Ereh

316 43 27
                                    

- Kurwa Eren nie mów mi że nie sprawdzałeś nawet pogody! - krzyczę zirytowany leżąc koło niego

- N-no nie, ale zaraz przestanie padać... - i w tym samym momencie zaczęła się ulewa

- No po prostu zajebiście - mówiąc to przytulam się do niego od tyłu na co on się cały spina

- Levi ...?

- Jak mam tu zamarznąć to już wolę od ciebie czerpać ciepło

- Czyli robię za kaloryfer? - mówiąc to zaczyna się śmiać

- Nie, raczej za idiotę który nie przemyślał randki

- No weź, wynagrodze ci to Levi - chwile nie dowierzam, a później przysuwam się jeszcze bliżej niego ocierając o jego tyłek

- E-ej - zaczyna coś jąkać co w sumie jest słodkie, a jego twarz pewnie jest też równie słodko czerwona

- No co? - pytam niewinnie

- Dobrze wiesz co - mówi i próbuje się odsunąć, ale za mocno go trzymam

Nic nie odpowiadam tylko się uśmiecham. Boże co w tym chłopaku jest takiego? To tylko dzieciak, idiota, którego "nienawidzę", dlaczego on? Dlaczego godzę się na te wszystkie randki? I dlaczego mi nawet nie przeszkadza ten cały deszcz?

- Eren... Koc-

- Kurwa! - cały namiot się musiał akurat zawalić na nas i do tego ten deszcz, nie gorzej to już ulewa. Cofam to jednak mi przeszkadza ta pogoda.

- Levi mówiłeś, że te druty były zapasowe! - drze się bachor i probuje wydostać spod namiotu

- No bo były... - heh

- Uduszę cię!

- Gdyby nie ja to nie byłoby wcale tego namiotu więc nie narzekaj, zresztą pokrzyczysz później lepiej powiedz mi co my mamy teraz zrobić? - mówiąc to podnoszę sufit od namiotu który na nas opadł i go trzymam

- Możesz go tak trzymać, ja idę spać - uśmiecha się do mnie i odwraca

No chyba kurwa nie

Pszysuwam się do niego wciąż trzymając dach od namiotu, odwracam sprawnie jedną ręką na plecy i siadam na jego kroczu, ten na mnie patrzy tym swoim niewinnym wzrokiem

- No co? Nie będę siedział na zimnej ziemi.

- Ta... Levi co teraz? - patrzę mu w oczy, puszczam górę od namiotu i kładę obok niego przyciągając do swojej klatki piersiowej na co ten zaczyna się wiercić

- Tak będzie cieplej - mówię tylko, a on się uspokaja jednak nie na długo bo zaraz potem słychać, że zaczęła się burza. No po prostu kurwa zajebiście, a no i oczywiście jeszcze w tej dziurze nawet niema zasięgu.
Czuję jak Eren cały się spina, znowu kolejny grzmot, a Eren zaczyna się telepać.

- Zimno ci? - pytam

- N-ie po prostu... - no proszę nasz słodki Erenek boi się burzy, kto by pomyślał. Przytulam go mocniej do siebie i zaczynam masować po plecach na co się trochę uspokaja.

- Śpij - mówię i sam zamykam oczy probójąc zasnąć

- Przepraszam... - słyszę tylko od Erena i zaraz potem jego równy oddech. Zasnął

- Nie masz za co przepraszać Eren. - mówię szeptem i całuje go w czoło.

***
Budzę się cały mokry. Mokry, bo oczywiście ten namiot nawet nas nie uchronił przed deszczem. Patrzę na Er-
Gdzie jest Eren?

Wychodzę z namiotu i widzę Erena bez koszulki, bo akurat wyciska z niej wodę

- Żebyś się tylko nie przeziębił - zaskoczony patrzy na mnie i się uśmiecha

- Słuchaj zabierajmy się stąd szybko i chodźmy do mnie się ogrzać - mówię już chcąc iść to składać, ale patrzę na jego buźkę która akurat jest cała czerwona i zdaje sobie sprawę z tego co powiedziałem

- Ciepłe kakao i suche ubrania, mówi ci to coś? - pytam ironicznie i kieruje się w stronę namiotu

- A-a no tak tak. Jasne. - i kto tu niby ma zboczone myśli?

Szybko zbieramy namiot, sprzątamy za sobą i ruszamy w stronę mojego domu, oczywscie jeszcze w autobusie patrzą na nas jakbyśmy uciekli z lasu, bo w sumie z niego uciekliśmy, ale mniejsza o to.
Kiedy w końcu docieramy do mojego domu od razu kierujemy się do mojego pokoju.

- Czekaj dam ci jakieś ubrania - mówiąc to kieruje się do szafy i wyciągam jakieś za duże na mnie dresy i większą bluzę.

- Dzięki - bierze ubrania i idzie do łazienki. Pff jakbym go nigdy nie widział w samych gaciach

Sam się ubieram w czyste i suche ubrania po czym idę do kuchni zrobić kakao.

- Siemasz Levi - Oczywscie na stołku musi siedzieć Kenny o 7 rano pijąc piwo

- Ts nie masz lepszych zajęć o 7 rano? - pytam i idę po mleko

- Jak tam noc? Było mokro? - he?

- Oj żebyś wiedział, bardzo - przewracam oczami, a niech ten idiota myśli sobie co chce, pewnie nawet się nie zoorientował, że w nocy lało

Gotowe dwa kubki z ciepłym napojem biorę na górę i daje jeden Erenowi, nie powiem słodko wyglądał w moich szarych dresach i czarnej bluzie

- Z kim gadałeś na dole? - pyta upijając łyk

- Z Kennym

- Oh...

- Nie martw się raczej tu nie przyjdzie

- Nie o to chodzi... Raczej czemu mieszkasz z nim? Gdzie są twoi... No wiesz rodzice?

- Smakuje ci? - szybko zmieniam temat, bo to nie jest tak że nie chce żeby poznał prawdę, ale też nie chce tego mówić teraz. Młody chyba zrozumiał, bo powiedział tylko, że mu smakuje, a resztę przesiedzieliśmy w ciszy.

- Wiesz ja już może pójdę... Mama się będzie o mnie martwić.

- Jasne, odprowadze cię. Dres mi możesz oddać w internacie

Schodzimy a dół i oczywiście ten idiota dalej tam musi siedzieć

- O, a co to za piękny chłopiec? - pyta mocno wstawiony

- Eren, przecież go znasz - mówię tylko zakładając kurtkę

- Ereh... A no tak. Powiedz tu wujkowi jaki Levi jest w łóżku chłopcze

- C-co? - widzę jak młody się zaczyna czerwienić, a ja mam ochotę szczelić w łep Kennemu

- Zajebisty jest! - mówię i biorę Erena za łapę i wyprowadzam z domu

- Sorki za niego

- N-nie jest okej

- Jak tak mówisz...

- Levi... - Eren nagle podchodzi do mnie, przytrzymuje za ramiona i całuje.
Mój mózg chyba dopiero po chwili skumał co się dziejie, a serce przyspieszyło.
To było za krótkie, chciałem żeby jeszcze raz mnie pocałował, ale ten się tylko odwrócił i pobiegł na swój przystanek, stałem na środku jak debil. Jak debil który chyba coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że coraz bardziej kocha tego chłopaka.

Dwa rozdziały tego samego dnia, ale była długa przerwa więc czemu nie

Do następnego ✌️

Nowy współlokator [Riren/Ereri]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz