- Ereś, Ereś, Ereś. Co my z tobą zrobimy co? - powiedział Levi stając twarzą w twarz z Erenem.
- Jesteś chory Ackerman - nie no kurwa zabierzcie mnie stąd.
- Ja?! Ja ci nie bałaganie na łóżku nawet go nie dotykam i nie zamierzam. - powiedział Levi po czym przybliżył swoją twarz jeszcze bliżej mojej. Dzieliło nas z 15 cm...
- A ja nie zamykam nikogo w szkolnym kiblu!
- To się kurwa naucz sprzątać bachorze. - był już mocno wkurwiony... Jak umrę to się okaże, że moim ostatnim posiłkiem był kurczak z KFC. Zajebiście, a chciałem być wege.
Ackerman jeszcze przez chwilę patrzył w moje oczy po czym znowu położył się na swoim łóżku i wziął telefon.
I co? I tyle? Czyli żyje? O chuj może jednak nie jest, aż takim debilem.
Postanowiłem się przebrać w jakąś wygodniejszą koszulkę więc podeszłem do szafy i otworzyłem drzwi.
- ACKERMAN!!!
Wszystko się wysypało. Od ręczników, po trzy talerze i moje laczki...
- A no tak zapomniałem wspomnieć, że odłożyłem twoje rzeczy na miejsce - powiedział ten chuj i znowu zaczął coś robić w telefonie.
- Nienawidzę cię! - krzyknąłem.
- I vice versa
Dobra Eren kurwa wdech wydech. Pamiętaj, że jest to twoja ostatnia nadziejia na zdanie matmy. Zacząłem sprzątać w szafie, bo nie chciałem już żadnych sprzeczek dzisiaj z tym debilem.
15 minut i posprzątane. Popatrzyłem na zegarek i się uśmiechnąłem.
- Co się szczerzysz? - popatrzyłem na Levia który mi się przyglądał.
- Co się gapisz? - Debil
Ackerman tylko prychnął i znowu zaczął klikać coś w telefonie.
Stwierdziłem że pójdę w jego ślady i też sobie coś porobie na telefonie kiedy sobie przypomniałem że w piątek zdaje matme, a już jest śróda.
- Levi... A co z matmą? - zapytałem
- Miało być o 17 a jest 17.38 więc zapomnij.
- Wiec ty zapomnij o tym że będę ci coś winien. Jak nie zdam to nic dla ciebie nie zrobię.
- A czy to moja wina, że ty nic nie kumasz!?
- A czy to moja wina, że nie umiesz tłumaczyć?
- Dobra Eren kurwa, ale jak zdasz to wisisz mi przysługę.
- Tak tak wiem.
- Nawet loda - powiedział i się krzywo uśmiechnął.
Czekaj co?! Nie... Chyba go jaja pieczą...
O chuj mu ch-- Boże Eren żartuje, ale gdybyś widział swoją minę - powiedział i się roześmiał
Kurwa znowu wyszedłem na debila.
- No otwieraj ten zeszyt - powiedział i usiadł koło mnie na łóżku.
Uśmiechnąłem się.
- Co się śmiejesz? Problem jakiś? - zapytał
- Nie nic po prostu jeszcze przed chwilą krzyczałeś, że nigdy nie dotkniesz mojego łóżka, a teraz dobrowolnie na nim siadasz. - powiedziałem wciąż się uśmiechając.
Levi tylko się na mnie popatrzył i chyba zobaczyłem lekki uśmiech na jego twarzy po czym podałem mu mój zeszyt i książkę.
* 30 min później *
CZYTASZ
Nowy współlokator [Riren/Ereri]
HumorCo się stanie gdy los połączy dwóch chłopaków którzy się nienawidzą?