28

12 1 0
                                    

Juliette

Przed chwilą odbyłam teleportację inną niż tą, którą znam. Czyli leciałam wirkiem. Pierwszy raz w życiu. Było... jakby to powiedzieć... wsysająco. Wszystkie narządy wewnętrzne myślałam, że mi się skręcą. Teraz, kiedy dotknęłam s powrotem ziemi wzięłam kilka głębokich wdechów.

Alia: Wszystko ok?- zapytała mnie z uśmiechem na ustach.

Ja: Tak- wydusiłam.

Alia: Nie martw się. Ja też tego nie lubiłam na początku, bo potem do tego przywykłam.

Ja: Nie mogę korzystać z normalnej, swojej, teleportacji?

Alia: Do niektórych miejsc możesz się dostać tylko przez wir, np. wejście, lub wyjście z Einland, albo jakaś szczególnie tajna kwatera główna wojska.

Ja: A jest taka?

Alia: Nie mogę o tym mówić- mrugnęła do mnie okiem.

Kiedy już uspokoiłam oddech rozejrzałam się dookoła. Byliśmy w małym sklepiku z antykami. Przy ladzie nie było nikogo, tylko dzwonek. Elwira zadzwoniła nim, a już po chwili wyszła do nas młoda dziewczyna o ciemnej karnacji o krótkich kruczo czarnych włosach.

Elwira: Czy możemy zobaczyć ten stary antyczny zegar sprzed VI?

Ekspedientka: Och oczywiście, proszę za mną.

Ja: My przyszliśmy po broń, a nie oglądać jakieś starocie- szepnęłam do Alii.

Alia: Nie idziemy oglądać żadnych zegarów, tylko to jest takie hasło, żeby inni się nie połapali.

Ja: A, ok rozumiem.

Po wyrazach twarzy oznaczało, że też są poruszeni tym stanem rzeczy, ale usłużnie poszli za Elwirą i ekspedientką. Obie zaprowadziły nas na zaplecze, gdzie faktycznie był stary zegar, jednak zamiast go oglądać dziewczyna z kruczoczarnymi włosami przekręciła go na godzinę 15.14.

Ekspedientka: Złapcie się wszyscy za ręce, ale szybko. No szybko! Mamy minutę!

Wszyscy pośpiesznie się złapali za ręce. Kiedy wybiła godzina 15.15 nagle poczułam jak się unoszę razem z resztą, a potem przechodzę przez jakąś niewidzialną ścianę. Chwilę później stałam już na twardym gruncie. Stałam w pomieszczeniu, które było ogromne. Miało strzelnicę, pole do treningów dla różnych broni.

Ja: Nie wierzę- powiedziałam szeptem.

Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem. Tylko Elwira, Hera, Alia i tamta dziewczyna zza lady się po prostu uśmiechały.

Elwira: Poznajcie Nikolę- wskazała na brązowo skórą.

Nikola: Tak, ale mówią na mnie Nika, Niki albo Cola. Jestem specjalistką w dovorze broni i takich tam różnych związanych z tym rzeczami.

Elwira: Teraz każdy pokolei będzie podchodził do niej po dobór broni. Na początku Alia potem Anabell. Alfabetycznie, ustawcie się.

Ja: Musimy alfabetycznie?

Elwira: No w sumie to nie.

Wszyscy zaczęli się ustawiać z nie małym zamieszaniem. Pierwsza podeszła Alia. Z tego co widziałam. Nika miała spory problem z dobraniem odpowiedniego sprzętu, ponieważ musiał być taki, który nie ulegnie zniszczeniu przy danej osoby mocach, a Alia prawie wszystko umiała stopić, całe szczęście Elwira nadrabiała straty broni swoim bardzo szybkim tworzeniem. W końcu zostało na tym, że otrzymała metalowe nunchako. Są to dwa krótkie kijki, które są połączone łańcuchem. Razem ze swoją nową bronią poszła ćwiczyć na polu przewidzianym do tego.

Po niej poszła Anabell, która się trochę na nią obraziła (chyba się cieszę, że nie mam mocy czytania w myślach). Mimo to udało się jej wybrać shurikeny, czyli małe gwiazdki, którymi walczyli ninja. I też została skierowana na ćwiczenia w osobnym pokoju (aby nikogo nie pokaleczyć). Zaraz po niej poszedł Stefan, który otrzymał katanę, po prostu zwykły miecz japoński. Karolina dostała łuk ze strzałami, podobnie było w przypadku Nathana. Hera dołączyła do Anabell z tą samą bronią, a Elwira ze swoim nunchako do Alii. W końcu przyszła kolej i na mnie.

Podeszłam z ciekawością do Niki. Przyjrzała mi się z zainteresowaniem.

Niki: Ty jesteś Juliette Verte?

Ja: Tak, to ja.

Niki: Jaka broń by ci odpowiadała?

Ja: Nie wiem, żadną jeszcze nie walczyłam.

Dziewczyna przez chwile milczała. Patrzyła to na mnie, to na półkę z brońmi.

Niki: Weź to.

Podała mi katanę. Przez chwilę obracałam ją w rękach po czym chwyciłam za rękojeść, pasowała idealnie.

Ja: Jest wspaniała.

Niki: Wiem, dołącz do Stefana i razem poćwiczycie.

Podeszłam do niego. Cały czas próbował opanować swoją broń, ale nijak mu szło. Stanęłam kilka metrów dalej i też zaczęłam ćwiczyć. Wszystkie ruchy wykonywałam płynnie. Nawet przy potknięciu umiałam dobrze trafić nie ścinając przy tym innym głowy. Byłam zaskoczona.

Niki: To zaleta tej katany, ale tylko tej- wyrosła mi przed oczyma.

Ja: Skąd ty się tu wzięłaś?

Niki: Skradnie mam w najwyższym stopniu opanowane- zaśmiała się.

Ja: A co mówiłaś o tej katanie?

Niki: Zawsze trafia do celu, ale nie w każdej ręce dobrze leży. W twojej leży idealnie, jakby czekał tu właśnie na ciebie. To już twoja broń.

Ona odeszła, a ja podeszłam do Stefana.

Ja: Mogę na chwilę twój miecz?

Stefan: Jasne, kompletnie bezużyteczny złom.

Udałam, że nie słyszałam tego. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie Stefana, który bez problemu radzi sobie z tym przedmiotem, a potem oddałam mu jego własność. Chwilę później patrzyłam jak Stefan bez problemu wywija swoim żelastwem. Kilkoma pstryknięciami palców sprawiłam, że wszystkie bronie nagle stały się tak wyjątkowe jak moja. Nagle wszyscy zaczęli panować nad brońmi i nie długo potem wszyscy zwołani przez Elwirę szykowali się do odlotu na miejsce testu. Znów każdy robił wirek, lecz kiedy ja miałam wskoczyć Elwira złapała mnie i odciągnęła do tyłu. chciałam krzyczeć, ale odebrała mi magicznie głos, a ja nie wiele myśląc zdjęłam jej zaklęcie wprawiając ją w jeszcze większe zakłopotanie. 

Ja: Myślisz, że tak nie umiem?!- chciałam wskoczyć do mojego wirka, ale przez moją nieobecność zniknął, a inni już polecieli.

Elwira: Czekaj, chciałam się tylko zapytać jak to zrobiłaś?

Ja: Co? Jak odzyskałam mowę?- sama nie wiedziałam jak mi się to udało.

Elwira: To też, ale głównie mi chodzi o to, jak zrobiłaś z wszystkich takich świetnych wojowników? Widziałam co robisz.

Ja: Ja tylko zrobiłam sprawiłam, że każda broń miała taką sama właściwość jak moja.

Elwira: A jak zdjęłaś zaklęcie niemowy?

Ja: Nie wiem, jakoś tak samo wyszło.

Elwira: W porządku, teraz wracamy do reszty. Lecimy wirami. Adres to: Polana do testu, wilkołaki, wampiry, wróżki.

Niezbyt oryginalne, jednak zrobiłam ja prosiła.

Wampirza Zemsta- Bitwa o wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz