Eren nie zawsze trzeba to robić na stole.

660 53 178
                                    

Wstałem i popatrzyłem na zegarek. 10 godzina w niedzielę to naprawdę dobry czas. Rozejrzałem się po pokoju i zobaczyłem Levia który coś robił przy biurku.

- Księżniczka się obudziła? - popatrzył na mnie i się lekko uśmiechnął.

- Ackerman już mi od rana psuje humor, kto by się spodziewał - przewróciłem oczami.

- Dzień jak codzien - odpowiedział i znowu zaczął coś pisać.

- Niestety...

- Stety niestety i tak dzisiaj o 16 masz być gotowy do wyjścia na klub.

- I co mam cię trzymać za rączkę? - zapytałem ironicznie

- Tak.

- No pewnie co jeszcze? - samo dotknięcie go przyprawia mnie o dreszcz...

- Oj dużo rzeczy, ale to niespodzianka - odpowiedział nie odrywając oczu od jakiś papierów.

Przewróciłem oczami i postanowiłem się ogarnąć, wziąłem ciepły prysznic, zjadłem śniadanie, umyłem zęby i się ubrałem. Skierowałem się do wyjścia, bo nie będę siedział w tym pokoju z nim ani chwili dłużej.

- Punkt 15.40 widzę cię w pokoju - usłyszałem głos Ackermana

- Dobra, dobra - powiedziałem po czym szybkim krokiem wyszedłem żeby mnie nie zatrzymał i tak wystarczająco czasu spędzę z nim wieczorem to po co mam się teraz męczyć?

***

Godziny mijały mi szybko, aż nawet za szybko i nim się obejrzałem była już 15 więc postanowiłem wracać żeby mnie ten krasnal nie zabił.

- Jestem! - krzyknąłem na wejściu, zobaczyłem że Levi stoi przy szafie.

- Świetnie to się teraz ubierzesz w coś znośnego - powiedział i przeszedł mnie wzrokiem od góry do dołu.

- Nie mogę iść w tym co mam na sobie?

- Nie

- Ty nie masz nic do gadania. - będę ubierał co mi się podoba, a żaden skrzat nie będzie mi rozkazywał.

- Właśnie że mam, zakładaj to - rzucił we mnie moją białą koszulą.

- Skąd masz moja koszulę?

- Znalazłem.

- Ehem ciekawe gdzie.

- W twojej szafie debilu, a teraz zakładaj bo się spóźnimy.

- Nienawidzę koszul... - nie dość że są nie wygodne to jeszcze wyglądam w nich jak debil i czuję się jak sardynka.

- A ja ciebie. - powiedział po czym ściągnął swoją koszulkę.

Popatrzyłem na jego plecy i szybko odwróciłem speszony tym widokiem wzrok po czym znowu zerknąłem i widziałem jak zapina guziki.

- Zakładasz czy mam ci kurwa pomoc? - popatrzył na mnie po czym znowu zaczął zapinać guziki.

Ściągnąłem koszulkę i zacząłem również zapinać się ubierać jednak mi to tak płynnie nie wychodziło jak Ackermanowi, niestety w przeciwieństwie do niego nie noszę często takich ubrań.

- Daj to dzieciaku - powiedział po czym do mnie podszedł i zaczął zapinać mi guziki od koszuli.

Czułem jego oddech na mojej szyji i poczułem się jakiś taki... zestresowany... zpiąłem wszystkie mięśnia i starałem się nie patrzeć na kobaltookiego. Po czym poczułem jego ręce po obu stronach moich ramion. Przeniosłem wzrok na niego cały spięty jego bliskością.

Nowy współlokator [Riren/Ereri]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz