli, gdy usłyszeli wezwanie Darkmoona.

Vlad odwrócił się do wysokiego wilczaka o platynowych włosach i powiedział:

- Wygląda na to, że nasz nieustraszony przywódca potrzebuje pomocy. Idź, Fen! Ty też, Eris!

- Ty nie idziesz? – zapytała zszokowana Eris.

- Nie mogę. Obiecałem strzec granic. Ale wy możecie odpowiedzieć i to zrobicie, wilczyco. A teraz ruszcie tyłki! – nakazał Vlad, a jego głos rozbrzmiał rozkazem bety, który staje się alfą.

Oboje przemienili się w swoje wilcze formy i wybiegli, pędząc szybko między drzewami, podążając za Wezwaniem Alfy. Bezbłędnie odnaleźliby Darkmoona, ponieważ pod jego przywództwem więzy ich stada były silne.

Vlad obserwował, aż ich krzaczaste ogony nie zniknęły, a potem westchnął. Ach, mój bracie, w co tym razem się wplątałeś?

Darkmoon nastawił uszu i usłyszał znajomy tupot wilczych łap po ziemi. Machnął ogonem, gdy Fenris, wielki srebrno-biały wilk podbiegł do niego i polizał go delikatnie pod brodą, salutując mu we właściwy wilkom sposób, nim zmienił się w ludzką postać.

Polowanie Dwóch Jastrzębi | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz