I nastał ten dzień w którym zabieram Levia na randkę. Popatrzyłem na łóżko kobaltookiego i zobaczyłem że jeszcze śpi, podszedłem do niego i usiadłem na łóżku. Zbliżyłem swoje usta do jego ucha.
- Wstawaj kutasie! - krzyknąłem, a w tym samym momencie krasnal wystrzelił do góry, a po chwili ogarnął co się dziejie.
Popatrzył mi w oczy wzrokiem jakby chciał mnie zamordować i z całej siły popchnął na podłogę przez co wylądowałem na tyłku.- Kurwa moja dupa!
- Przyzwyczajaj się - powiedział Levi i ruszył w stronę łazienki.
- Sam się przyzwyczajaj debilu! - dobra ten dzień jednak będzie w chuj ciężki.
Popatrzyłem na Levia który już zniknął w łazience. Postanowiłem się ubrać i trochę ogarnąć swoje włosy, które powoli zaczynały robić się długie. Może w końcu pójdę do fryzjera?
- Weź podaj mi koszulkę tą czerwoną z biurka! - krzyknął Levi z łazienki
- Sam sobie weź "sun" - z naciskiem na to jebane "sun" czyli słowo którego wciąż używał ten zjeb Marco.
W tym samym momencie z łazienki wyszedł Levi, popatrzyłem na niego, albo raczej na jego nagi umięśniony tors.
- Spierdalaj Eren z tym "sun"
- A ty chowaj tą nagą klatę bo nikt nie che tego oglądać.
- Jasne jasne - powiedział ironicznie i wziął koszulkę z biurka po czym zniknął w łazience.
Po jakiś 20 minutach byliśmy już gotowi do wyjścia. Levi już nacisnął klamkę.
- A ty się gdzieś wybierasz? - zapytałem
- No nie wiem Eren może do szkoły. - powiedział i otworzył drzwi.
- Idę z tobą! - szybkim krokiem doskoczyłem do niego, zobaczyłem że przewrócił oczami, ale ostatecznie nic już nie powiedział i tak o to ruszyliśmy do szkoły.
*
- Przestaniesz w końcu? - usłyszałem to samo pytanie już 5 raz w ciągu 10 minut.- No co ty Levi przecież ja nic nie robię - powiedziałem i znowu "przez przypadek" przejechałem swoją ręką po jego udzie.
- Ty się coś ostatnio zbyt pewny siebie zrobiłeś dzieciaku - powiedział po czym odsunął się ode mnie.
- No co t-
- Eren i Levi przeszkadzam wam? - jak zawsze w naszą rozmowę musiał się ktoś wpierdolić, a tym razem był to Erwin.
- Mi Eren przeszkadza. - powiedział Levi.
No co za debil.
- Eren zapraszam do pierwszej ławki.
- Ale j-
- Nie będę się powtarzał. - powiedział już wyraźnie wkurwiony
- Już idę - niech się udławi tymi brwiami.
Zacząłem zasuwać piórnik kiedy poczułem czyjąś rękę na swoim udzie.
- Nie wracaj skarbie. - powiedział Levi i się uśmiechnął.
Wstałem szybciej niż było to potrzebne i udałem się do pierwszej ławki. "Nie wracaj skarbie" niech spierdala.
Reszta tej jakże ciekawej lekcji matematyki minęła nudno, wręcz w chuj nudno i chujowo więc już na starcie wiedziałem że to będzie przewalony dzień, a to dopiero pierwsza lekcja. Nie no ja tu napewno nie wytrzymam.
CZYTASZ
Nowy współlokator [Riren/Ereri]
ComédieCo się stanie gdy los połączy dwóch chłopaków którzy się nienawidzą?