To będzie katastrofa

353 45 32
                                    

- Levi... - mówię niepewnie siadając na łóżku i spoglądając na kobaltookiego który akurat coś pisze przy biurku

- Co znowu chcesz Eren? - pyta nawet na mnie nie patrząc. Pff jestem ciekawszy niż jakieś zadanie

- Wybierzmy się na randkę. - mówię pewnie. Ja Eren Jeager proponuje randkę, bijcie mi brawo.

- Gdzie znowu? Na bungee? Skok ze spadochronu? Czy może od razu pojedziemy na Everest? - mówi ironicznie i mnie zaczyna powoli denerwować

- Dobra Levi wiesz co, jak nie chcesz to nigdzie nie pójdziemy. - krzyżuje ręce i patrzę w bok

Słyszę jak Ackerman wzdycha

- Gorzej jak dziecko... Dobra gdzie chcesz znowu się wybrać?

- Na biwak!

Po tym jak to entuzjastycznie oznajmiłem w końcu przeniósł na mnie wzrok

- Na biwak? Gdzie niby?

- Do lasu, weźmiemy namiot i będzie fajnie.

- Wiem, że po ostatniej wpadce z Kennym mój dom nie jest pewny, ale żeby być aż tak  zdesperowanym i wyjeżdżać do lasu żeby się ze mną-

- Nie o to mi chodzi! - krzyczę cały czerwony. Czy on tylko myśli o jednym?!

- Tak, a o co? - na jego twarzy pojawia się uśmiech zboczeńca i w tym momencie chyba jednak żałuję, że wgl się odzywałem

- Chce po prostu... Z tobą spędzić czas...

- A teraz co niby robimy? - mówiąc to podchodzi do mnie, nachyla się i łapie mój podbródek przez co nasze spojrzenia się krzyżują

- N-no ten - zaczynam uciekać wzrokiem na co Levi tylko wzdycha i się ode mnie odsuwa

- Dobra jak chcesz się pobawić w namiocie niech będzie, ale żeby było jasne jak nas zaatakuje jakiś niedźwiedź to ty robisz za przynętę.

- Słucham? Ty jesteś mniejszy więc bardziej się nadasz - mówiąc to uśmiecham się do niego bo jego mina jest po prostu piękna

- Żebyś ty taki pewny siebie był w innych sytuacjach... - mówi szeptem, ale i tak to usłyszałem.

***
- Tak mamo mam wszystko. - mówię już to chyba piąty raz, a do niej dalej to nie dociera

- Tylko uważajcie na siebie i nie zbliżajcie się za bardzo w głąb lasu - mówi moja mama całując mnie w czoło

- Tak tak, dzięki za kanapki. Widzimy się jutro! - szybko wychodzę zanim ta kobieta znowu mnie zatrzyma, nie żeby coś kocham swoją mamę, ale czasami jest zbyt nadopiekuńcza, rodzice chyba już tak mają

Dochodzę na przystanek z tym plecakiem co waży chyba więcej ode mnie bo oczywiście to ja musiałem załatwić namiot i akurat podjeżdża mój autobus. Zajebiście.

***
Pov Levi

- Kurwa gdzie ja położyłem tą jebaną bluzę - mówię sam do siebie bo jestem spóźniony, a nie uśmiecha mi się odbierać potem 99+ wiadomości od tego idioty

- Levi a ty gdzie? - w progu staje mocno podbity Kenny, no świetnie jeszcze tego mi trzeba było

- Nie będzie mnie na noc - oznajmiam tylko i zasuwam torbę, chuj z bluzą.

- Idziesz do tego chłopca? Jak mu tam było? Epereh? Emanuel? Ereh?

- Eren.

- No to przecież mówię - przewracam oczami, z podpitym to nawet nie ma co dyskutować

- Tylko grzecznie mi tam. - od kiedy on ma jakiekolwiek prawo mi mówić co mam robić?

- Spokojnie Kenny, my tylko mamy w planach polować na dziki, ujeżdżać niedźwiedzie, a na koniec ruchać się na drzewie, normalna wycieczka nic strasznego  - mówię ironicznie i kieruje się do drzwi

- Tylko uważajcie, bo niektóre gałęzie są dosyć kruche. - czy on naprawdę w to uwierzył. Ja pierdole nie mam pytań.

- Pozdrów Ereha! - krzyczy i w tym momencie słyszę jak wszedł w ścianę.

***
W końcu docieram na miejsce czyli na jakiś wypizdów, gdzie nie ma żadnych domów, Eren zaczął rozkładać namiot na jakieś polanie i jak patrzę jak mu to idzie to coraz bardziej czuję że to będzie noc pod gołym niebem niż pod namiotem

- Rozkładałeś kiedyś namiot? - pytam i podchodzę do niego, ten przenosi na mnie wzrok i się uśmiecha

- Nie i cześć ciebie też miło widzieć.

- Daj mi tą instrukcję - wyrywam mu z ręki i patrzę na niego jak na idiotę

- Trzymasz do góry nogami.

- Bo jak trzymałem normalnie to mi nie wychodziło, a teraz już coś zaczna powstawać. - mówi zadowolony z tego że złączył dwa druty

- Pozwól że ja się tym zajmę, a ty no nie wiem, znajdź sobie jakieś zajęcie, pobiegaj za zającami czy coś - zaczynam montować namiot co wcale nie jest aż takie proste jak mi się wydawało, ale chyba idzie mi lepiej od Erena.

Po godzinie czasu udało mi się złożyć, prostokątny zielony domek, który miał nam posłużyć dzisiejszej nocy za schron, a w tym samym czasie Eren przygotował ognisko.

- Oo Levi udało ci się! - rzuca się na mnie i przytula, mimowolnie moje ręce lądują na jego biodrach

- Ej a co to za druty? - pyta i się ode mnie odsuwa wskazując ręką jakieś czarne coś co rzeczywiście wygląda na druty od namiotu. Ups nie zauważyłem ich

- One są zapasowe - kłamie, ale chyba mi wierzy

- No dobra...

Bierzemy koc i siadamy koło ogniska bo zrobiło się dosyć zimno, Eren podaje mi patyk i razem otuleni w kocu zaczynamy smażyć kiełbasę. W pewnym momencie Jeagerowi chyba zaczęło się nudzić bo zaczął machać kijem z kiełbasą

- Weź przestań bo zaraz ci wpadnie do ognia i jeszcze moją strącisz

- Nie ma szans. Patrz jakie manewry - mówiąc to zaczyna robić kółka, zigzaki i pętlę kiełbasą, aż nagle mu spada na ziemi koło ogniska

- A nie mówiłem - ten tylko bierze ją spowrotem i całą z ziemi nabija znowu na patyk. Ochyda.

- Wyluzuj Levi - mówiąc to dotyka swoją brudną kiełbasą mojej czystej

- Spierdalaj Jeager - odsuwam patyk, a ten dalej swoje

- Jeszcze raz kurwa dotkniesz mojego jedzenia to zamiast tej kiełbasy będziemy smarzydź twoje jaja na ogniu, czaisz?! - dobra może trochę wybuchłem, ale tylko trochę

- Odwołuje moje słowa, ten biwak to jednak nie był dobry pomysł - mówi Erenek

- O niesamowite jaka szkoda, że zoorientowałeś się za późno mój drogi

Jemy kiełbasę z chlebem i musztardą, popijamy colą po czym zaczyna się ściemniać więc postanawiamy wskoczyć do namiotu który jest chyba jednoosobowy czego Eren też nie przewidział

- Chcesz spać na polu? - pyta zajmując cały namiot

- No chyba cię coś boli, odsuń dupę - mówiąc to przeciskam się koło niego, kładę i odwracam na bok w jego stronę bo na plecach się nie mieszczę. W pewnym momencie słyszę jak coś zaczyna pukać o namiot. Nie, nie coś tylko krople deszczu

- To będzie katastrofa - i tymi słowami Erenek podsumował cały ten "zajebisty" biwak.





Dobra to chyba jakiś napływ weny, nie wiem ile potrwa, ale póki co mam nowe pomysły, myślę że będę pisać dwa opowiadania naraz. No zobaczymy co z tego wyjdzie

Do następnego ✌️

Nowy współlokator [Riren/Ereri]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz