Vanessa's POV
Moje serce podskoczyło do gardła, tylko po to, aby za chwilę wrócić do normalnego tempa. Ciepło, jakie rozeszło się po moim ciele było nie do opisania. Przez linię kręgosłupa przeszedł mi dreszcz, kiedy jego głęboko błękitne oczy świdrowały moją twarz. Nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa, pokiwałam głową, chociaż chciałam wykrzyczeć sprzeciw.
-Wszystko w porządku?- szepnął, przybliżając się do mnie.
-Nie- obróciłam głowę, odpychając go lekko od siebie.
Ruszyłam w stronę pokoju, ale dźwięk wiadomości przeraził mnie tak bardzo, że nie potrafiłam się poruszyć. Zacisnęłam dłoń na urządzeniu, próbując je ignorować. Z moich oczu popłynęła ścieżka łez, więc szybko otarłam ją wierzchem dłoni.
-Hej, hej..- Luke podbiegł do mnie i złapał za ramiona. - Przepraszam za to co się stało, ale to zupełnie nie tak jak myślisz.. Wiem, wyglądało to dość jednoznacznie, ale uwierz mi.. Nie zrobiłbym ci tego- złapał moją dłoń i delikatnie ścisnął. W tym geście było tyle ciepła, że nawet ja nie potrafiłam tego pojąć.
-Chcę iść do pokoju. - Mruknęłam, ignorując wibrujący telefon.
Chłopak pokiwał głową, puszczając moją dłoń. Zrobiłam kilka kroków, aby upewnić się, że za mną nie idzie. Odetchnęłam z ulgą, kiedy kątem oka dostrzegłam, że stoi w tym samym miejscu. Zacisnęłam powieki, odwracając się. Podbiegłam do blondyna i wtuliłam się w jego ciemną bluzę. Zapach perfum otulił moje policzki, i szyję.
-Luke, ja się tak cholernie boję- załkałam, wyobrażając sobie jak bardzo żałośnie teraz wyglądam.
-Dlaczego?- odsunął mnie od siebie, biorąc moją brodę w dwa palce i unosząc ku górze. Wytarł kciukiem tusz spod mojego oka i spojrzał mi w oczy.
Nic nie mówiąc podałam mu odblokowany telefon z wiadomościami od anonima. Zmarszczył brwi, po czym zacisnął pięść.
-Nie przejmuj się, tutaj to normalne. Nic ci nie grozi, zapytaj się kogo chesz, prawie każda dziewczyna miała już taki kawał- cmoknął mnie w czoło, ale odczułam w jego głosie nutkę strachu.
-Na przykład Chantel?- szepnęłam do siebie, ale napiął mięśnie, co musiało oznaczać, że to usłyszał.
-Chcesz wrócić sama?- założył pasmo moich włosów za ucho, ale opuściłam jego dłoń, spuszczając wzrok.
-Tak, Luke- odwróciłam się i wysunęłam dłoń z jego uścisku. Zanim zniknęłam za zakrętem, jego wzrok odprowadzał mnie do końca. Gdzieś, w środku, miałam nadzieję, że nie pozwoli mi iść samej, zwłaszcza po tych wiadomościach, ale przeliczyłam się. Opuściłam wzrok na buty, bawiąc się moim chodem. Stąpałam po pojedynczych kafelkach, aby nie nadepnąć liń, które je łączą. Głupie, ale ostatecznie dobre do zabicia nudy. Niespodziewanie poczułam na klatce piersiowej nieznany ciężar, więc zaciągnęłam się powietrzem i zatoczyłam. Silne ramiona ułożyły się na moich ramionach i powstrzymały mnie przed upadkiem.
-Oliver, hej..- poczułam się lekko zakłopotana, ale postanowiłam robić dobrą minę do złej gry.
-Vanessa? Co ty tutaj robisz? - schował telefon do tylnej kieszeni spodni i oparł się o ścianę. - Myślałem, że wszyscy są w..
-Bo są, wyszłam, rozbolała mnie głowa, więc idę do pokoju- uśmiechnęłam się słabo, obserwując ukradkiem jego ciało. Był niepodważalnie jednym z najprzystojniejszych chłopaków w internacie. W ręce niósł czarną marynarkę, przez co jego przedramiona były odkryte.
-Masz tatuaż- stwierdziłam, przejeżdzając opuszkiem palca po wzorze. Chłopak napiął mięśnie, ale nie dlatego, żeby mi zaimponować, ale dlatego, że zdenerwował się moim dotykiem.
-Przepraszam, ja.. -zaczęłam, jąkając się
-Nie ma sprawy- uśmiechnął się słabo, zawieszając wzrok na moim stroju - Bardzo ładnie wyglądasz.
Mój policzek oblał rumieniec, przez co wymamrotałam tylko krótkie "dziękuję". Oliver jest bardzo miły i uroczy. Też ma kolczyk w wardze, ale nie bawił nim się tak, jak robił to Luke. Nie obracał go językiem ani palcami, kiedy czekał na moją odpowiedź. Nie miał pięknie błękitnych oczu i burzy blond kosmyków, ale mimo to, miał swój urok. Nie mogłam się nie uśmiechać, kiedy śmiał się z czegoś i przeczesywał ciemne włosy palcami.
-Pójdę już, miło było cię widzieć- pomachałam mu na pożegnie i w dalszym ciągu kierowałam się do pokoju. Kiedy już odnalazłam właściwe drzwi, sięgnęłam do kieszeni sweterka po kluczyk i przekręciłam go w zamku.
***
Nie rozmawiałam z Lukiem przez kolejne trzy dni, mimo, że mijaliśmy się na korytarzu i stołówce. Nauczyciele posprzątali po swoim syfie i na następny dzień ukrywali kaca w swoich pokojach, nie organizując nam żadnych wycieczek i rozrywek. Może to nawet lepiej? Dużo rozmawiałam z Sarą i jej znajomymi. Są całkiem w porządku, nie rzucają żadnych kąsliwych uwag czy podtekstów.
-Jutro wyjeżdzamy- westchnęła brunetka, wrzucając do torby wszystkie swoje ubrania.
-Wiem- szczerze ucieszyłam się, nie będe musiała patrzeć na Luke'a i Chantel.
O Boże. Co jeśli jest teraz z nią? Całują się, albo..
Nie, Vanesso, to nie twoja sprawa.
Luke's POV
*poprzedni wieczór*
Zostawiłem ją samą, kiedy jakiś psychol wysyłał jej zboczone wiadomości. To nie jest normalne.. To na pewno nie żart, ktoś poważnie chce zarobić w mordę. Zacisnąłem pięści i odwróciłem się. W pokoju dalej panował gorący żar spoconych ciał, alkoholu i skąpych ubrań. Znalazłem Sarę wzrokiem i usiadłem obok niej na bocznej stronie fotela.
-Chyba mnie nienawidzi- parsknąłem, stukając palcem o skórę.
-Przestań, na pewno tak nie jest, jest po prostu zła, że ty i...
-Dosyć- warknąłem, zaciskając powieki- Wiem co się stało, zjebałem, ale nie cofnę czasu.
-Wiem- szepnęła, rozczesując palcami włosy - Co masz zamiar zrobić?- obróciła się, podciągając nogi pod brodę. Gapiłem się na nią, bo szczerze nie znałem odpowiedzi na te pytanie.
-Przeprosiłeś ją?
-Oczywiście, że przeprosiłem, kr... - powstrzymałem się od zwyzywania jej, wiem, że jest jej przyjaciółką, może mi pomóc- Jak mam jej wytłumaczyć kim jest Chantel i jaka relacja jest między nami?
Wiedziała o wszystkim. Czułem, że tylko jej mogę teraz zaufać od kiedy...
-Idź do niej- zaproponowała, rozkładając bezradnie ręce.
-Nie mogę, nie wpuści mnie do pokoju.
-Masz pewność?- uniosła brew, sprawdzając godzinę na telefonie. - Słuchaj, nie wiesz co do ciebie czuje i ty nie wiesz, co czujesz do niej. To normalne, ale jeśli nie pójdziesz, nie przekonasz się- mówiła innym tonem niż zwykle, musiałem się zaśmiać.
-Gdzie twoja plakietka, doktor Sprawy Sercowe?- wywróciłem oczyma, na co zachichotała. Zepchnęła mnie z fotela, przez co zatoczyłem się, ale nie zwróciła na to uwagi.
Postanowiłem dać jej czas na przemyślenie pewnych spraw. Może za szybko rozpoczęliśmy tą znajomość. Jesteśmy jak ogień i woda. Mam przed nią tyle tajemnic, że nawet ja nie potrafię tego zliczyć. Mam nadzieję, że o mnie zapomni.
***
Minęły trzy dni odkąd ostatni raz rozmawiałem z Vanessą. Codziennie widziałem ją na stołówce czy korytarzu. Szybko opuszczała wzrok, najczęściej się rumieniąc, na co najczęściej się uśmiechałem. Postanowiłem to naprawić, nie wiem dlaczego, nie chcę, żeby była przeze mnie nieszczęśliwa.Ma rację, nie mogę tak tego zostawić. Nie teraz, kiedy coś jej zagraża. Głupio przyznać, ale boję się o nią. Cholera jasna, Luke, opanuj się. Ty się w to nie bawisz, rozumiesz? Nie możesz doprowadzić do... Kurwa mać, wiesz do czego. Ruszyłem przed siebie w poszukiwaniu jej pokoju. Długo rozmyślałem co powiem, jak się zachowam, jak jej wszystko wytłumaczę. Nie, tego nie zrobię, nie mogę. Jeśli Chantel się dowie, to..
Przestań myśleć o tej zdzirze.
Vanessa's POV
-Spakowałaś wszystkie książki?- wiedziałam, że Sara jest niezłą bałaganiarą, więc istnieje duża szansa, że czegoś zapomni.
-Tak, spokojnie Van, to był czterodniowy wyjazd- wywróciła oczyma, zaplatając dwa warkocze, przez co wyglądała maksymalnie uroczo. - Idę na chwilę do 30B, może została im jakaś trawka- podesłała mi buziaka i wypadła z pokoju.Luke's POV
Zanim nacisnąłem ciemną klamkę, wziąłem głęboki oddech. Kiedy miałem wejść jak gdyby nigdy nic do pomieszczenia, przed moimi oczyma ukazała się Sara.
-Co ty tutaj...
-Przyszedłem to naprawić- przerwałem jej, na co pokiwała głową- Niech zgadnę, resztki z 30B? - uniosłem brew, cicho się śmiejąc.
-Jak ty mnie dobrze znasz - westchnęła wesoło, zaciskając w pięści moją koszulkę - Spróbuj tylko to zjebać, a obiecuję, nie ręczę za siebie- warknęła, puszczając mnie.
Poczekałem aż dziewczyna odejdzie z zasięgu wzoku, po czym wparowałem do pokoju.
-Sara, co zn...- Nie zdąrzyła dokończyć, bo zawiesiła na mnie wzrok, ale nie na długo, bo wpiłem się w jej słodkie, różowe wargi.____________________________________________________
Beznadzieja!!!! Przepraszam za spóźnienie i za spóźnione "Wesołych Świąt!!", ale tak to wyszło niestety. Nie mam czasu na poprawki, za długo z tym zwlekam, przepraszam, jeśli się zadudziliście na śmierć, nie chciałam :(
Dziękuję wszystkim za dodawanie opinii na twitterze pod hashtagiem #SecretCodePL, to bardzo motywuje, jesteście tacy kochani!
Do następnego, kocham was, buziaki! xx

CZYTASZ
Secret Code //L.H
FanfictionVanessa, dziewczyna z dobrego domu na 365 dni wyjeżdża do internatu. Pewnego dnia, kilka słów za dużo może zmienić jej spokojne życie w istne piekło. Czy Luke będzie w stanie przekonać ją do siebie w przeciągu roku? Prawa autorskie zastrzeżone :)