Rozdział 32 - Co poświęcisz?

520 44 2
                                    

Albus wpatrywał się w kawałek pergaminu na swoim biurku, jakby to była zwinięta żmija gotowa do ataku. Zapomniał o mocy, jaką mogą posiadać zwykłe słowa napisane piórem i atramentem. To sprawiło, że był niemy, oszołomiony i na skraju rozpaczy.

Dumbledore,

Ty, który nazywasz siebie obrońcą dzieci i tak zwanym Przywódcą Światła, ucieszysz się, że twoi uczniowie są nietknięci... na razie. To, czy nadal tak będzie, zależy wyłącznie od ciebie. Można powiedzieć, że są... zużywalni. Są cenni tylko dla ich magii i krwi. Pomyśl o tym, czwórka młodych czarodziejów, ich magia dojrzała i nieskazitelna, idealna do wykorzystania w rytuale, by sprowadzić naszego Mistrza zza Zasłony. Poza tym, jaki jest z nich użytek?

Żaden. Wszyscy to szlamy i zdrajcy krwi.

Chyba że... może przydadzą się komuś takiemu, ja ty.

Czy twoje serce nie krwawi, starcze, bo są zamknięci w ciemności i zimnie? Czy słyszysz ich, jak szlochają i błagają, gdy są ciągnięci na ich spotkanie ze Stwórcą pod ciemnym księżycem? Czy ostatnią rzeczą, jaką zobaczą ich oczy będzie srebrne ostrze, które przetnie ich gardło?

A może czeka ich inny los?

Zostanie zaakceptowany chętny zastępca. Jeśli tak zdecydujesz, spotkaj się ze mną jutro wieczorem pod zwalonym dębem w Zakazanym Lesie, a wymienię ich na ciebie.

Nie zrób tego, a staną się barankami ofiarnymi.

Wybór należy do ciebie, starcze.

Co poświęcisz, Albusie Dumbledore?

Zamaskowany

Albus przeczytał pergamin wiele razy, odkąd przybył tego ranka na skrzydłach nieokreślonej brązowej sowy. Oczywiście nie było adresu zwrotnego. A pisma nie dało się rozpoznać, ponieważ zostało napisane wielkimi literami, takimi jak używałoby dziecko.

Odwrócił wzrok na okno swojego biura. Postanowił zostać w Hogwarcie przez lato, czekając, aż Severus i Harry wrócą z wyprawy. Miał szczerą nadzieję, że im się uda, zwłaszcza teraz, gdy śmierciożercy popełnili tą straszliwą zbrodnię.

Nad ziemią świeciło słońce, zapowiadał się piękny dzień. Ciesz się tym, póki możesz, wyszeptał głos z tyłu jego głowy. Może to być ostatni, jaki zobaczysz, jeśli się na to zgodzisz.

Jego dłoń zacisnęła się na biurku. Powinien był lepiej obserwować pozostałych śmierciożerców, zamiast beztrosko zakładać, że wczołgają się z powrotem pod jakąś skałę i ukryją, jak to zrobili ostatnim razem. Teraz jego samozadowolenie kosztowało ich cztery niewinne życia.

Chyba że zrobi tak, jak nakazywała notka.

Co poświęcisz, Albusie Dumbledore?

Te słowa były jak trucizna w jego krwi, gryząca jego wnętrzności. I po raz pierwszy od bardzo dawna dyrektor Hogwartu się przestraszył.

Strach i niepewność były niemile widzianymi towarzyszami tego pięknego letniego poranka, pomyślał, poruszając się niespokojnie na krześle. Nigdy nie czuł się tak bezradny i nieprzydatny. W przeszłości zawsze był optymistą, zawsze pewien, że wszystko, co robi jest dla większego dobra i wszystko będzie w porządku. Tylko w dwóch przypadkach tak się nie stało, pierwszy raz z jego młodszą siostrą Arianą, która została złapana w ogień krzyżowy między nim a Gellertem Grindelwaldem, kiedy niespodziewanie zaczęli pojedynkować się w posiadłości Dumbledore'a. Biedna Ariana została dotknięta klątwą, która ją zabiła, a jej śmierć uniemożliwiła Albusowi pokonanie Grindelwalda. Po raz drugi wszystko poszło nie tak, gdy fałszywa przepowiednia przekonała Voldemorta do zabicia Harry'ego i zakończyło się to śmiercią Jamesa i Lily.

Polowanie Dwóch Jastrzębi | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz