Proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem :)
Vanessa's POV
Jasna, pieprzona, cholera... Kiedy miałam się odezwać, Luke dźwignął się na nogi i szybkim krokiem zbliżał się do chłopaka. Pociągnęłam go za ramię i odciągnęłam, widząc, jak Oliver zdezorientowany podał mi część garderoby. Przeprosiłam go wzrokiem, po czym uśmiechnęłam się, ale nie odpowiedział mi. Oddalił się szybkim krokiem i zatrzasnął za sobą drzwi.
-Luke, do cholery! Co to miało znaczyć? - pisnęłam, próbując wyszarpać się z jego uścisku. Jego dłonie ściskały moją skórę, przez co zacisnęłam zęby i spojrzałam na niego z nienawiścią.
-Interesy- mruknął, puszczając mnie. Otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. W co on jest zamieszany?
Nie potrafiłam połączyć faktów. Wszystko, absolutnie wszystko co mówił było przesiąknięte tajemnicą. Włożyłam na siebie szarą bluzę i pociągnęłam łyk z butelki, która jeszcze przed chwilą spokojnie spoczywała w mojej torbie. Czułam na sobie wzrok chłopaka, ale postanowiłam go ignorować i spokojnie przemyśleć tę chorą sytuację. Wypuściłam głośno powietrze, kiedy jego dłoń znalazła się na moim biodrze. Obrócił mnie w swoją stronę i przyciągnął do siebie.
-Przestań- szepnęłam, zawzięcie próbując się odsunąć.
-Ty przestań- uśmiechnął się szeroko, nie widząc żadnego problemu. Wywróciłam oczyma i dokończyłam pakowanie.
-Powiesz mi co się miedzy wami dzieje?- oparłam się plecami o biurko i przeszyłam wzrokiem blondyna, który odpisywał na wiadomość.
-Nic, sam rzucił się na pożarcie- zaśmiał się i pokręcił głową.
Zacisnęłam pięść i skrzyżowałam nogi. Czułam, jak moje czoło staje się cieplejsze. Nienawidziłam sposobu, w jaki okrężna drogą odpowiadał na pytania. Wyciągnęłam z tylniej kieszeni spodni telefon i wysłałam Sarze wiadomość, aby jak najszybciej zjawiła się w pokoju. Wiedziałam, że dowiem się wszystkiego, musiałam to zrobić.***
Cierpliwie czekałam na Sarę, tuż po tym, jak grzecznie wyprosiłam Luke'a z pokoju z powodu "babskich spraw". On jedynie przytaknął głową i opuścił pomieszczenie. Moim zbawieniem były otwierające się drzwi, w których po chwili ukazała się szczupła sylwetka przyjaciółki. Poklepałam miejsce obok siebie na podłodze, które posłusznie zajęła. Jej twarz nie zdradzała żadnych emocji, oprócz ciekawskiego błysku w oczach. Tak właśnie z nią była. Mogłaby opuścić własny pogrzeb, tylko dlatego, że ktoś ma do przekazania ploteczki. Przeczesałam włosy palcami, próbując ubrać w słowa moje podejrzenia.
-Wiesz może coś na temat Luke'a?- przygryzłam wargę, kiedy brunetka spięła się. Po chwili rozluźniła się i kontynuowała skubanie zniszczonych końcówek.
-A co byś chciała wiedzieć?- uśmiechnęła się i wsunęła telefon do kieszeni.
-Dzisiaj przyszedł do mnie Oliver - na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech - Cóż, nie trafił, w pokoju był też Luke. I zdarzyło się coś dziwnego... On.. rzucił się na Oliver'a.. Cóż, prawie, bo powstrzymałam go, ale sam fakt, że chciał to zrobić mnie zaniepokoił.
Dziewczyna uśmiechnęła się i rzuciła na swoje łóżko - Oh, Van- wywróciła oczyma i wróciła do telefonu - Nie przejmuj się. Jest albo zazdrosny, albo przegrał z nim w piłkę na wf'ie. - Zaśmiała się ze swojego żartu i ponownie wywróciła oczyma.
Może Sara ma racje? Po prostu przesadzam i zbyt szybko oceniam sytuację. Weszłam do łazienki i sięgnęłam po swój niebieski szlafrok. Oparłam się dłońmi o umywalkę i wypuściłam powietrze z płuc. Wskoczyłam pod prysznic i pozwoliłam ciepłej wodzie spłynąć po moim ciele. Sięgnęłam po waniliowy żel i wlałam go na dłoń. Podobną czynność zrobiłam z karmelowym szamponem. Ściągnęłam z haka dwa ręczniki i owinęłam nimi ciało i głowę. Resztki makijażu potraktowałam wacikiem i tonikiem. Na twarz nałożyłam maseczkę i myjąc zęby czekałam, aż będę mogła ją zmyć. Poklepałam policzki kilka razy w nieznanym mi celu, po czym włożyłam przez głowę czarną koszulę nocną na cienkich ramiączkach. Na nogi wsunęłam białe, puchate kapcie i czesząc włosy weszłam do pokoju.
Wycie suszarki zagłuszyło uderzenie czegoś ciężkiego o podłogę. Odwróciłam głowę, aby widzieć jak Sara zrywa się z łóżka i rusza na korytarz. Nie czekając ani chwili dłużej, założyłam spodnie dresowe i pobiegłam w stronę źródła hałasu.
-Chantel!- Donośny głos Pani Daily rozerwał ciszę na korytarzu.
Przerażona blondynka kopnęła do pokoju 80B potłuczone szkło, które jeszcze przed chwilą było pustą butelką wódki. Otworzyłam delikatnie buzię, widząc co raz większe zbiorowisko uczniów. Na plecach poczułam czyjąś dłoń, więc odwróciłam się szybko, widząc blondyna, który gapił się to na ziemię, to na dziewczynę.
-Chciałam wrócić do swojego pokoju, kiedy usłyszałam huk- tłumaczyła się, chociaż wszyscy dookoła wiedzieli, że kłamie jak z nut. Większość zgromadzonych pokręciła głową z dezaprobatą i skrzyżowała ręce na piersi.
Pani Daily złapała za klamkę i weszła do pokoju, w którym znajdowała się butelka. Z łazienki było słychać prysznic, co oznaczało, że Trish się kąpie.
-Wychodź natychmiast, Patricio!- wydarła się, przez co na moich plecach zagościły ciarki.
-Chodź- kojący głos Luke'a zagościł w moich uchu. Pociągnął mnie za szlafrok i po chwili nie było po nas śladu.
Chłopak otworzył przede mną drzwi i wepchnął mnie do swojego, jak zawsze pustego pokoju. Popchnął mnie na ścianę i przycisnął własnym ciałem.
-Gdybyś wiedziała, jak teraz wyglądasz...- mruknął mi w usta, które po chwili spotkały się z jego ciepłymi wargami. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, kiedy przejechał językiem po moim podniebieniu. Położyłam dłoń na jego ramieniu i jeśli to było możliwe, przyciągnęłam go bliżej siebie. Wplotłam palce w jego włosy, przez co dostałam cichy jęk w podzięce. Zaśmiałam się pod nosem, kiedy przejechał językiem po mojej rozgrzanej szyi.
-Csii- uciszył mnie palcem, po czym delikatnie zjechał nim do koronki mojej koszuli nocnej.
Oderwałam go od siebie, tylko po to, aby móc na niego spojrzeć. Oblizał wargi i uśmiechnął się słodko.
-Moja mama mówi, że bardzo chętnie cię pozna- uśmiech nie schodził z jego twarzy, kiedy bawiłam się kosmykami jego blond włosów. Mój policzek oblał purpurowy rumieniec, kiedy jego słowa do mnie dotarły.
-To miłe- szepnęłam, na co się zaśmiał- Luke?
-Tak?
-Dlaczego mieszkasz sam, skoro masz dwa łóżka?- Jego mięśnie napięły się a brwi ściągnęły. Zacisnęłam usta w cienką linię, czekając na odpowiedź, ale niestety jej nie otrzymałam. Chłopak odszedł ode mnie i usiadł na swoim łóżku. Wzruszył bezradnie ramionami, kiedy zaczęłam łączyć fakty.**Wypadłam z pokoju, nie zamykając do końca drzwi. Odwróciłam się napięcię, wzdychając głęboko. Kiedy do moich uszu doszła rozmowa telefoniczna, przeszły mnie po plecach ciarki, bo wiedziałam do kogo należy głos. Zbliżyłam się do źródła hałasu, kryjąc się za wiednącą paprotką.
-Jak to go zabiłeś?! Czy Ciebie już do końca pojebało?- krzyknął, uderzając w ścianę.
Ścisnęło mnie w żołądku, kiedy chłopak gwałtownie obrócił się, słysząc moje ciche kichanie. Złapałam się za usta, ale za późno. Blondyn przycisnął mnie do ściany, czując jak nasze oddechy mieszają się w jedność.**
Przygryzłam język, starając się, aby nie pisnąć. Wszystkie czarne plamy zaczynały powoli się wypełniać. Nie mogłam do końca rozszyfrować Luke'a i jego życia, ale wiedziałam jedno. Wyciągnę z niego całą prawdę.
______________________________________
Dobry wieczór wszystkim!
Chciałam wyjaśnić kilka spraw :) Po pierwsze - nie było tak długo rozdziału, ponieważ wyjechałam do sanatorium - mam kłopoty z kręgosłupem, mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Po drugie:
Przepraszam, że rozdział jest taki do dupy, nudny i bezbarwny, ale zbliżamy się do wyjazdu Vanessy i Luke'a!
Po trzecie:
Chciałabym wam zrekompensować moje zaniedbanie i... nowy rozdział pojawi się już w środę, maksymalnie w czwartek!
Po czwarte:
Zbliżamy się do 100K wyświetleń! Wow!!! Z tej okazji szykuję dla was niespodziankę, ale o tym dowiecie się w następnym rozdziale :)
Po piąte:
Dziękuje za dodawanie tweetów z hashtagiem #SecretCodePL, za wszystkie votes, komentarze i wiadomości prywatne, to bardzo motywuje, jesteście mega kochani!!
Do zobaczenia! Przesyłam tysiąc buziaków! xoxo

CZYTASZ
Secret Code //L.H
Fiksi PenggemarVanessa, dziewczyna z dobrego domu na 365 dni wyjeżdża do internatu. Pewnego dnia, kilka słów za dużo może zmienić jej spokojne życie w istne piekło. Czy Luke będzie w stanie przekonać ją do siebie w przeciągu roku? Prawa autorskie zastrzeżone :)