27.

7.9K 617 52
                                    

Wiem, że spodziewaliście się przebranego Michael'a, ale błagam was hahaha x Milego czytania xoxo

Vanessa's POV

Ogromne, czarne auto terenowe lśniło przed moimi oczyma. Przyciemnione szyby spotęgowaly moją ciekawość. Szyba po stronie kierowcy zsunęła się na sam dół, ukazując siwą, wyprostowaną jak struna kobietę, na oko po pięćdziesiątce. Cała sytuacja była przekomiczna, taka drobna osoba za kierownicą takiego samohodu. Otworzyłam drzwi, spotykając się z ciepłym uśmiechem. Nie wytrzymałam napięcia. Mój histeryczny śmiech wypełnił wnętrze pojazdu. Zakryłam usta dłonią, ale to nic nie dało. Przysięgłam sobie, że kiedy zobaczę Luke'a, stłukę go na kwaśne jabłko. 

-Vanessa- kiwnęła głową, witając mnie. -Mów mi Alice- Kiedy w końcu ogarnęła mnie powaga, poprawiłam się na siedzieniu i zastanowiłam się, jakie pytanie pierwsze zadać. 
-Czy opiekunka już wie, że...
-Tak- odparła nieco chłodniej, odpalając ponownie silnik. 
-Kim Pani jest?- zapięłam pas, obserwując jej profil. 
-Pomocą domową- zacisnęła usta w cienką linię i zmrużyła oczy.
-A czy udawanie czyjejś babci jest w zakresie Pani obowiązków?- przygryzłam wargę, próbując się nie zaśmiać.
-Nie- parsknęła śmiechem, zatrzymując się na światłach- Panu Hemmingsowi na tobie zależy, nigdy nie prosił mnie o coś takiego- uśmiechnęła się ciepło, po czym ruszyła.

Nie zadałam już żadnego pytania. Zależu mu na mnie? Wyciągnęłam telefon i stuknęłam opcje nowej wiadomości. 

Do: Luke
To, co zrobiłeś jest... Urocze.. Pani Alice jest bardzo miłą kobietą. 

Nie czekałam długo na odpowiedź. Uśmiechnęłam się, odblokowując ekran.

Od: Luke
Widzimy się na miesjcu,
skarbie.

Zachichotałam, wsuwając telefon z powrotem do torebki. Oparłam brodę o wnętrze dłoni, obserwując jak domy migają mi przed oczyma. Nie potrafiłam pojąć, jak szybko wszystko się zmieniło. Tak bardzo nie chciałam chodzić do tej szkoły, robiłam wszystko, żeby zostać w Melbourne. Uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie każdy wieczór spędzony z Sarą, uciekanie przed opiekunkami, zrywanie się z lekcji. Zacisnęłam usta, przypominając sobie o rodzicach. Co, jeśli dowiedzą się o wszystkim? O tym, że ktoś podał się za mojego tatę i zadzwonił do szkoły? O tym, że obca kobieta zawiozła mnie Bóg wie gdzie? Spokojnie, Vanessa. Twoi rodzice są gdzieś po środku oceanu, nawet do ciebie nie piszą, a zainteresują się faktem, że wyjechałaś do swojego... chłopaka na święta? 
O mój Boże.
Szybkim ruchem odblokowałam telefon, aby lepiej przyjrzeć się ostatnim wiadomościom.

Od: Mama
Wesołych Świąt, kochanie! Widzimy się niedługo! 
3 dni temu


Co jest, do cholery? Na moim czole pojawiły się maleńkie kropelki potu. Nie mogę się zawrócić. Stuknęłam opcje: "odpowiedz" i w błyskawicznym tempie odpowiedziałam na sms.

Do: Mama
Co masz na myśli, mamo? 


Mijały minuty, a odpowiedzi jak nie było, tak nie ma. 

-Jesteś głodna, słoneczko?- Pani Alice wzróciła się do mnie, uśmiechając się ciepło. 
-Nie, dziękuję. Daleko jeszcze?- przeczesałam palcami włosy, obserwując jednocześnie okolice. Małe, białe domki z ciemnymi dachami wyglądały jak żywcem wzięte z filmów. 
-Nie, niedługo wysiadamy.. Nie możesz się doczekać, co? 

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, chociaż w środku byłam rozdarta. Jeśli moja mama się dowie... Wyrzucą mnie ze szkoły! O nie, nie mogę na to pozwolić, po prostu nie mogę. Gdybym delikatnie jej powiedziała... 
Cholera, za dobrze ją znam. Wścieknie się, ostro. 

-Jesteśmy na miejscu, Vanesso- zgasiła silnik i otworzyła drzwi. Poszłam w jej ślady, zeskakując na chodnik. 
Domek był mały, ale bardzo przytulny i rodzinny. Wokół gościło wiele kolorowych kwiatków, małe drzewa i krzaczki. Nie wyglądał jak domek z sąsiedniej okolicy. Wszystko było spójne i urządzone ze smakiem. W moim brzuchu pojawiło się stado motyli, a w głowie szumiało. Musisz to zrobić, zależy mu. 

W domu unosił się przyjemny zapach ciasta i lawendy. Ściany były koloru beżowego, które bardzo ładnie komponowały się z ciemnymi meblami. Odruchowo poprawiłam sukienkę, kiedy niezbyt wysoka, brązowowłosa kobieta stanęła w przedpokoju, witając mnie otwartymi ramionami. 
-Jesteś Vanessa, prawda?- uśmiechnęła się szeroko, ściskając mnie- Mów mi Barbara.. Rzeczywiście, jesteś bardzo ładna- przejechała wzrokiem po moim stroju i zaśmiała się- Luke dużo mi o tobie opowiadał, napijesz się herbaty? 
-Chętnie, dziękuję- uśmiechnęłam się, dreptając za nią do kuchni - A... Gdzie jest Luke?
-Jeszcze nie przyjechał, powiniem być niedługo- odwróciła się w moją stronę i oparła łokcie o wysepkę kuchenną- Powiedz mi.. Jak długo jesteście razem?
Jej bezpośredniość mnie zaskoczyła, ale nie dałam po sobie tego poznać i zgodnie z prawdą odpowiedziałam na pytanie- Niedługo będą dwa miesiące.
-Jesteś z nim szczęśliwa?- wrzuciła do kubka woreczek z herbatą i zalała wrzątkiem. Uniosłam brwi, szczerze zastanawiając się nad tym pytaniem.
-Jestem- odparłam ciszej, ale szczerze. 

Naszą rozmowę przerwał dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Uśmiechnęłam się szeroko i odwróciłam głowę. 
-Mamo, jestem! - krzyknął, rzucając na ziemie coś, co najprawdopodbniej było torbą. Leniwy uśmiech wpełzł mu na usta, kiedy zobaczył mnie siedząca na wysokim krześle przy wyspie kuchennej.
-No proszę, proszę, nawet nie napisałaś, że już jesteś?- objął mnie w pasie i cmoknął w policzek. Wzruszyłam ramionami i zarumieniłam się, przypominając sobie, że całą sytuację obserwuje Barbara. Dyskretnie odsunęłam go od siebie, zatapiając usta w ciepłej herbacie.

-Pokazać ci pokój?- Luke uśmiechnął się do mnie zachęcająco, biorąc w dłonie moją herbatę. 
-To bardzo dobry pomysł- Barbara poparła syna, puszczając mi oczko. Uśmiechnęłam się, zeskakując ze stołka na podłogę. Chłopak złapał mnie za rękę, wyprowadzając z pomieszczenia na schody. Jego usta znalazły się na moich w przeciągu kilku sekund.
-Jak minęła ci droga?- kciukiem przejechał po mojej dolnej wardze, uśmiechając się słodko.
-Nieźle... Pomijając fakt, że byłam w samochodzie z zupełnie obcą kobietą, a fakt, że przyjechała po mnie samochodem terenowym wbudzał niemałe podejrzenia, co do autentyczności tej całej sytuacji- Uniosłam brew, kładąc walizkę na ciemnej podłodze.

Dźwięk przychodzącego połączenia odbił się echem w mojej głowie. Rzuciłam się do torebki, w której leżało urządzenie.
Połączenie przychodzące: mama
Przyłożyłam telefon do ucha, wsłuchując się w melodyczny głos rodzicielki
-Hej mamo- uśmiechnęłam się, chociaż w głębi siebie czułam strach i panikę. 
-Vanessa, skarbie!- jej entuzjazm był wręcz zaraźliwy.
-Mamo... - zaczęłam, siadając na łóżku z białą pościelą - Co miałaś na myśli, pisząc, że niedługo się zobaczymy?- przygryzłam wargę, przyglądając się pomieszczeniu.
-Oh, skarbie, mamy zamiar cię odwiedzić! Cieszysz się?- moje obawy się potwierdziły. Zacisnęłam powieki, walcząc sama z sobą. Powiedzieć jej? Westchnęłam cicho, wywracając oczyma.
-Prawdę mówiąc.. Wyjechałam już gdzieś i... 
-Słucham?- jej głos delikatnie zmienił ton, ale nie potrafiłam wykryć, w którą stronę zmierza.
-Przyjechałam do Luke'a na święta. Jego mama jest wspaniałą kobietą, przyjęła mnie na kilka dni.. 

Cisza. Tylko tyle potrafiłam usłyszeć. 
-Kim jest Luke?- zapytała wyraźnie zła, ale lekko podekscytowana. Odwróciłam się, ale dostrzegłam, że chłopak wyszedł z pokoju. Przymknął za sobą drzwi i najprawdopodobniej szedł na dół. 
-Luke to... To mój chłopak... - kaszlnęłam, czując się wyjątkowo niekomfortowo. 
-Rozumiem...- mruknęła cicho.. Zbyt cicho...- Kto dał ci zgodę na wyjazd? 

Poczułam w brzuchu nieprzyjemny ścisk, ale zignorowałam to. 
-Mamo...- szepnęłam, próbując uratować sytuację- Jestem młoda...
-Skończ, Vanesso, rozumiem... -westchnęła, próbując skleić zdanie- Baw się dobrze - pisnęła- Muszę gdzieś uciec od taty, wiesz jaki on jest- zachichotała- Ale kara cię nie ominie, pamiętaj... Kocham Cię córciu... Bądź rozsądna, pamiętaj o tym,
-Mamo!- burknęłam, poprawiając sobie humor o tysiąc stopni. -Dziękuję- szepnęłam, czekając na jej odpowiedź, kiedy blondyn ponownie pojawił się w pokoju. 
-Nie ma za co... Kiedy go poznam?

Zaśmiałam się i rozłączyłam połączenie. Rzuciłam urządzenie na łóżko i odwróciłam się w stronę zaskoczonego Luke'a. Zarzuciłam mu ręce na ramiona i musnęłam jego rozchylone usta.

-Nie jesteś zmęczona?- pogłaskał mnie po policzku i spojrzał na łóżko leżące za mną. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się. 
-Twoja mama jest bardzo urocza- przygryzłam wargę, śmiejąc się.
-Co ci mówiła?- uniósł brew i spojrzał na mnie. 
-Pytała się, czy jestem z tobą szczęśliwa- szepnęłam, muskając jego szczękę.
-Co odpowiedziałaś?- zapytał niepewnie, biorąc moją brodę w dwa palce.
-A jak myślisz, głuptasie? - prychnęłam, przeczesując jego włosy palcami. Zamknął oczy na znak, że moje pieszczoty mu się podobają.
-Dzisiaj wieczorem idziemy do moich znajomych na małą imprezę, co ty na to?

Znajomi Luke'a? Czy pasuję do tego towarzystwa? 

-Chętnie- uśmiechnęłam się niepewnie, mrugając szybko.
-Ale najpierw chcę ci coś pokazać. Chodź- złapał mnie za ręke i wyprowadził z pokoju. 


_______________________________________________________
Witam wszystkich! Rozdział mało ciekawy, ale obiecuję, że w następnym będzie lepiej, musiałam napisać ten wątek, chociaż strasznie ciężko mi to szło. 
W każdym razie, czekam na wasze opinie, baaaardzo was kocham, dziękuję za wszystko co dla mnie robicie, to takie kochane!! 
Ps Nie zabijcie mnie za ilość dialogów, wena w tym rozdziale postanowiła wyjechać na wakacje.
Do zobaczenia!!

Polecam wspaniałe opowiadanie "W Tokio jest już jutro"!! Zapewniam, że Malwina aka wickedway was nie zawiedzie!

Secret Code //L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz