Juliette
Patrzyłam na Karolinę ze zdumieniem. Coś mi podpowiadało, że nie jest aż taka zła. Ale za każdym razem gdy tak myślałam, przypomniałam sobie jak mnie chciała zabić! To było niewybaczalne! Ale mimo wszystko trochę złagodniałam. Na jej twarzy powoli znikał uśmiech, a pojawiało się poczucie winy! Niesamowite! Chyba jednak nie jest taka zła.
Wpatrywałyśmy się sobie w oczy, aż nie wytrzymałam. Uśmiechnęłam się i podałam jej swoją rękę, aby pomóc jej wstać. Zrobiła zaskoczoną minę, ale nie zaprotestowała. Wyciągnęła w moją stronę rękę i wstała. Wpatrywałam się we mnie że zdumieniem. No cóż racja to było trochę nie taktowne, ale stwierdziłam, że chyba mogę jej pomóc. No i chciałam się dowiedzieć o niej. W końcu w szkole tylko obchodziła mnie szerokim łukiem, a teraz. Wręcz nie mogę się od niej odgonić!Kinja: co ty tu robisz- była wyraźnie zszokowana
Ja: spaceruję
Kinja: ja też, ale dlaczego nie jesteś u siebie w domu?
Ja: wczoraj twoja mama zadzwoniła do mojej mamy i powiedziała, że puki co zostaję tutaj.
Kinja: dlaczego?
Nie chciałam jej nic mówić, ale tak chciałam się komuś wygadać.
Ja: wczoraj Daniel próbował się dobić do mojego domu. Nie wiem czemu, ale od czasu ugryzienia... nienawidzę go...
Kinja: ja też bo nienawidzę
Ja: w każdym razie. Uciekłam przez okno i poszłam do domu mojej ciotki, ale nie otworzyła więc musiałam pójść do was.
Kinja: to nie mogłaś pójść do innych z rodziny... przecież mnie nienawidzisz- spuściła głowę
Ja: inni w rodzinie nie są wampirami
Kinja: i co z tego
Ja: człowieku! Bym ich zjadła przecież!
Kinja: nie jestem człowiekiem
Ja: to wampirze!
Kinja: no tak. Zapomniałam
Chciałam jej rozgryźć, ale się powstrzymałam.
Kinja: dobra. Mów dalej
Ja: no i do was przyszłam, kiedy poszłaś do swojego pokoju ja jakieś pół godziny siedziałam z twoją mamą i jej opowiadałam o tym tylko, że nie w takim skrócie. No i twoja mama stwierdziła, że zostanę u was na jakiś czas. Tak dokładnie do czasu aż założą nam nowe drzwi do mieszkania...
Kinja: co nie macie drzwi
Ja: ta, Daniel je wyłamał
Kinja: jaki palant
Ja: nie zauważyłam wiesz
Chyba przesadziłam bo Karolina spuściła głowę.
Ja: dobra żartowałam, sorry.
Podniosła głowę że zdumieniem. Tak, wiem ona mnie prawie zabiła.
Kinja: od czasu kiedy Ci to zrobiłam czuję się tak jakbym coś straciła..
Opuściła głowę. Chyba mi pierwszej powiedziała o tym. Kontynuowałam.
Ja: no i twoja mama dała mi wasz pokój gościnny na jakiś czas.
Karolina podniosła głowę. Nagle poderwała się na równe nogi.
Kinja: słuchaj- powiedziała z wyraźnym błyskiem w oku.
Ja: tak?
Kinja: zaraz wracam. Mam coś dla Ciebie w moim pokoju.
Ja: dobra tylko szybko wracaj
Karolina pokiwała szybko głową i ruszyła szybko do domu. Siedziałam i się zastanawiałam nad tym jej dziwnym zachowaniem. Długo nie wracała. Zaczynałam się martwić czy w ogóle wróci. Usłyszałam szmat w krzakach za jej domem. Powoli wstałam i ruszyłam w tamtą stronę. Zawołała jeszcze "Kinja?!", a gdy nikt mi nie odpowiedział ruszyłam powoli w tamtym kierunku. Starałam się po cichu tak aby żadnej gałązki nie nadepnąć. Niestety nadepnęłam, tylko pozazdrościć mi szczęścia.
Kiedy zajrzałam się już w cień nagle wyskoczył zza krzaków jakiś wampir. Był bardzo podobny do Daniela, ale tylko trochę był zdecydowanie starszy. Zosia ma pokryła część jego włosów. Zbliżał się do mnie tak szybko, że wiedziałam, że musiał biec w wampirzym tempie. To na pewno był wampir. Stanął przede mną i się okropnie uśmiechał. Stałam jak zamurowana i z przestrachem w oczach. Chyba nie muszę dodawać, że byłam przerażona! Pochylił się i obraz zaczął mi blaknąć przed oczami. Czułam kły powoli wbijające się w moją skórę. Nie!!! Krzyknęłam z przerażeniem. Wyraźnie myślał, że jestem człowiekiem, ale czy na pewno? Nie wiem. Moje ciało przestało odbierać bodźce, a moje myśli gdzieś znikły.
CZYTASZ
Wampirza Zemsta- Bitwa o wszystko
HorrorTo było dawno, ale nie tak dawno, aby o tym zapomnieć. Nasi władcy, Davies i Claries, dzielnie władali magicznym państwem. Od pokoleń to właśnie oni rządzili, a to dzięki klejnotowi mocy, który został im ofiarowany tuż po ogłoszeniu ich, jako władcó...