Pov Eren
Dobra zaczynam się martwić. Wysłałem już z 50 wiadomości do Levia, a on nawet nie raczył odpisać, telefonu w sumie też nie odbiera. Chodzę w kółko po pokoju już jakieś pół godziny i coraz bardziej zastanawiam się czy nie wsiąść w autobus i do niego pojechać.
- Kurwa! - krzyknąłem i znowu sięgnąłem po telefon
Ereś: Idioto, albo mi odpiszesz albo zaraz tam przyjadę!
I po co ja się łudzę? Przecież to logiczne, że mi nie odp-
SUN: Sphsknie Erenkku wszysddko dobrśzzze
Co on pisać nie umie?
SUN: Albwk wiesz co. Przyjeszdz do mnieee
SUN: Alnwkk ja zstaz bdese u ciebie skarbuie
Czy on jest pijany?
Ereś: Piłeś coś?
SUN: Upilemmm się milovscia do ciebie
SUN: No i paroma drynkammmy
SUN: Eren
SUN: Chce cijie
Poczułem jak serce zaczyna mi szybciej bić. Kurwa Eren uspokój się on jest pijany i napewno nie może się tu zjawić w takim stanie bo go wyjebią z internatu
Ereś: Gdzie jesteś?
SUN: W Dowmu
SUN: Na łózkuuu ;)
Ereś: Zaraz tam będę!
Szybko wziąłem portfel i telefon, udałem się do drzwi, dałem znać tym babą że wychodzę i mnie nie będzie ( nie wiem czy wrócę na noc ) biegłem na przystanek jak idiota i akurat zatrzymał się mój autobus. Świetnie, teraz tylko 40 minut jazdy i będę.
45 min później
Stoję pod domem Levia i naciskam już ten dzwonek chyba piąty raz i dalej nic. Naciskam na klamkę i o dziwo dzrzwi są otwarte.
- Levi?!
Już chce się udać na górę, ale mój wzrok przyciąga zbita szklanka w kuchni. O kurwa. Podchodzę bliżej i widzę krew. Co tu się stało?!
Biegnę na górę i bez pukania wchodzę do pokoju Ackermana. Moim oczom ukazuje się kobaltooki w czarnych dresach i rozpiętej koszuli siedzący na łóżku. Jednak co gorsze ma krew na głowie i liczne siniaki na klatce piersiowej, patrzy na mnie wzrokiem jakby mnie nie poznawał
- Spierdalaj stąd Kenn- zaczyna, ale w pewnym momencie rozszerza oczy i wstając z łóżka szybko do mnie doskakuje i obejmuje
- Levi... - głaszcze go po plecach, ale przypominam sobie o stanie na jego głowie, lekko go od siebie odpycham i siłą nakazuje siąść na krawędzi łóżka
Szybko biegnę do łazienki po jakąś apteczkę i wracam do pokoju
- Levi co tu się stało? - pytam obmywając jego głowę mokrą chusteczką
- Wyjebałem go za drzwi! - cały czas patrzył mi pewnie w oczy co mnie dosyć krępowało, ale musiałem opatrzeć mu tą ranę
- Skąd ta krew?
- Idiota próbował mi przywalić, ale zamiast we mnie to uderzył o stół, spadła szklanka i się na nią wywalił raniąc się w brzuch, ale mniejsza o tego idiotę - mówiąc to kładzie swoje ręce na moich biodrach
- Tobie nic się nie stało? - staram się myśleć racjonalnie, ale jego ręce ...
- Nic a nic - mówiąc to przyciąga mnie do siebie przez co klęczę między jego nogami i patrzę na ten piękny nagi tors
- Em ... Levi...
- Już nam mój wujaszek napewno nie przeszkodzi
- W c-czym?
Levi się tylko uśmiecha, a zaraz później czuję jego usta na swoich od razu zaczął pogłębiać pocałunek agresywnie wchodząc językiem do buzi przez co totalnie nie wiedziałem jak się zachować, poczułem jego ręce na swoim torsie i zaraz potem oderwał się ode mnie na chwilę ściągając moją koszulkę ponownie wbijając w usta. Jego ręce badały mój nagi tors zaczynał od brzucha powoli kierując się do góry zachaczając o sutki na co jęknąłem.
W pewnym momencie nawet nie wiem jakim cudem, ale zamiast przed nim klęczeć do pod nim leżałem, zaczął schodzić pocałunkami coraz niżej przez co mój oddech przyspieszył, zatrzymał się na moim sutku i zaczął dokładnie lizać zachaczając niby przypadkiem o niego zębami, wygiołem się w łuk zaciskając wargę żeby nie wydać z siebie niekontrolowanych dźwięków to chyba się jemu nie spodobało, bo zaczął podgryzać mój sterczący do granic możliwości sutek, czułem jak spodnie zaczęły robić się coraz to bardziej ciasne, a ja sam się w tym wszystkim zatracałem, tak nie powinno być ...- Levi... Ahh.. proszę...nie teraz - nie dokończyłem bo poczułem jego rękę na swoim kroczu
- Będzie ci dobrze - mówiąc to rozsunął mój rozporek i szczerze spanikowałem
Zgiołem nogi i popatrzyłem na niego nie pewnie jednak on jakby wgl się tym nie przejął tylko na siłę rozszerzył przez co miał dobry dostęp. Zaczął dotykać mnie przez materiał spodni i już było tak ciężko powstrzymywać swoje jęki, tak bardzo go chciałem... Tak chciałem go, ale nie pijanego
- Levi.... Jesteś pijany
- Twojemu małemu koledze to nie przeszkadza - mówiąc to nacisnął na moje krocze przez co jęknąłem i złapałem się szybko za buzię
- Chce słyszeć każdy twój dźwięk - te spojrzenie... Byłem gotowy wykonać wszystko co mi każe, ale powtarzam nie kiedy jest pijany
- Levi ja nie chcę! - krzyknąłem na jednym wdechu
Popatrzył na mnie w szoku i usiadł na moim kroczu przez co poczułem jego wybrzuszenie w spodniach na swoich
- Wydaje mi się że chcesz - zaczął się poruszać na co zacząłem zaciskać wargę
- Tak chce Ahh ale nie kiedy jesteś pijany! - strąciłem go szybko z siebie. Na początku się stawiał, ale przez to że był wstawiony nie miał aż tyle siły żeby mnie przytrzymać. Całe szczęście bo bym go z siebie nie ściągnął. Pobiegłem do łazienki i zamknąłem się na klucz. Chwile słuchałem czy aby napewno nie poszedł za mną ale kiedy nic nie usłyszałem od razu odetchnąłem z ulgą.
Pierwsze co zrobiłem to pozbyłem się swoich spodni i bokserek. W końcu wolność, zacząłem się dotykać powstrzymujac jęki żeby Levi nie usłyszał bo ostanie co bym chciał to to żeby mnie przyłapał jak robię sobie dobrze w jego łazience i może przyadkiem wyobrażam sobie jak zamiast moich rąk dotykają mnie te jego jak bierze go do ust i
- Ahhh... - zalała mnie fala przyjemności, ale zaraz później uświadomiłem sobie że doszedłem na myśl o jego ustach i zrobiło mi się głupio...
Szybko się ogarnąłem z zamiarem sprawdzenia co u niego. Udałem się niepewnie do jego pokoju i zobaczyłem jak akurat leżał odwrócony na bok i spał.
- Słodki... - od razu się koło niego połozylem obejmując od tyłu
- Śpij dobrze Levi - pocałowałem go w tył głowy i zaciągnąłem jego zapachem zamykając oczy.
Do następnego ✌️
CZYTASZ
Nowy współlokator [Riren/Ereri]
Hài hướcCo się stanie gdy los połączy dwóch chłopaków którzy się nienawidzą?