Rozdział 18 - Dorastający Tom Riddle

773 56 13
                                    

Hedwiga była tak wyczerpana, że Warrior i Freedom musieli lecieć po jej bokach, na wypadek, gdyby osłabła i musieli ją wesprzeć. Freedom niemal szalał ze szczęścia i ulgi, miał ochotę latać w kółko i robić beczki w powietrzu. Ale opanował się, ponieważ jego sowa była wyczerpana i nie doceniłaby jego wybryków. Jednak pozwolił sobie powiedzieć Hedwidze, jak bardzo był wdzięczny, że do niego wróciła.

- Hedwigo, tak się cieszę, że wróciłaś do domu. Sądziłem... znaczy... martwiłem się, że te cholerne maldecorvae mogły cię skrzywdzić albo gorzej... - zdołał powiedzieć, ponieważ z jakiegoś powodu miał gulę w gardle i ledwie mógł przez nią mówić. Jastrzębie nie mogły płakać, ale Freedom wiedział, że gdyby teraz był Harrym, ryczałby. – Po prostu cieszę się, że nic ci nie jest.

- Ja również, pisklaku. Czy nie obiecałam ci, że do ciebie wrócę? – zapytała miękko Hermiona. – Zawsze dotrzymuję obietnic. O ile jestem w stanie. Ale och, jestem tak zmęczona! Moje skrzydła są ciężkie jak dwa kamienie.

- Chodź, oprzyj się o mnie – zaoferował hojnie Warrior, podlatując pod nią, by mogła oprzeć skrzydło na jego plecach. – Jestem pewny, że gdy już wypoczniesz, będziesz miała wiele do opowiedzenia, przyjaciółko.

Sowa śnieżna zaćwierkała.

- To prawda, profesorze. Mam dla was wspaniałą opowieść akcji. To znaczy, gdy już prześpię dwadzieścia cztery godziny. Nie spałam, odkąd wyleciałam z Włoch, poza okazjonalną, szybką drzemką.

- Merlinie, Hedwigo! Musisz być wykończona! – wykrzyknął Freedom, a w jego bursztynowych oczach pojawił się niepokój.

Pohukiwanie sowy zapewniło jej młodego towarzysza, niemal dotarli do klifu i Hedwiga szybko wylądowała. Stali na szczycie jednego ze skalistych cypli z widokiem na kanał, Freedom i Warrior również wylądowali, po czym przybrali ludzką postać.

Harry ukląkł i przygarnął swoją zmęczoną sowę w swoje ramiona, a ona natychmiast schowała głowę pod skrzydło i zasnęła. Była nieco większa i cięższa niż zwykła sowa, ponieważ czarodzieje hodowali jej gatunek, by był silniejszy i wytrzymalszy, ważyła około 8 funtów, a rozpiętość jej skrzydeł wynosiła 3,5 stopy. Jej piękne białe upierzenie było nakrapiane ciemnoszarymi plamkami na plecach i skrzydłach, co było typowe dla samicy. Trochę niezręcznie trzymał ją w ramionach, ale Harry nie miał nic przeciwko niesieniu jej.

- Sev, gdzie teraz? – zapytał swojego wysokiego towarzysza.

Severus zerknął na niego przelotnie, idąc ścieżką klifu, jego buty rytmicznie stukały o skałę.

- Do sierocińca na obrzeżach Londynu. Ale najpierw musimy odpocząć. Wszyscy jesteśmy zmęczeni, a musimy odzyskać siły, bo jeśli mam rację, odzyskanie tej rzeczy będzie najtrudniejsze z naszych dotychczasowych dokonań i nie możemy pozwolić sobie na popełnienie błędu. Opowiem ci o tym więcej, gdy dotrzemy w mniej odsłonięte miejsce.

- Rozumiem – powiedział Harry, kontynuując podążanie za swoim mentorem z Hedwigą wtuloną w jego pierś. – Myślisz, że wilkołaki wciąż nas śledzą?

- Najprawdopodobniej tak. Wcześniej nie pozwoliły, by taki drobiazg jak zbiornik wody ich powstrzymał – odpowiedział Snape, zręcznie unikając ostrego kamienia na swojej drodze. – Dlatego wkrótce musimy znaleźć bezpieczne miejsce. Greyback może nie jest najbystrzejszy, ale jest wytrwały i szczyci się tym, że zawsze niszczy swoją zdobycz. Po tym, jak prawie został zabity przez Darkmoona, nie spocznie, póki nie zostaniemy jego więźniami.

Harry wzdrygnął się. Zaczął iść szybciej, wszystkimi zmysłami nasłuchując wycia wilkołaka. Ale słyszał jedynie cichy szum fal, krzyk morskich ptaków i wycie wiatr nad wodą.

Polowanie Dwóch Jastrzębi | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz