36.

3K 308 42
                                    

*Rozdział niesprawdzany, przepraszam za wszelkie literówki*

Vanessa's POV

Głośno dysząc opadłam na łóżko, które cicho zaskrzypiało pod moim ciężarem. Wplotłam palce we włosy, prosząc o pomstę do nieba. 

Byliśmy z Felixem razem przez niecały rok. Poznaliśmy się na dodatkowych zajęciach ze sztuki współczesnej. Zawsze siedział w trzecim rzędzie, ja natomiast w pierwszym, więc widziałam go tylko podczas wejścia i wyjścia z sali. Pewnego dnia, tuż przed zakończeniem roku, dostaliśmy pracę na wakacje, która przyczyniła się do oceny na przyszły semestr. Szczerze powiedziawszy, neutralnie przyjęłam fakt, że zostałam przydzielona do pary z Felixem. Wyglądał na porządnego chłopaka, więc nie miałam problemu, aby zaprosić go do domu, lub udać się do niego. 

W połowie wakacji mogliśmy nazywać siebie przyjaciółmi, widywaliśmy się prawie codziennie, mimo, że projekt był gotowy po niecałych dwóch tygodniach. 
Nauczył mnie jeździć na deskorolce, a ja pokazałam mu, jak zrobić ciasto marchewkowe. Nie był tym szczególnie przejęty, dopiero część degustacji go zainteresowała. Naprawdę świetnie się dogadywaliśmy, nigdy nie pomyślałam, że możemy być razem. 

Dopiero pod koniec wakacji zdałam sobie sprawę, że moje uczucia do niego rosną z każdym dniem. Kochałam jego uśmiech, ciemne włosy i sposób poruszania się. Nasza relacja ograniczała się do całusa w policzek na pożegnanie, ewentualnie wtulenie się w drugą osobę podczas oglądania filmu. 

Wszystko przerodziło się w związek bardzo naturalnie. Felix posuwał się coraz dalej, czasami przez przypadek, zanim cmoknąć mnie w policzek, dotykał ustami mojego kącika, lub mówił rzeczy, które zazwyczaj mówi się do drugiej połówki. Pierwszy raz pocałowaliśmy się po powrocie do szkoły, kiedy przypadkowo wpadliśmy na siebie, biegnąc na zajęcia. Naprawdę go kochałam, do czasu, kiedy stwierdził, że nasz związek nie ma racji bytu. Czułam się, jakby ktoś kroił moje serce tępym nożem. 

Moje wspomnienia przerwało pukanie do drzwi, w skutek czego lekko podskoczyłam. Przygryzłam wargę w obawie, że może czegoś zapomniał, lub co gorsze, rzuci się na mnie w akcie desperacji. 
Z chwiejącymi się nogami podeszłam do drzwi i złapałam za klamkę. Szybko ją przekręciłam, widząc przed sobą Olivera. Głośno wciągnęłam powietrze i próbowałam je zamknąć, ale chłopak był szybszy, wkładając swojego buta pomiędzy szparę. 
Byłam zdziwiona, jak wielką ma siłę, kiedy odepchnął mnie od drzwi i wszedł do pomieszczenia. Trzasnął drzwiami i oparł się o biurko, dokładnie tam, gdzie Chantel kilka dni wcześniej. 

-Oliver, błagam, wyjdź. - Szepnęłam błagalnym tonem, ale nie zanosiło się na to, aby chłopak spełnił moją prośbę. 
-Nie, dopóki cię nie przeproszę. - Kompletnie zaskoczył mnie tymi słowami. Zmarszczyłam czoło i założyłam ręce na piersi na znak, aby kontynuował. 
-Nie chcę, żeby nasza relacja wyglądała w ten sposób. Byłaś naprawdę świetną przyjaciółką. - W jego słowach nie mogłam doszukać się nawet nutki ironii, czy fałszywości. Zmrużyłam oczy i głośno wypuściłam z płuc powietrze. 
-Oliver, wciąż jestem twoją przyjaciółką, po prostu... - westchnęłam, próbując zebrać wszystkie myśli do kupy - Daj mi czas, okej? Nie jestem pewna, czy...
-Jasne. - Pokiwał głową na znak, że zrozumiał moje słowa i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie z ogłuszającą pustką czterech ścian. 

Calum's POV

Odwróciłem do się przyjaciół, którzy leżąc na podłodze i łóżku przeglądali zawartość swoich telefonów. 

-Gdzie Luke? Znowu... - burknąłem, wysuwając spod biurka niebieski fotel na kółkach. Usiadłem na niego od przodu i oparłem ramiona o siedzenie. 
-U Vanessy?- Ashton zablokował ekran swojego telefonu i wsunął go do czarnej bluzy. 
-Wątpię, mówił, że musi coś załatwić. - Michael włączył się do rozmowy, wzruszając ramionami.- Cholera go wie. 
-Calum, wiesz, że jeśli Vanessa przypadkowo dowie się o... 
-Ashton, wiem. - Warknąłem, uciszając go dłonią.- To nie czas, rozumiesz? Też o tym nie wiedziałem, a skoro my przeżyliśmy szok, to co będzie z nią? 
-Powinna się dowiedzieć, zanim nie zrobi tego sama. 

Wypuściłem z płuc powietrze, bo doskonale wiedziałem, że mają rację. Ścisnąłem palcami czubek nosa, zastanawiając się, co mam zrobić. Nie ukrywajmy, to ja byłem mózgiem całej akcji, a każdy gwałtowny ruch byłby jak wybuch bomby atomowej. 
-Zrobimy tak - po krótkiej przerwie zacząłem mówić, chociaż szedłem na spontan, nie miałem obmyślonego planu. - Poczekajmy czternaście dni. Najpierw musimy pozbyć się...

W tym momencie klamka opadła, a w pomieszczeniu pojawił się zadyszany Luke. Uniosłem brew, mierząc go wzrokiem. Miał na sobie dresy i koszulkę szkolnej reprezentacji. 

-Powiedziałem, że mam biegunkę, więc dostałem piętnaście minut wolnego- Parsknął śmiechem, rzucając się na plecy Michaela, który jęknął z bólu. 
-Połamałeś mi kręgosłup- wykasłał, zrzucając go na podłogę. 
-Co mnie ominęło?- Przeczesał rozczochrane włosy palcami i przejął butelkę wody, którą Ashton trzymał pomiędzy nogami.
Spojrzeliśmy po sobie, dając znak, że to właśnie ja mam zacząć. 
-Dobra, słuchaj.....

Vanessa's POV

Robiłam wszystko, aby chociaż na minutę zapomnieć o powrocie Felixa. Jakim cudem dowiedział się do jakiej szkoły mnie wysłali? Przecież nikomu nie powiedziałam, a kontakt do moich rodziców jest prawie niemożliwy do znalezienia. Czy to możliwe.... Nie, moja siostra nigdy nie powiedziałaby..... Potrząsnęłam głową, aby pozbyć się natrętnych myśli i wróciłam do sprzątania pokoju. Postanowiłam, że ogarnę część mojej współlokatorki, nie często to robiła, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Jest w porządku, ale nie mogę znieść widoku porozrzucanych ubrań, lub co gorsza - kosmetyków. Wychyliłam głowę na korytarz, aby upewnić się, że nikogo nie spotkam podczas biegu po odkurzacz. Uchyliłam drzwi kanciapy i chwyciłam jeden z nich. Powrót do pokoju zajął mi jeszcze mniej czasu, niż wędrówka po urządzenie - wszystko, co nie należało do nas, a zostało "pożyczone" zostaje uznane za kradzież. Podłączyłam odkurzacz do gniazdka i zabrałam się do pracy. Szczerze powiedziawszy, nie miałam w nawyku sprzątania, zazwyczaj... A raczej zawsze, wszystko było robione za mnie, kiedy bym nie przyszła, mój pokój lśnił i pachniał lawendą, a ubrania były odkażone specjalnym urządzeniem. Potrafiłam wyrzucić z pracy osoby, które nie spełniały moich oczekiwań, np. nie powiesiły moich futer kolorystycznie, podobnie z butami na półkach. Na tę chwilę nie wyobrażam sobie tak traktować ludzi. Zdałam sobie sprawę, jak to jest być poniżanym, a co gorsza - obserwowanym, fotografowanym i filmowanym na każdym kroku. Czułam się jak w klatce, nawet codzienny prysznic nie był odprężeniem, a jeszcze większym stresem, czy moje nagie ciało nie jest na głównej stronie YouTube'a. 

Po dwudziestu minutach teatralnie przetarłam czoło wierzchem dłoni i uśmiechnęłam się do siebie, oceniając moją pracę na mocne cztery z plusem. Sięgnęłam po telefon, który spoczywał na parapecie i wykręciłam numer do Luke'a. Zanim jednak na linii pojawił się pierwszy sygnał, usłyszałam pukanie do drzwi. Przygryzłam wargę, wahając się z otworzeniem. Po kilkunastu sekundach, kiedy dźwięk dobijania się nie ustąpił, podeszłam do nich i przekręciłam gałkę. 

-Cześć- Blondyn uśmiechnął się do mnie słodko, a ja odetchnęłam z ulgą. 
-Cze...- Nie zdążyłam dokończyć, bo jego miękkie wargi znalazły się na moich zbyt szybko. Zwinnym ruchem zamknął drzwi i przekręcił klucz w zamku, co dodało mi trochę odwagi. Luke popchnął mnie delikatnie w stronę łóżka, które całkiem niedawno pościeliłam, jednakże zignorowałam ten fakt i położyłam się na nim. Te zaskrzypiało cicho pod naszym ciężarem, a ja odsunęłam się od chłopaka, aby złapać oddech. Luke wykorzystał tę okazję i zrobił to samo, ale już po chwili zszedł ustami na moją szyję. Pisnęłam cicho, ponieważ to jedne z moich czułych miejsc, na którym miałam największe łaskotki. Blondyn zaśmiał się pod nosem i rozsunął moje nogi, aby mógł przy nich kucnąć i mieć lepszy dostęp do moich ramion i dekoltu. 
-Luke- mruknęłam, kiedy pierwszy szok minął- Opiekunka zaraz tu przyjdzie...
-Nie przyjdzie- odparł, wracając do moich ust. 

Luke's POV

Jej usta należy do najcudowniejszych, z jakimi miałem okazję obcować. Jej drobne ciało wiło się pod moim dotykiem, co niezmiernie mi się podobało. Była taka niewinna, kiedy przejeżdżałem palcem po jej udzie, czy biodrze, a ona cicho piszczała w odpowiedzi. Nie chciałem tego robić, nie teraz, chociaż samymi dźwiękami doprowadzała mnie do szału. 
-Luke...- szepnęła, wplatając palce w moje włosy.
-Cssi- uciszyłem ją krótkim pocałunkiem, który wdzięcznie oddała. 

Musiałem mieć pewność, że odwrócę jej uwagę od moich przyjaciół, którzy jak zwykle ratowali jej tyłek. 

______________________________________________________
Hej! Przepraszam, ale ten rozdział jest zdecydowanie najtrudniejszym dla mnie do napisania. Nic się nie klei i całość jest pogmatwana, ale uwierzcie mi, piszę go już czwarty dzień, a to jedyne, na co pozwala mi wena. Obiecuję, że w następnym będzie ogroooomny rozwój akcji, mam nadzieję, że nie zawiedziecie się moim wyborem. 

Jeszcze jedna sprawa - Wiem, że nie powinnam, ale muszę wam to napisać. Nie zależy mi na komentarzach, więc jeśli nie chcecie ich pisać - nie musicie, ale naprawdę chciałabym poznać waszą opinię na temat rozdziału. Nawet najkrótsza wiadomość motywuje, a ja wiem, że są osoby, które czytają te wypociny. Jeśli nie lubicie pisać komentarzy, możecie się podzielić swoją opinią w wiadomości prywatnej :) 

Do zobaczenia!






Secret Code //L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz