Witajcie. Dzisiaj wyjątkowo zaczytam rozdział od wiadomości. Nie było mnie, wiem, ogromnie was przepraszam. Straciłam wenę i nie ukrywam, chciałam skończyć z pisaniem tego. Po pewnym czasie jednak uznałam, że nie mogę tego tak zostawić, więc przychodzę do was z nową weną i nowymi rozdziałami. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Teraz zapraszam do czytania x
Vanessa's POV
Odsunęłam się od Olivera, który wyraźnie zdezorientowany rozglądał się po pokoju. Czułam się tak bardzo źle, że sama miałam ochotę przywalić sobie w brzuch.
-O mój Boże- zasłoniłam usta dłonią i próbowałam wydusić z siebie choćby jedno słowo, ale moje próby skończyły się porażką.
-Vanessa...-Oliver także próbował skleić sensowne zdanie.
-Tak bardzo cię przepraszam, ja nie chciałam, ale...- przeczesałam palcami włosy i opuściłam pokój chłopaka. Co ja najlepszego narobiłam?
Nienawidzę Chantel, nienawidzę Luke'a, nienawidzę tej szkoły, nienawidzę cichych imprez, nienawidzę tego, że muszę tu zostać jeszcze 7 miesięcy. Wpadłam do swojego pokoju, po czym kilkukrotnie zakluczyłam drzwi. Po policzkach zaczęły lecieć łzy, które moczyły białą koszulkę i spodnie. Moje łkanie przerwało pukanie do drzwi. Przygryzłam wargę i oparłam czoło o drewno.
-Luke, jeśli to ty, pierdol się!- warknęłam, uderzając pięścią w ścianę.
-To ja- Oliver, jak zawsze spokojny, otulił mnie swoim głosem. Westchnęłam z ulgą i wpuściłam go do środka.
-Przepraszam- szepnęłam i usiadłam na materacu.
-Co jest? - Otulił mnie ramieniem i delikatnie kołysał.
-Nic takiego, mam zły dzień- uśmiechnęłam się słabo, po czym opadłam na pościel.
-To dlaczego kazałaś Luke'owi spierdalać?- uniósł jedną brew, opierając się na łokciu.
-Cóż... Nie powiedziałam ci całej prawdy. Ja i Luke...- westchnęłam, ale Oliver pokiwał głową na znak, że rozumie.
-Nie gniewasz się na mnie? Zachowałam się strasznie, ja naw... - chłopak przyłożył palec do moich ust, więc byłam zmuszona zamilknąć.
-Spokojnie, nic się nie stało- uśmiechnął się i dźwignął z miejsca - Muszę lecieć, zaraz złapie mnie opiekunka - Dobranoc, Van-cmoknął mnie w czoło i wyszedł z pokoju. Wzięłam do ręki telefon i z zaskoczeniem stwierdziłam, że znalazło się na nim czternaście nieodebranych połączeń. Wywróciłam oczyma i kierując się do łazienki usłyszałam głośne kroki. Niestety nie zdążyłam dobiec do drzwi, które otworzyły się zbyt szybko.
-Vanessa- głos Luke'a spowodował w moim brzuchu motyle, ale zignorowałam je.
-Luke, wyjdź- z opuszczonym wzrokiem próbowałam napierać na drzwi, ale na marne, był ode mnie dużo silniejszy.
-Posłuchaj mnie.
-Wyjdź.
-Nie wyjdę.
-W takim razie ja wychodzę- otworzyłam drzwi i wyminęłam go szybkim krokiem. Próbował mnie zatrzymać, ale za każdym razem mu się wyrywałam.
-Odezwij się do mnie- błagał, ale ja szłam w ciszy. - Vanessa...
-Zamknij się- syknęłam- Chcesz, żeby nas złapali?

CZYTASZ
Secret Code //L.H
FanficVanessa, dziewczyna z dobrego domu na 365 dni wyjeżdża do internatu. Pewnego dnia, kilka słów za dużo może zmienić jej spokojne życie w istne piekło. Czy Luke będzie w stanie przekonać ją do siebie w przeciągu roku? Prawa autorskie zastrzeżone :)