Rozdział 21 - Kuszony

533 50 3
                                    

W ciemności nocy Harry śnił, jego twarz była dziwnie zarumieniona i gorąca od potu, śnił o ukrytym ogrodzie z fontanną i dużą ilością kwiatów, zarówno pocieszających angielskich róż, lilii i petunii z jego dzieciństwa, jak i bardziej tropikalnych, jak wiciokrzewy, niecierpki, rododendrony i wiele innych.

Siedział na kamiennej ławce z wyrzeźbionymi cherubinami, myjąc twarz w chłodnej wodzie. Przebył długą drogę, ale teraz był tu bezpieczny, w ogrodzie pośród kwiatów i drzew owocowych. Odwrócił się i znalazł obok siebie szklankę słodkiej gujawy i nektaru kokosowego, więc wypił ją spragniony. Kiedy wypił, wstał, by opłukać szklankę w fontannie, poczuł się odprężony i przyjemnie śpiący.

Nagle dało się słyszeć odgłos kroków, nadchodzących brukowaną ścieżką i Harry wyprostował się. Czy wrogowie go znaleźli? Ale nie, bo ścieżką szło małe dziecko, dziewczynka nie starsza niż pięć lat, ubrana w ładną sukienkę ze złotego materiału z małą, rubinową tiarą na złotych lokach. Jej pulchna twarz była blada i ściągnięta, a niebieskie oczy mokre od łez. Wyglądała jak księżniczka z bajki, pomyślał Harry. Księżniczka w niebezpieczeństwie.

- Pomóż mi, proszę! – zapłakała, a wielkie łzy spłynęły jej po twarzy. – On mnie ściga!

- Kto? – krzyknął Harry, wyciągając różdżkę.

- Zły człowiek. Chce mnie ukraść. Pomożesz mi?

Jej oczy wpatrywały się w niego błagalnie i nie mógł oprzeć się zrozpaczonemu, przerażonemu spojrzeniu.

- Tak, ochronię cię.

- Dziękuję! – zalała się łzami.

To wystarczyło. Nigdy nie umiał odmówić płaczącemu dziecku. Ukląkł i powiedział:

- Hej, już w porządku. Nazywam się Harry, nie bój się.

Przysunęła się do niego, jej pulchne ramiona sięgnęły i owinęły się wokół jego szyi.

- Na rączki, Harry. Tak mi zimno. Trzymaj mnie mocno i nie puszczaj. Tu jest tak zimno. I boję się.

- Ciii. – Przytulił ją i okrył swoją szatą, tuląc ją w jej fałdach. – Trzymam cię, jesteś ze mną bezpieczna.

- Wiem. Przytul mnie – błagała i ufnie położyła głowę na jego ramieniu.

Wtedy ją podniósł, zaniósł na ławkę i usadził, tuląc ją mocno.

- W porządku, księżniczko. Ochronię cię przed złym człowiekiem. Jak on wygląda?

Dziecko czknęło. Potem wyszeptało:

- Zobaczysz. – O uśmiechnęła się, małym, zaborczym, zaciekłym uśmieszkiem, choć Harry tego nie widział, ponieważ opierała głowę na jego ramieniu. – Tak łatwo. Tak bardzo łatwo – syknęła, na tyle cicho, by czarodziej jej nie słyszał. A potem przytuliła się do Harry'ego, a jej niebieskie oczy zmieniły się w krwawy szkarłat.

Harry nie wiedział, jak długo siedział, trzymając ją, mogło to trwać od minuty po godzinę, ale nagle zesztywniała i jęknęła:

- Idzie! Czuję go!

- Gdzie?

- Tam! – wskazała jednym, małym palcem i Harry zobaczył cień wysokiego mężczyzny w czarnej szacie, pojawiający się na skraju ścieżki. – Ratuj mnie, Harry!

- Oddaj mi dziewczynkę, chłopcze – wychrypiał mroczny czarodziej, groźnie trzymając przed sobą różdżkę.

- Nie! Po co ją chcesz?

Polowanie Dwóch Jastrzębi | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz