Karo
Po godzinie chodzenia w kółko po całej hali znałam już każdego smoka z widzenia, ale nie zauważyłam jeszcze jeden box, który wcześniej ominęłam, bo myślałam, że nie ma tam smoka, lecz teraz dobiegały stamtąd jakieś fukania. Odnalazłam wzrokiem Martę i do niej podeszłam, właśnie zaglądała do boxu Gwendoliny.
Ja: Mogłabym wejść do boxu Mentis, bo jej nie widać?
Marta: Jasne- zamknęła drzwiczki i podeszła z pękiem kluczy do drzwiczek za którymi była mentis. Przez chwilę szukała odpowiedniego klucza, aż wreszcie włożyła go do dziurki, a on cicho zachrobotał. Weszłam do środka. W środku pod ścianą leżał miętowy smok, oczy miał jaskrawe błękitne.
Ja: Mogę do niej podejść?
Marta: Jasne.
Smok, którego widziałam wypuszczał nosem małe lodowate obłoczki. Podeszłam do niego, mimo, że oddech jego był lodowaty jego łuski były ciepłe. Zaśmiałam się kiedy odwrócił łeb i puścił na mnie parę ze swojego nosa.
Ja: Biorę Mentis- powiedziałam do Marty.
Podeszła do mnie i zawiązała mu na szyi pętle, po czym rzekła.
Marta: Twoja przyjaciółka wybrała tak groźnego smoka, że wręcz demona, a ty taką spokojną Mentis- zaśmiała się- jest doskonałym wietrznym wierzchowcem- dodała.
Wyprowadziła Mentis przed halę, a ja poszłam za nimi. Tam znajdował się wielki tor powietrzny oraz coś co przypominało łąkę, ale tylko przypominało, ponieważ nie było tam żadnych kwiatów. Była tam po prostu zwykła udeptana trawa. W powietrzu był rozstawiony tor przeszkód, który składał się z pętli, pochodni i różnych beczek, które w magiczny sposób trzymały się w powietrzu. Marta zatrzymała się przy rudowłosej dziewczynie. Przez chwile coś rozmawiały ze sobą, a potem przekazały sobie mentis i Marta odeszła. Zostałam sama z rudowłosą, kiedy jej się bliżej przyjrzałam zauważyłam, że jej oczy są koloru złotawego co oznaczało, że musiała być wilkołakiem. Zbiło mnie stropu to, że wcale nie patrzy na mnie z urazą, a bardziej jak przyjaciel.
Rudowłosa: Hej, jestem opiekunką smoków, ale właściwie to trenerką. Uczę istoty ufania oraz latania na smokach. Pewnie już zauważyłaś, że jestem wilkołakiem, ale takim, który nie ma swojej sfory. To trochę tak jak bym była wolnym wilkołakiem, ale tak nie jest, bo należę do opiekunów smoków. I teraz będę cię uczyć jak latać na Mentis.
Przez chwilę zastanawiałam się jak zareagować. Co prawda coś tam słyszałam o opiekunach smoków, ale sadziłam, że to są jakieś żarty, a na samą myśl o tym, że mam gdzieś tam latać wysoko na smoku, który może mnie zrzucić, robiło mi się niedobrze. Popatrzyłam w górę. Wydawało mi się, że widziałam Juliette na jednym z najgroźniejszych smoków przelatującą przez płonące kółko i robiącą przy tym obrót w powietrzu, jednak szybko stwierdziła, że to jakaś inna wampirzyca podobna do Juliette.
Rudowłosa: Jak coś, to się nazywam Lia. Możemy już zaczynać?
Spojrzałam na Lię. W czasie, kiedy ja patrzyłam na smoki, ona założyła Mentis na głowę coś w rodzaju kantaru dla konia, lecz nie był dla konia, tylko dla smoka. Ostrożnie ruszyłam w kierunku Mentis. Nadal wizja wzbicia się w powietrze na niej budziła we mnie panikę.
Ja: Możemy zaczynać- głos lekko mi zadrżał.
Lia: Nie ma się czego bać! To jest przyjemne, tak wzbić się w powietrze.
Chciałabym jej wierzyć, ale problem nie tkwi w lataniu, a samym tym, że to jest smok. Może nie bałam się smoków, ale bardziej tego, że zlecę na ziemię, bo mnie zrzuci.
CZYTASZ
Wampirza Zemsta- Bitwa o wszystko
HorrorTo było dawno, ale nie tak dawno, aby o tym zapomnieć. Nasi władcy, Davies i Claries, dzielnie władali magicznym państwem. Od pokoleń to właśnie oni rządzili, a to dzięki klejnotowi mocy, który został im ofiarowany tuż po ogłoszeniu ich, jako władcó...