W ciągu następnych trzech dni, kiedy eliksir rozpuszczający klątwy dochodził, Harry spędził większość czasu z Meadowsweet i Darkmoonem, opowiadając im historie o Hogwarcie i swoich przygodach z Severusem w formie animagicznej i o tym, jak wraz z Warriorem zdołał zabić Voldemorta po raz drugi. Darkmoon był pod dużym wrażeniem, podobnie jak Meadowsweet. Popołudniami polował z dwójką wilczaków w swojej jastrzębiej formie, a czasami towarzyszył im Vlad, który stopniowo akceptował dwóch czarodziei jako część swojego stada.
Kiedy pewnego popołudnia Harry to zauważył, po tym, jak Vlad i Meadowsweet ubili tłuste stworzenie zwane litmerem, które było rodzajem krzyżówki oposa i królika, ale mogło się wtopić w tło jak kameleon, starszy wilczak wyglądał tylko na lekko rozbawionego.
- Kiedy uratowaliście las i uwolniliście drzewa strażnicze od czaru złego czarownika, staliście się naszymi sprzymierzeńcami. To więcej niż jakikolwiek czarodziej kiedykolwiek dla nas był. Zaryzykowaliście dla nas życia i z tego powodu zasługujecie na szacunek. Poza tym, kiedy Darkmoon uczynił was częścią stada, uczynił was również moimi braćmi. I ufam, że nie dałby nam brata, który byłby zdradliwym draniem. Więc... jestem dla ciebie miły. Przeważnie.
- Ojej, dzięki – wycedził bezczelnie Harry.
- Uważaj, Freedom – ostrzegł Winterknight pół żartem. – Jeśli mnie za bardzo zirytujesz, powołam się na swoją rangę bety i skopię ci tyłek.
- Tylko jeśli umiesz chodzić w powietrzu.
- Umiem skakać – odparł drugi. – Ale jednocześnie będę cię chronić od wszelkich zagrożeń. Włącznie z głupimi urzędnikami z Ministerstwa – powiedział ponuro wilczak.
- Chyba powinienem być wdzięczny za drobne przysługi – wymamrotał Harry, uśmiechając się złośliwie. Miał wrażenie, że kąśliwy wilczak byłby dobrym przyjacielem po bliższym poznaniu.
- Powinieneś – wtrącił Darkmoon, który fachowo obdzierał ze skóry dzisiejsze zdobycze. – Vlad prawie nigdy nie oferuje ochrony komuś, kto nie jest wilczakiem, honorowy członek stada, czy nie. Chyba że są to małe dzieci. Pewnego razu zawędrowała tu mała dziewczynka, Vlad był w wilczej formie i usłyszał jej płacz...
Harry słuchał, jak Darkmoon opowiadał historię o tym, jak Vlad przemienił się i pomógł zagubionemu dziecku znaleźć drogę powrotną na skraj lasu, a następnie powiedział jej, żeby została w miejscu, by ludzie łatwo mogli ją znaleźć. Obserwował ją również z krawędzi lasu, póki jej zdenerwowani rodzice i inni członkowie jej wioski nie znaleźli jej i nie zabrali do domu.
Harry spojrzał na Vlada i powiedział:
- Nigdy bym nie pomyślał, że jesteś bohaterem, Vlad.
Rdzawy wilczak prychnął.
- Pierdolenie, nie bohater. Po prostu nie mogłem znieść płaczu tego bachora. Powodował u mnie niestrawność.
Pozostała dwójka wilczaków zachichotała, tak samo jak Harry. Wyglądało na to, że Vlad ukrywał dobre serce pod fasadą twardego wilka. Podobnie jak ktoś inny, kogo Harry dobrze znał.
- Cóż, następnym razem, gdy ktoś będzie potrzebował pomocy, będę wiedział, kogo wezwać – powiedział Harry, nie mogąc powstrzymać się przed dokuczaniem mu.
- Zrób tak, dzieciaku, a cię ugryzę.
Harry tylko roześmiał się.
Chociaż bardzo chciałby spędzić więcej czasu z wilczakami, zwłaszcza Meadowsweet, zbyt szybko nadeszło ostatnie popołudnie i Harry musiał pożegnać się ze swoimi nowymi przyjaciółmi. Darkmoon, Vlad, Eris, Fenris i Sylva zgłosili się, żeby odeskortować ich w drodze poza las, na wypadek, gdyby wilkołaki czyhały wśród drzew.
CZYTASZ
Polowanie Dwóch Jastrzębi | Tłumaczenie
FanficSequel "Złamanych Skrzydeł". Harry i Severus poszukują pozostałych horkruksów. Czy potrafią wypełnić przepowiednię o dwóch polujących jastrzębiach i zniszczyć na zawsze Voldemorta?