Voldemort głaskał Nagini, ciesząc się miękkim dotykiem jej łusek pod dłonią. Czuł się jeszcze bardziej związany ze swoim chowańcem niż kiedykolwiek wcześniej i wiedział, że to dlatego, że oddała część siebie dla jego odrodzenia, łącząc ich zarówno na ciele, jak i na duszy. Podrapał ją po kapturze i spojrzał na swoich lojalnych wyznawców. Gdy patrzył na każdego z nich, upadali na kolana i składali mu należny hołd. Jego przyjemność rosła, przyćmiewając tą nagłą chwilę słabości i niepewności, której doświadczył po powrocie zza Zasłony. Z pewnością słabość była tylko chwilową dezorientacją, jak to się często zdarzało, gdy duch został zbyt szybko wepchnięty z powrotem do cielesnej skorupy. A jednak... z tyłu głowy miał cichy głosik, który syczał, że wszystko nie jest tak, jak powinno.
Zamknął oczy i zbadał swój rdzeń magiczny. Wydawał się tak silny jak zawsze, jak zwykle jarząc się ostrą czerwienią i czernią. Czuł się nawet odmłodzony i podejrzewał, że miało to związek z wchłonięciem krwi i magii jego starego mentora. Myśl o Dumbledorze wywołała uśmiech na jego twarzy, odwrócił się i splunął na nieruchomą postać.
- Zabierzcie tego śmiecia z mojego wzroku – rozkazał nagle. – Kala ten ołtarz.
Bella i jeszcze jedna osoba rzucili się, by wykonać polecenie, podnosząc bezwładną postać Dumbledore'a i patrząc pytająco na Voldemorta.
- Co robimy z ciałem, Mistrzu? – zagruchała Bella.
- Połóż go gdzieś, gdzie go nie zobaczę. Później możemy pozbyć się szczątków.
- Natychmiast, Mistrzu. Słyszymy i jesteśmy posłuszni – powiedziała Bella, po czym wraz z innym śmierciożercą wybiegli z komnaty.
Weszli po krótkich schodach do wnęki, która kiedyś była małym gabinetem, gdzie rzucili ciało.
- Chodźmy! – warknęła Bellatrix. – Chcę być przy tym, kiedy powie nam, jak możemy wyrwać wnętrzności Snape'a i Potterka. Tak bardzo kocham ten dźwięk agonii.
Drugi śmierciożerca nic nie powiedział, po prostu wyszedł za nią, wykrzywiając usta z obrzydzeniem.
Żaden z nich nie zauważył, że w ciele pozostawionym na środku pomieszczenia na dużym biurku wciąż pozostało jeszcze trochę życia. I bardzo powoli, klatka piersiowa Dumbledore'a unosiła się i opadała.
Lucjusz wyjaśnił wszystko, podczas gdy Voldemort słuchał uważnie o tym, co wydarzyło się od jego drugiej śmierci do odrodzenia. Przebywanie w zaświatach utrudniało mu skupienie się na tym, co się działo poza nią, ponieważ naturą Zasłony było stłumienie emocji i potrzeb żyjących oraz zachęcenie ducha do pozostania w zaświatach. Jednak rewelacje Lucjusza nie były dla niego wielkim zaskoczeniem. Zaczął podejrzewać, że Severus nie był tym, kim się wydawał, kiedy bachor Potterów zaginął. I jego podejrzenia okazały się słuszne. Ale to nie ważne, Snape zapłaci za swoją zdradę.
Nikt nie przeciwstawiał się Czarnemu Panu i nie przeżywał, by o tym opowiedzieć.
Voldemort poprowadził swoich zwolenników z Komnaty Tajemnic korytarzem do nieco mniejszego pomieszczenia z dużym stołem i ławami, idealnego do zebrania. Zdecydował już, że wykorzysta czwórkę dzieci jako przynętę, by zwabić Snape'a, Pottera i aurorów. Ale najpierw musi wezwać tych, którzy pozostali z jego zwolenników.
Spojrzał na Bellatrix i powiedział cicho:
- Bello, moja słodka, mogę pożyczyć twoją różdżkę?
Bellatrix wyglądała, jakby ktoś zaoferował jej milion galeonów.
- Oczywiście, Mistrzu. Żyję po to, by ci służyć – zamruczała i wszyscy wiedzieli, co ma na myśli. Wyciągnęła różdżkę i podała mu ją z szacunkiem.
CZYTASZ
Polowanie Dwóch Jastrzębi | Tłumaczenie
Hayran KurguSequel "Złamanych Skrzydeł". Harry i Severus poszukują pozostałych horkruksów. Czy potrafią wypełnić przepowiednię o dwóch polujących jastrzębiach i zniszczyć na zawsze Voldemorta?