Warrior i Freedom przelecieli nad wioską, kierując się na jej przeciwległą stronę, gdzie miał się znajdować domek Gauntów. Harry mógł sobie całkiem dobrze wyobrazić, czego szukali, tak samo jak Severus. Dumbledore powiedział, że dom Gauntów był czymś w postaci rozwalającej się chatki, ukrytej w przepuści obok tego, co kiedyś było szlakiem konnym przebiegającym przez Little Hagleton. Jak trudno można było znaleźć taką chatkę?
Ale nawet ze swoim jastrzębim wzrokiem, animadzy nie mogli zlokalizować domu Gauntów. Przelecieli kilka razy nad wioską, przyglądając się każdej możliwej przepuście i zarośniętym porzuconym budynkom, których nie było wiele, ale żaden nie był tym, którego szukali.
W końcu, po jakiejś godzinie lotów, Freedom spojrzał na Warriora i zaskrzeczał:
- Myślisz, że może został zburzony? Mugole czasem robią tak z budynkami uznanymi za niebezpieczne, wiesz?
Ale Warrior się nie zgodził.
- Nie, dyrektor mnie zapewnił, że dom Gauntów wciąż stoi. Jest to czarodziejska rezydencja, nawet pomimo słabego zbudowania i utrzymania, więc najprawdopodobniej ma zaklęcia konserwujące. A Gauntowie mieli dość niesmaczną reputację, więc wątpię, by jakikolwike mugol chciał się zbliżyć do tego miejsca. MUSI gdzieś tu być.
Freedom wydał z siebie niecierpliwy skrzek.
- Może jest jakoś ukryty? Za pomocą magii?
- Tak. – Warrior kłapnął dziobem. – Chociaż utrzymanie zaklęć maskujących na tak duży obiekt wymagałoby sporej siły. Jednakże Voldemortowi nie brakowało mocy i ambicji. I tak powinniśmy się z powrotem przemienić, bo robi się już ciemno, a przez to nasze oczy nie są aż tak wiarygodne, poza tym faktem jest, że latamy nad wioską od ponad godziny, a widok jastrzębi nie jest tu częstym widokiem.
Tak więc dwaj animadzy wylądowali na dużym zarośniętym polu tuż poza granicami wioski i wrócili do swoich ludzkich postaci.
- Co teraz? – zapytał Harry.
Severus rzucił mu ostre spojrzenie i Harry szybko zorientował się, że utrudnia koncentrację mężczyzny, więc zamknął usta. Rok temu nie byłby w stanie zinterprestować spojrzeń Severusa z takim stopniem intuicji, ale teraz mógł dostrzec niuanse w sposobach, w jaki mężczyzna piorunował go wzrokiem i w większości wypadków, co go do tego skłoniło. Nie żeby kiedykolwiek stał się całkowitym ekspertem w odczytywaniu wyrazów twarzy profesora, gdyż Snape zbyt długo był szpiegiem, żeby okazywać wszystkie emocje mową ciała i mimiką, ale stawał się coraz lepszy dzięki niektórym niemym wskazówkom Snape'a.
Harry obserwował, jak Severus pochyla lekko głowę i choć wyraz twarzy mężczyzny się nie zmienił, Harry czuł niewidzialną magiczną energię, gromadzącą się wokół drugiego czarodzieja, a ożywiona magia sprawiła, że jego skóra zapiekła od ciepłych strzał energii. Severus powiedział, że przez to, że Harry niemal zginął przez magię, Harry był nazbyt wrażliwy na używaną w pobliżu potężną magię. Gdyby Snape rzucił mroczne zaklęcie, Harry poczułby chłód i niepokój, a może nawet ból żołądka, tak jak podczas bitwy w Ministerstwie, gdy śmierciożercy rzucili Niewybaczalne. Severus twierdził, że tarcze oklumencyjne mogły w pewien sposób zmniejszyć tą wrażliwość, chociaż w tej chwili Harry nie używał ich, ponieważ nie uznawał magii Snape'a za nieprzyjemną.
Severus ponownie posłał swoją mentalną sondę, używając swojej mocy, by zasilić bezróżdżkowej zaklęcie wykrywające, jedno z najsilniejszych w swoim arsenale takich zaklęć. Jako szpieg studiował nie tylko sztukę unikania wykrycia, ale także odwrotność, więc mógł odnaleźć dokumenty i inne ukryte rzeczy. Biorąc pod uwagę fanatyczną naturę Voldemorta, Snape podejrzewał, że rzucił kilka warstw zaklęć zapobiegających wykryciu i ukrywających, jeśli tylko ukrył tutaj horkruksa.
CZYTASZ
Polowanie Dwóch Jastrzębi | Tłumaczenie
FanficSequel "Złamanych Skrzydeł". Harry i Severus poszukują pozostałych horkruksów. Czy potrafią wypełnić przepowiednię o dwóch polujących jastrzębiach i zniszczyć na zawsze Voldemorta?