Juliette
Zdecydowałam się być wampirołakiem. Jeśli chodzi o miejsce, gdzie będę mieszkać, to wolałam żyć w watasze, ale na razie do momentu, kiedy będzie już dla mnie tam miejsce, mieszkam tutaj. W tym hotelu. Podobno będę się przeprowadzała za tydzień, ale tego nie wiem dokładnie. Usłyszałam pukanie do drzwi. Już po samym stylu pukania od razu wiedziałam, że to będzie Anabell.
Ja: Proszę- krzyknęłam.
Anabell wystawiła głowę zza drzwi.
Anabell: Idziesz ze mną i Nathanem się przejść?
Ja: W sumie i tak nie mam co robić, a za tydzień mnie tu nie będzie, wie pójdę.
Anabell: Będziemy czekać przed hotelem.
Ja: Ok.
Anabell wyszła z pokoju, a ja założyłam trampki i dżinsową kurtkę. Pięć minut później byłam już na dole. Kiedy wychodząc z budynku otwierałam drzwi zauważyłam, że Nathan i Anabell stoją od siebie w znacznej odległości, jednak nie zwróciłam na to szczególnej uwagi.
Ja: No to co? Idziemy?
Nathan: Taak- powiedział z ociąganiem.
Ja: Coś się stało? Coś nie tak?
Anabell: Nie, nic się nie stało, chodźmy już, bo się ściemni, a podobno czasami jest dwa razy pełnia pod rząd!
Ja: Nie słysza...
Anabell: Bo cię źle uczą. Chodźmy!
Coś mi się nie zgadzało. Czemu Anabell i Nathan się do siebie nie odzywają? Coś się stało, tylko nie wiem co. Wysłałam do Nathana wiadomość myślową.
Ja: Anabell może czytać w twoich myślach?
Anabell: Tak, mogę to u każdego oprócz ciebie i Karoliny- fuknęła.
Ja: Czemu zrobiłaś się taka nie miła? Nathan...
Nathan: Tak?
Ja: Mógłbyś nas zostawić samych?
Nathan: Jasne, nie ma sprawy. Kolo 15 przyjdę do twojego pokoju i wtedy w spokoju pogadamy- spojrzał z pode łba na Anabell.
Nathan odszedł. Z resztą to nie było ważne.
Anabell: Pokłóciliśmy się... nie chciałam, abyś przed swoim wyjazdem miała złe wspomnienia, więc powiedziałam Nathanowi, że mamy się zachowywać jak zwykle. Jak przyjaciele, ale nam nie wyszło. Przepraszam, że byłam nie miła, ale on o mnie źle myślał.
Ja: Moment, czekaj. Co się stało?
Anabell: Rozmawiałam z Nathanem jak zwykle, ale podczas tej rozmowy usłyszałam, jak w jego myślach zaczęły krążyć takie myśli jak „To Claries, nie można jej ufać. Za pewne jest taka jak jej ojciec". Nie mogłam tego wytrzymać, wstałam i uderzyłam go otwartą ręką w twarz.
Ja: Wiesz dobrze kim jesteś. Każdy teraz ma takie wątpliwości.
Anabell: Ale ty, jak minęła ci złość to tak nie myślałaś.
Ja: Jestem inna niż wszyscy. Naprawdę. Na pewno on nie chciał Cię obrazić.
Anabell: Tak?! Naprawdę?!
Ja: Chyba wiem co mogło się stać.
Anabell: Jak? Przecież nie czytasz w myślach?
Ja: Może i nie, ale mam c innego.
Anabell: Co?
Ja: Rozum. Nie sądzę, że ty go nie masz, ale się przyzwyczaiłaś do używania mocy. Zaraz wracam.
Szybko pobiegłam do pokoju Karo. Wiedziałam, że lubi się wałęsać gdzieś blisko i nie oddalać się gdzieś głęboko w las, ale mimo wszystko najpierw chciałam sprawdzić w jej pokoju. Miałam szczęście i tam ją zastałam. Już po chwili szłam z nią do Anabell.
Karo: Możesz mi wreszcie powiedzieć o co chodzi?
Ja: Potrzebuję się dowiedzieć gdzie byłaś...
No właśnie. Ale kiedy się pokłócili? Nie wiem.
Ja: Czekaj. Musimy pójść do Anabell.
Karo: Ciągle tylko niejasności! Ja nic nie wiem! O jaką bitwę chodzi? O jakie wojsko? Co ja tu w ogóle robię?
Ja: A żebym to ja wiedziała kim jestem, ale teraz nie na to czas.
Doszłyśmy szybko do miejsca z które wcześniej opuściłam.
Anabell: Co ma nam dać to, że przyprowadziłaś Karolinę?
Ja: Kiedy się pokłóciłaś z Nathanem?
Anabell: Przedwczoraj...- burknęła.
Ja: A dokładniej?
Anabell: Gdzieś w południe. Rozmawialiśmy o smokach.
Ja: Smoki? Z resztą teraz nie ważne. Gdzie byłaś przed wczoraj w południe, Karo?
Karo: No tu się kręciłam blisko. I słyszałam Anabell i Nathana. I mówili coś o smokach.
Ja: Anabell, a jak dokładnie działa twoja moc. Wyłapujesz myśli z otoczenia, czy bardziej musisz wniknąć do myśli danej osoby?
Anabell: Zbieram myśli z otoczenia.
Ja: No właśnie! Karo? Co myślałaś jak usłyszałaś Anabell?
Karo: Muszę mówić?
Ja: Będzie lepiej niż gdybyś nie powiedziała.
Karolina coś szybko wybełkotała.
Ja: Możesz powtórzyć, ale wolniej?
Wzięła głęboki wdech, a potem powiedziała.
Karo: Zastanawiałam się czy jej ufać...
Anabell zrobiła szeroko otwarte oczy po czym szepnęła...
Anabell: Co za szczęście i nieporozumienie.
Po czym zerwała się na równe nogi i pobiegła szukać najprawdopodobniej Nathana. Karolina zrobiła szeroko otwarte oczy, ale nic nie powiedziała.
Karo: W porządku? Nie wiem co tutaj się wydarzyło, ale chyba nie muszę.
Ja: Nie musisz- zaśmiałam się- ale skoro już mam wolny czas to my możemy się przejść, a ja ci opowiem wszystko co wiem o tej dziwacznej sytuacji w której tkwimy, później ty zrobisz to samo i będziemy kwita.
Karo: Ty to zawsze masz świetnie pomysły.
Oddaliłyśmy się powoli w głąb lasu opowiadając sobie i się śmiejąc z rzeczy z których teoretycznie nie powinnyśmy się śmiać.
CZYTASZ
Wampirza Zemsta- Bitwa o wszystko
TerrorTo było dawno, ale nie tak dawno, aby o tym zapomnieć. Nasi władcy, Davies i Claries, dzielnie władali magicznym państwem. Od pokoleń to właśnie oni rządzili, a to dzięki klejnotowi mocy, który został im ofiarowany tuż po ogłoszeniu ich, jako władcó...