8

42 4 0
                                    

Juliette
Obudziłam się w takim samym koszmarnym nastroju jak zasnęłam. Próbowałam jeszcze zasnąć. Bez skutku. Zrezygnowałam z dalszych prób zaśnięcia. Wstałam i zeszłam do kuchni. W kuchni czekała na mnie mama.

Mama: jadę do twojej nowej szkoły

Ja: Co?! Miałam zostać w tamtej

Mama: przedyskutowałyśmy to z Niną i stwierdziłyśmy, że was przeniesiemy

Ja: A jak Kinja ma naprawdę na imię?

Mama: och... wiedziałam, że o to zapytasz... Karolina

Ja: Dziwne imię

Mama: Polskie, nie dziwne

Ja: aha, a jej mama?

Mama: Klara

Ja: ok. Możesz już iść

Mama: zjedz śniadanie, jest na stole

Ja: ehm... dobra

Mama jeszcze stała. Nie wiem co ona tu robiła, ale chwilę później wyszła. Zostawiła mnie samą w domu. Zresztą jak zwykle. Nawet to lubię. Zastanawiałam się co robić. Zjadłam śniadanie i nagle ktoś zapukał do drzwi tak, że oblałam się sokiem! zastanawiałam się kto to może być. Szłam do drzwi  i je otworzyłam, ale od razu próbowałam je zamknąć, ale się nie udało. Daniel stał przed drzwiami i sczeżył zęby.

Daniel: po co się chowasz?

Szczerzył się dalej, a ja... No cóż dalej próbowałam zamknąć drzwi. Kiedy już do mnie dotarło, że jest on za silny, żebym to odepchnęła. Zwalniałam nacisk, ale nagle coś mi w głowie zaskoczyło. Podniosłam mogę i z całej siły kopnęłam to w brzuch. Zgiął się w pół i na szczęście puścił drzwi. Ja szybko je zamknęłam i pobiegłem do swojego pokoju. Miałam niewiele czasu. Wampiry, a zwłaszcza te ważniejsze są bardzo silne. W ogóle nie wiem jakim cudem udało mi się go zatrzymać, chociaż na chwilę. Szybko obmyśliłam plan. Zbiegła do kuchni wzięłam butelkę mleka i coli, pół bochenka chleba i  coś tam jeszcze co wzięłam do ręki. 
    Słyszałam już jak powoli zaczyna dobijać się do mojego domu. Kompletnie nie rozumiem logiki tego człowieka! Wzięłam telefon, książki i jeszcze jakieś rzeczy, które uznałam za konieczne, aby wziąć. Daniel już prawie był w środku, ale ja byłam szybsza. Wbiegłam wampirzym tępem na strych i weszłam na dach. Wiedziałam, że to było głupie, ale wampiry nie wilkołaki nie wytropić mnie... chyba.
    Szybko zaczęłam szukać miejsca do schronienia; szkoła- nie, mój dom- wykluczone, szpital- chyba zwariowałam, dom Kinji- tak. Wiem, nienawidzę jej, ale teraz to jest jedyna deska ratunku, ale zaraz. Ciocia Lily. Ona też jest wampirem. Szybko wyciągnęłam linę z plecaka i zeskoczyłam z dachu. To przecież tylko wysokość dwóch pięter...
    Biegłam tak szybko jak mogłam. Mijałam kiosk, aptekę, szpital i stanęłam przed domem cioci. Pukałam, ale nikt nie otwierał. Zrezygnowana zbiegłam po schodach i kątem oka zauważyłam, że Daniel próbuje się dostać do bloku. Jak on mnie znalazł? Wtedy przypomniałam sobie jak shakował swojemu koledze telefon. Szybko wyjęłam telefon z torby i wyrzuciłam przez otwarte okno na trawę. Zobaczyłam jak popatrzył zdezoriętowany na telefon i udał się w stronę telefonu, który na szczęście wpadł do jakiejś dziupli. Tak, do dziupli. Od zawsze miałam dobrego cela.
    Kiedy podążał do drzewa, szybko pobiegłam na ulicę gdzie mieszkała Karolina. Wiedziałam, że nie mam dużo czasu. Prędzej czy później zoriętuje się, że to zmyliłam. Uliczka którą biegłam była mała niepozorna, ale przepysznie pachniała. Czułam, że musi tu być dużo ludzi, a już była pora obiadowa. I strasznie zgłodniałam. Wyobrażałam sobie przepyszny rosołek. Odgoniłam szybko te myśli, bo przez nie zwalniałam. W sumie nie wiem czemu uciekałam. Kierował mną i stynkt, który nigdy mnie nie zawiódł. Tak samo próbował w każdy możliwy sposób wmówić mi, że Kinja nie chciała mnie skrzywdzić.
    Dobiegłam do jej domu. Tak szczerze nie wiedziałam czy to jest jej dom. Znałam tylko ulicę, ale czułam, że to on. Stanęłam i zapukałam, nic się nie stało. Zapytałam tym razem pewnie, też nic. Pisałam i pukałam, ale nic się nie stało. Kiedy szykowałam już w myślach kolejne miejsce do ucieczki nadeszła Nina.

Nina: Co ty tu robisz, Lady?

Nie ukrywam byłam zaskoczona tym, że po raz pierwszy ktoś nazwał mnie Lady.

Ja: może pani mnie szybko wpuścić do domu? W pańskim domu wszystko pani wytłumaczę.

Nina: ależ oczywiście

Ja: i niech je pani pożądanie zamknie

Nina: oczywiście, ale czy możesz mi powiedzieć dlaczego nie Kachniarz człowiekiem tylko wampirem?

Ja: że co?

Nina: zapach! Normalnie od Ciebie pachnie człowiekiem, a teraz wampirem.

Nie wiedziałam co o tym myśleć. Tak, zapach, może w wyniku stresu udało mi się zatrzymać człowieka i pokazać wampira. Możliwe. Nigdy o takim czymś nie słyszałam. Weszłam do domu Karoliny, a Ona tam stała tuż przede mną. Tak jej nienawidziła, ale się na nią nie rzuciłam.

--------------------------------------------------------------------

Wampirza Zemsta- Bitwa o wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz