Rozdział 30 - Postój

572 49 2
                                    

Obaj czarodzieje wrócili do chaty wyczerpani emocjonalnie, ale więź między nimi została przywrócona i odnowiona, aż stała się głębsza niż kiedykolwiek. Chociaż żadne z nich się nie odezwało, oboje wyczuli, że kryzys, który przeszli, wzmocnił ich więź ponad wszystko, co kiedykolwiek się wydarzyło. Teraz byli kimś więcej niż uczniem i mentorem, więcej niż opiekunem i podopiecznym. Teraz byli ojcem i synem, związani miłością, poświęceniem i zaufaniem, chociaż pozostało to niewypowiedziane, oboje czuli to głęboko w swojej duszy.

Harry mógł powiedzieć, że Witherspoonowie, z ich niesamowitym postrzeganiem czytającego, również to wyczuwali, bo kiedy weszli do domu, Grace i Jasper wymienili porozumiewawcze spojrzenia, a Jace uśmiechnął się z ulgą. Jilly była najgłośniejsza z całej czwórki, podbiegła do obu krnąbrnych czarodziejów i objęła ich za kolana.

- Haly, plofesol Sevi, jest z wami lepiej! Już nie jesteście smutni!

- Cześć, Jilly! – Harry uśmiechnął się do uroczego dziecka, klękając, by mogła go łatwiej przytulić.

Jilly natychmiast zarzuciła na niego swoje małe ramiona i posłała mu swoje własne szczęście i zachwyt, sprawiając, że się roześmiał.

Śmiech Harry'ego był balsamem dla ducha Severusa, ponieważ rzadko miał okazję się cieszyć, a Severus wiedział, że miniony tydzień był dla nastolatka szczególnie wstrząsający. Po burzy przychodzi słońce, a po łzach powinien nastąpić śmiech. Cieszę się, że wciąż potrafi czuć radość po tym, przez co przeszedł. Delikatnie położył dłoń na ramieniu syna. Z drugiej strony jest na świecie niewielu, którzy byliby w stanie oprzeć się małej Jilly.

Harry był przepełniony tak wielkim szczęściem, że niemal nie mógł go powstrzymać. Więc pozwolił sobie wyrazić śmiechem, uczucie, które było mu prawie nieznane, nim Severus został jego mentorem. Bardzo rzadko śmiał się z przyjaciółmi, ale przez całe swoje życie nie miał wiele radości, tylko trudy, poświęcenia i obowiązek. Ale iskrzące się zielone oczy Jilly i zaraźliwy uśmiech były czymś, czego nie dało się oprzeć. Potem przypomniał sobie przezwisko, którym nazwała profesora i zaczął się histerycznie śmiać.

- Sevi! – sapnął. – Nazwała cię Sevi!

Jilly była zdziwiona.

- Co jest tak zabawnego, Haly? To jego imię.

Harry znów zaczął się śmiać, nie mogąc się powstrzymać.

Severus udał, że się krzywi, ale nie włożył w to serca, nie po przejściu rytuału odnowy. Nie było w nim miejsca na obrażanie się lub znieważanie.

- Powiedziała mi, że pan, panie Potter, tak mnie nazwał.

- Co? – Harry zdołał odzyskać nad sobą kontrolę. – Nigdy... nie pamiętam, żebym cię tak nazwał...

Jilly tylko na niego spojrzała.

- Tak, nazwałeś go tak, Haly. Słyszałam. To było wtedy, gdy plofesol Sevi był choly. Powiedziałeś, nie zostawiaj mnie, Sevi...

- Och. – Harry zarumienił się. – Myślę, że mogłem... - Posłał Severusowi przepraszające spojrzenie.

Severus potargał jego włosy, półuśmiech wykrzywił kącik jego ust.

- Przypuszczam, że ta mała nie kłamie. I uważam, że nie przeszkadza mi, jak mnie tak nazywa... ale lepiej nie zaczynaj, zrozumiano?

- Tak, Sev – powiedział potulnie Harry, ale błysk psoty zatańczył w jego oczach , więc trzymał głowę opuszczoną, by ukryć uśmiech.

Jilly zsunęła się z jego kolan i wyciągnęła ręce do Severusa, a on – najbardziej przerażający profesor eliksirów w Hogwarcie – natychmiast podniósł ją i przytulił.

Polowanie Dwóch Jastrzębi | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz