Rozdział 36 - Ostrzeżenie dla Zakonu

396 32 2
                                    

Wieża Trelawney

Hogwart:

Sybilla Trelawney nie była znana ze swojej praktyczności, w rzeczywistości była znana z czegoś wręcz przeciwnego. Była marzycielką, żyjącą w połowie w stworzonym przez siebie świecie, a w połowie w rzeczywistym świecie. Wolała, by było w ten sposób. Ale kiedy wyszła Se swojego świata, potrafiła być bystra jak strzała, a uzyskiwała informacje nie tylko dzięki swoim umiejętnością wróżbiarskim, ale także dzięki sprytnym systemom wiadomości, które Dumbledore wysyłał jej przez Fawkesa.

Ale w ciągu ostatnich trzech dni, od czasu strasznej wiadomości, że czwórka uczniów Hogwartu została porwana, nie miała ani słowa od Dumbledore'a o tym, co robił z tym strasznym stanem rzeczy. Wiedziała, że nie był kimś, kto siedzi bezczynnie w miejscu, kiedy śmierciożercy zaangażowali w to jego uczniów. Martwiło ją to, ponieważ dyrektor był jednym z jej nielicznych przyjaciół w Hogwarcie i jedynym, który wierzył w jej dar.

- Och, mam nadzieję, że nic mu się nie stało, Kleopatro – powiedziała do swojego kota, pięknego, srebrnego nakrapianego egipskiego kota mau. Jej kot zamruczał cicho i wbił łapy w pulchną, różową poduszkę na łóżku. – Ależ jestem głupia, jest jednym z najpotężniejszych czarodziejów na świecie, co może się mu stać?

Mimo to miała dziwne uczucie w brzuchu i czuła się strasznie nieswojo. I zwykle, kiedy tak się czuła, musiała powróżyć. Szybko podniosła pojemnik z herbatą Tajemniczy Cień i umieściła nalała niewielką ilość wody do swojej ulubionej porcelanowej filiżanki, a następnie wrzuciła szczyptę herbaty. Zamieszała, zamarła i odczekała minutę, po czym w nią spojrzała.

To, co zobaczyła, zmroziło jej krew. Na dnie czarki znajdowała się czarna czaszka i skrzyżowane piszczele, co wiedział każdy wróżbita, było ostrzeżeniem przed katastrofą lub śmiercią. Przyłożyła ręce do twarzy i jęknęła. Nie, och, nie! Proszę, niech się mylę. On nie może umrzeć! Łzy wypełniły jej oczy i spłynęły po policzkach.

Właśnie wtedy Fawkes wleciał przez okno, niosąc notkę, przyczepioną do kostki. Feniks wylądował na stole, ćwierkając z niepokojem.

- Och, Fawkes! Czy to prawda?

Ptak wyciągnął nogę, a Sybilla drżącymi palcami odwiązała list.

Sybillo,

Moja droga, wiedz, że muszę na chwilę odejść i mogę nie wrócić przez dłuższy czas. Proszę, byś nie mówiła nikomu, gdzie poszedłem, jeśli zapytają. Jeśli nie wrócę, pamiętaj, że zawsze zajmowałaś szczególne miejsce w moim sercu i nigdy nie wątp w swój Dar. A może kiedyś napiszesz o mnie w swoim życiorysie. Jeszcze jedno – w zamku jest niebezpieczeństwo, więc proszę, bądź bezpieczna w swojej wieży. Moje osłony cię ochronią.

Z poważaniem,

Albus

Fawkes, wyczuwając jej niepokój, zaczął cicho śpiewać. Sybilla wyciągnęła rękę, by podrapać feniksa po głowie, mówiąc ze smutkiem:

- Musi wrócić, Fawkes. To prawda, że jego przyszłości grozi niebezpieczeństwo, ale moja przepowiednia dotycząca naszych dwóch jastrzębi musi się spełnić. – Pociągnęła nosem i otarła oczy wierzchem dłoni. Uwierz w siebie, powiedział. I chyba wierzę. Ponieważ on wierzy, a jest najmądrzejszą osobą, jaką znam. Być może jednak ma rację i muszę zacząć to zapisywać.

Wezwała oprawiony w skórę dziennik, pióro i atrament, usiadła przy biurku z kotem na kolanach i zaczęła pisać. Na wypadek, gdyby coś się stało, musiała to wszystko spisać, żeby ludzie poznali prawdę.

Polowanie Dwóch Jastrzębi | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz