15

27 4 0
                                    

Kinja

Powoli szłam w kierunku mojego pokoju. przynajmniej miał być to mój pokój, ale nie wiem na ile. Po za tym mam okropny mętlik w głowie. Nie wiem co się dzieje. Nie pamiętam też za dobrze co się stało. Pamiętam tylko poszczególne momenty, David, Juliette na trawie kompletnie biała i bez wyrazu, Stefan i Hera, ciemność. Nie były to miłe wspomnienia. Nie umiałam ich zapomnieć. Naprawdę, bardzo bym chciała zapomnieć. Doszłam już do drzwi mojego pokoju. Otworzyłam je. W środku było zielono-złoto. Zielone łóżko, złota tapeta na suficie i ścianach. zielone meble. Oprócz tego pokój był nie za duży i nie za mały. Na wprost drzwi było okrągłe okno które miało chyba z dwa metry średnicy. Za oknem było widać gęsty las, który na otaczał. Położyłam się na łóżku. Było zdecydowanie za miękkie. Położyłam ręce na łóżku. Kiedy otwotzyłam oczy zobaczyłam łóżko ze stali. No trochę przegięłam. Ponownie zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam łóżko było nadal za miękkie, ale dało już się na nim spać. Weszłam na łóżko i usiadłam. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju. Mój wzrok padł na okrągłe okno. Było tak wysokie, że mogłabym bez większych problemów stanąć w środku. Wstałam z łóżka o podeszam do okna. Na zewnątrz była pełnia. Usłyszałam przeciągłe wycie. Wzdrygnęłam się. Wilkołaki nigdy nie były pozytywnie nastawione do wampirów. Miały do nas pretęsję o zjadanie ludzi. Jakby sami nie zjadali zwierząt! Przecież to to samo, przynajmniej dla nas. To nasze pożywienie! Nie mamy nic innego! Zobaczyłam cień wilka. Odskoczyłam z lekko zdumiona tym co zobaczyłam. Śnieżno biały wilkołak. Nigdy takiego nie widziałam. Zawsze były szare, ciemno szare, szaro czarne no i zdarzały się czasem czarne, ale to bardzo, bardzo rzadko. Ten był biały. Podeszłam do okna. Teraz obok białego pojawił się czarny, a tuż za nim z ciemności wychynął szary. Byłam na parterze, a oni ustawili się na przeciwko mnie i patrzyli gdzieś w tył. Zza krzaków wyszedł wilkołak, był biało szary i zdecydowanie górował nad innymi. Chyba to Alfa. Pomyślałam. Chwilę później wszystkie ślepia wpatrywały się we mnie. Sparaliżował mnie strach. Nie wiedziałam co robić. Było już grubo po północy i księżyc oświetlał mnie i wilkołaki. W pewnym momencie alfa poszedł za krzaki, a wrócił jako człowiek. Podszedł do okna i zapukał w nie. Powoli otworzyłam okno. Wilkołak się do mnie uśmiechnął. Był to łagodny uśmiech, nie sztuczny. Stałam osłupiała.

Wilkołak alfa: witaj Karolino, miło Cię znowu widzieć

Ja: witaj

Wilkołak alfa: jestem Diego. Alfą tej watahy - wskazał na trzy pozostałe wilkołaki

Ja: twoja wataha to cztery wilkołaki?

Diego: oh nie, jest ich więcej, ale dzisiaj przyprowadziłem tylko tych. Zauważ, że ty też należysz do mojej watahy

Zamurowało mnie.

Ja: jak to, ja nie jestem wilkołakiem, tylko wampirem

Diego: tak, to prawda, nie jesteś wilkołakiem, ale należysz do mojej watahy i mam obowiązek Cię chronić.

Ja: ale dlaczego, wy nienawidzicie wampirów

Diego: nie przepadamy za nimi to fakt, ale ty jesteś wyjątkowa. Twój ojciec wychowywał się u nas, ponieważ jego ojcem był wilkołak, a matką wampirzyca. Ty jesteś wampirem, ale nadal należysz do mojej watahy. Nie mogę cię tak poprostu z niej wyrzucić. Nie mogę, ponieważ mam taką umowę z Luck'iem.

Ja: a mój tata żyje?

Diego: jak najbardziej i jest bezpieczny. Zwłaszcza, że ma moce.

Ja: moce?

Diego: tak... moce na ogól nie przechodzą z pokolenia na pokolenie, ale tu mamy dwa wyjątki. Luck, twój tata, kazał nam przekazać tobię tą butelkę. Musisz  wypić jej zawartość. Wtedy dostaniesz część mocy swojego ojca.

Ja: to on nie powinien mnie ugryźć?

Diego: nie,- pokręcił głową- tak to nie działa. Oczywiście da się, ale trzeba podczas ugryzienia przepchnąć kawałek swojej mocy, tylko naprawdę silne wampiry i wilkołaki. Nie ma takich.

Ja: jest

Diego: znasz?

Ja: tak, to Juliette

Kiedy to powiedziałam jeden z wilkołaków poruszył się jakby nie mógł już dłużej usiedzieć w miejscu. Diego w tym czasie zadumał się. W końcu powiedział.

Diego: jutro o północy przyprowadź tu Juliette. Obie was potrzebujemy. A teraz musimy już uciekać, i tak za długo siedzieliśmy.

Po tych słowach odszedł w krzaki i chwilę później wrócił jako wilk. Na pożegnanie zawył do księżyca, i zniknął za drzewami, a za nim reszta stada. Stałam jeszce chwilę w oknie i gapiłam się w ciemność. Powoli zamknęłam okno i położyłam się na łóżku. Poczułam jak moje powieki się zamknęły. Zatopiłam się w moich myślach i chwilowo zapomniałam o całym świecie.

Wampirza Zemsta- Bitwa o wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz