Rozdział 26 - Przekonując Hedwigę

538 51 0
                                    

To był wspaniały, słoneczny dzień, idealny, by wznosić się na prądach i latać, aż poczuje zmęczenie, pomyślał tęsknie Harry, wychodząc przez frontowe drzwi domku Witherspoonów. Nie był to dzień na kłótnie ze swoim chowańcem. Mimo to Harry był pewien, że zbliżała się kłótnia. Zagryzając wargę, zmienił się w jastrzębia, dochodząc do wniosku, że zawsze łatwiej było mu rozmawiać z Hedwigą jako Freedom, mimo że miała tendencję traktować go jak swojego pisklaka. Jako jastrząb był bardziej pewny siebie i mniej podatny na ugięcie się pod naciskiem autorytetów, tak jak to robił, gdy był człowiekiem. Zastanawiał się przez chwilę, dlaczego tak się dzieje i zdecydował, że to dlatego, że Dursleyowie w młodym wieku wyszkolili go do posłuszeństwa autorytetom. Ale kiedy obudził się w laboratorium Snape'a jako jastrząb, zapomniał o wszystkich lekcjach, których nauczył się jako człowiek, więc był bardziej agresywny, skłonny do kłótni i znacznie bardziej niezależny. Ale który był prawdziwym Harrym? Jastrząb czy człowiek? Długo i ciężko myślał o tym po przemianie i zdecydował, że oba aspekty to on – niezależny i bezczelny Freedom oraz cichy, nieśmiały nastolatek.

Ale teraz potrzebował jastrzębia, nie człowieka, więc zmienił się we Freedoma. Gdy tylko zmienił skórę na pióra, skoczył w niebo i wzbił się w powietrze w dwóch uderzeniach skrzydeł. Łapiąc strugę wiatru, poszybował nad chatą, szukając sowy śnieżnej. Instynkt podpowiadał mu, że Hedwiga nie oddaliłaby się za daleko od domu, chowańce zwykle chciały znajdować się blisko wybranego przez siebie czarodzieja, a poza tym była na nieznanym terytorium i zostałaby blisko bezpiecznego miejsca.

Rzeczywiście po około minucie zauważył charakterystyczne biało-szare nakrapiane upierzenie. Hedwiga spala w zagłębieniu dużej jarzębiny, drzemiąc w ciągu poranka, jak to miała w zwyczaju, gdy polowała całą noc. Freedom zawahał się, bo budzenie Hedwigi zawsze było ryzykowne, nigdy nie wiadomo było, czy obudzi się zdenerwowana, czy nie. Mimo to był nagły wypadek i nie odważył się zwlekać z przełamaniem klątwy nad Severusem.

Pełen determinacji myszołów zsunął się bezgłośnie po prądzie powietrznym i wylądował obok sowy śnieżnej.

- Hedwigo? Proszę, obudź się. Muszę z tobą porozmawiać.

Sowa śnieżna poruszyła się, strząsając pióra, a jej głowa uniosła się kilka cali od jej puszystej piersi.

- Ktooo?

- Hedwigo, to ja, Freedom. Muszę z tobą porozmawiać, to naprawdę ważne. – Utrzymywał cichy ton, sowy miały doskonały słuch i nie było potrzeby krzyczeć jak źle wychowana wrona lub maldecorvae.

Jedno wielkie, żółte oko otworzyło się i Hedwiga powoli przesunęła się, by spojrzeć prosto na Freedoma.

- Tak? Co jest? Co się tym razem stało?

- W końcu go skończyłem. Eliksir.

Drugie oko Hedwigi otworzyło się i teraz wpatrywała się w niego obiema kulami.

- Jaki eliksir?

- Eliksir do zniszczenia sztyletu. Eliksir rozpuszczający klątwy.

- Co z Severusem? Jak do siebie dochodzi?

Freedom zawahał się, po czym odpowiedział ze smutkiem:

- Nie dochodzi do siebie. Na razie jest pod wpływem zaklęcia zastoju, póki nie zdołam zniszczyć sztyletu i złamać klątwy, zanim klątwa zniszczy jego. To jedyny sposób, żeby wyzdrowiał.

- Klątwa sztyletu dotknęła również jego – powiedziała ponuro Hedwiga.

- Tak, chyba tak. Jak to się stało, że nie wpłynęła na ciebie?

Polowanie Dwóch Jastrzębi | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz